Wolność od dyskryminacji uniwersalnym prawem i obowiązkiem

Różne badania od lat dowodzą, że w szkołach w Polsce dochodzi do łamania praw człowieka, upowszechniania i wzmacniania stereotypów, przemocy motywowanej uprzedzeniami, dyskryminacji uczennic/uczniów na podstawie różnych przesłanek. Jednocześnie brakuje systematycznej i rzetelnej dokumentacji działań władz oświatowych oraz pogłębionej dyskusji z udziałem różnych środowisk na temat rozwiązań systemowych, które mogłyby skutecznie zmniejszyć skalę występowania ww. zjawisk.

Gert Röhrborn

Najnowszy raport Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej (TEA) pod dość alarmującym tytułem „Edukacja Antydyskryminacyjna. Ostatni dzwonek” został zaprezentowany na spotkaniu „Równa i bezpieczna szkoła – jak ją skutecznie wspierać?”, które 20 kwietnia odbyło się w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich w formie Okrągłego Stołu dla badaczy oraz reprezentantek i reprezentantów państwowych instytucji oświatowych, organizacji pozarządowych działających na rzecz edukacji antydyskryminacyjnej.

W odróżnieniu od poprzedniego raportu Dyskryminacja w szkole – obecność nieusprawiedliwiona, który skupia się na bezpośrednich relacjach od młodzieży szkolnej i kadry nauczycielskiej na temat codziennej dyskryminacji,  najnowsza publikacja podsumowuje monitoring mediów.  Objęto nim 20 portali regionalnych z całej Polski oraz Gazetę Wyborczą i wszystkie jej dodatki regionalne. „Odnotowywaliśmy średnio sześć przypadków przemocy każdego miesiąca. Co znaczące, jedynym miesiącem, kiedy w mediach nie ukazał się żaden tego typu artykuł, był sierpień – miesiąc szkolnych wakacji”, powiedziała  Marta Rawłuszko z zespołu badawczego TEA.   Należy przy tym pamiętać, że media donoszą o skrajnych przypadkach, więc skala negatywnego zjawiska jest istotnie większa.

Działaczki TEA w mediach ostrzegają, że odpowiedzialne instytucje państwowe, zwłaszcza kuratoria, ale i MEN nie zajmują się tym problemem. Do pewnego stopnia było to widoczne na samym spotkaniu. Zaproszone przedstawicielki Ministerstwa Edukacji Narodowej oraz Ośrodku Rozwoju Edukacji kontestowały metodologię pozytywnie ocenioną przez poważanych badaczy uznając, że wyniki dotyczą  „nielicznych incydentów”. Reprezentantki oświaty chwaliły własne działania i całą winą za negatywne zachowanie uczniów obarczali rodziców, ponieważ ich zdaniem tylko przy spójnym przekazie ze strony szkoły i rodziców prawidłowe wychowanie moralne mogłoby się powieść. 

Niestety bardzo widoczny był także rozdźwięk między stanowiskami biura Rzecznika Praw Obywatelskich i Pełnomocnikiem Rządu ds. Równego Traktowania. Podczas gdy w oficjalnym liście odczytywanym podczas konferencji Pełnomocnik Wojciech Kaczmarski mocno kwestionował wartość raportu i określił wnioski „opiniami subiektywnymi, niegodnymi polecenia”, to dr Sylwia Spurek i inne prawniczki RPO podkreślały, że prawo polskie obejmuje zakaz dyskryminacji. W związku z tym każdy urzędnik, w tym także kadra nauczycielska i personel kuratorium, nie może uchylać się od interwencji w przypadkach dyskryminacji poprzez powołanie np. na to, że pewne kwestie – zwłaszcza uprzedzenia i przemoc wobec osób nieheteroseksualnych – są „zbyt kontrowersyjne politycznie”.  Zaznaczyły, że  z przykrością słuchały o licznych przypadkach, w których nauczyciele lub dyrektorki z aktywnym podejściem do działań antydyskryminacyjnych stykają się nie tylko z negatywną reakcją środowisk pozaszkolnych, a także z ostrą krytyką ze strony kolegów i koleżanek. Pozostaje więc kwestią otwartą, kto usłyszy ten ostatni dzwonek.