Protesty. Szeroki sojusz cierpliwych i wytrwałych

Elektrownie węglowe w Niemczech, stan na kwiecień 2015
Teaser Image Caption
Spośród 41 zarejestrowanych projektów budowy elektrowni udało się udaremnić 22. Jedenaście obiektów jest w budowie lub eksploatacji.

Wszędzie na świecie ludzie bronią się przed wydobyciem węgla i budową nowych elektrowni. Protestujący narażają się na represje, szykany i przemoc, które czasami są niestety skuteczne.

Międzynarodowe organizacje ekologiczne, m.in. Friends of the Earth i Greenpeace, od 30 lat protestują przeciwko wydobyciu węgla i związanej z tym grabieży środowiska. Bronią się również lokalne społeczności, np. wspólnota Wayúu w kolumbijskim Tamaquito, która walczy z gigantyczną kopalnią węgla kamiennego El Cerrejón. Inne przykłady oddolnych ruchów obywatelskich to poświęcona zdrowiu kampania aktywistów z Chicago przeciwko dwóm śródmiejskim elektrowniom węglowym czy skuteczny sprzeciw parlamentu miejskiego w chińskiej metropolii Shenzhen przeciwko elektrowni węglowej o mocy 2 GW.

Największe protesty można zaobserwować na Południu, gdzie energetyka węglowa szybko się rozwija. W Bangladeszu, Indiach, Chinach, Malezji i na Filipinach ludzie wychodzą na ulice. W metropoliach ludzie protestują przeciwko smogowi. W Indiach, gdzie rozwój energetyki węglowej jest największy na świecie, demonstruje ogólnokrajowy Sojusz Oporu, organizując strajki głodowe i marsze protestu. Aktywiści są narażeni na manipulacje, areszty i groźby.

Więcej kopalni, więcej portów – australijskie koncerny surowcowe chcą eksportować więcej węgla do Chin.

W Australii – kraju, który jest największym eksporterem węgla na świecie – organizacja zrzeszająca Aborygenów, farmerów, przedstawicieli kościoła, lekarzy i ekologów chce zapobiec budowie nowych portów węglowych oraz rozbudowie tych już istniejących, które zagrażają również Wielkiej Rafie Koralowej. Nowe baseny portowe są potrzebne, aby wznawiać lub zwiększać wydobycie w kopalniach węgla w głębi kraju. Małe sukcesy dodają odwagi. Szlamu, który wypompowano przy poszerzaniu portu Abbot Point, nie będzie już można wrzucić do morza obok raf – trzeba go zdeponować na lądzie. Frachtowców węglowych nadal będzie jednak gwałtownie przybywać. Działający w całej Australii ruch protestacyjny Lock the Gate Alliance demonstrował również w Nowej Południowej Walii. Tamtejsza kopalnia Maules Creek ma stać się największą kopalnią odkrywkową w Australii. Od 2012 roku przez ponad 18 miesięcy aktywiści wciąż na nowo przykuwali się łańcuchami do wejścia na plac budowy, co doprowadziło do setek aresztowań. W końcu władze ograniczyły jednak rozbudowę.

Rozbudowa portów i ruch statków stanowią zagrożenie dla Wielkiej Rafy Koralowej

Zaniepokojony rosnącymi cenami gazu amerykański Departament Energii opublikował w 2007 roku plan wybudowania 151 nowych elektrowni węglowych. Od tego czasu organizacje ekologiczne walczą o moratorium. W 2013 roku 104 projekty z listy odwołano lub wstrzymano. Sukces wynika m.in. z rozbudowanej argumentacji przeciwników – wspomina się w niej nie tylko o zmianach klimatycznych, lecz również o problemach zdrowotnych wywoływanych przez pył i rtęć oraz skutkach dla środowiska. W 2014 roku doszło do masowych protestów w Wirginii Zachodniej i Karolinie Północnej, ponieważ trujące substancje z kopalń wpuszczano tam do rzek, co spowodowało, że setki tysięcy osób tygodniami nie miało wody pitnej.

W 2006 roku w Anglii niedaleko elektrowni węglowej Drax w Yorkshire odbył się pierwszy Camp for Climate Action. Około 600 aktywistów próbowało przedostać się z obozu na teren elektrowni, aby przerwać jej pracę. Akcja miała dużą wartość symboliczną i spotkała się z ogromnym zainteresowaniem mediów. Z powodu gigantycznych emisji członkowie Greenpeace przez 3 lata blokowali drogę dojazdową do elektrowni węglowej Kingsnorth przy ujściu Tamizy. W 2012 roku kopalnia musiała zostać zamknięta z powodu nowych wartości granicznych przyjętych przez UE. Za wielki sukces kampanii Greenpeace uznaje również to, że niemiecki koncern energetyczny E.ON porzucił swoje plany budowy nowej instalacji w tym samym miejscu. Nawet jeśli brytyjski ruch antywęglowy stracił impet po kryzysie gospodarczym i finansowym, ta oryginalna forma protestu odniosła sukces w długiej perspektywie. Camps for Climate Action, będące połączeniem działania, informowania i dyskutowania, zaczęto organizować również w Skandynawii, Holandii, USA, RPA i Niemczech.

W Niemczech protesty przeciwko eksploatacji węgla trwają od dziesięcioleci, ale ograniczają się do inicjatyw lokalnych i regionalnych. Demonstracje zaczęły się nasilać dopiero od 2006 roku, kiedy znów zaplanowano w Niemczech budowę kilku nowych elektrowni węglowych. Organizacje ekologiczne takie jak BUND czy Deutsche Umwelthilfe próbowały w kolejnych latach zatrzymać realizację tych projektów na drodze prawnej. Przyniosło to oczekiwane rezultaty: zapobieżono budowie 22 elektrowni węglowych, w wielu przypadkach na podstawie postanowienia sądu, ale zawsze dzięki wspólnie wywieranej presji. Głównymi argumentami okazały się zmiany klimatyczne i transformacja energetyczna, ale też niewystarczająca opłacalność.

W 2007 roku powstał szeroki sojusz klimatyczny Klima-Allianz. Rezygnację z węgla jako surowca energetycznego do swojej agendy włączyły nawet organizacje rozwojowe takie jak Brot für die Welt, Oxfam czy kościoły. Jednocześnie w Hamburgu radykalne środowiska lewicowe zorganizowały Camp for Climate Action pod hasłem „Na rzecz zupełnie innego klimatu”, który był wymierzony w „ekonomię CO2”. Akcja skończyła się krótką okupacją placu budowy elektrowni węglowej Moorburg oraz demonstracją kilkuset aktywistek i aktywistów.

Od 2011 roku w zagłębiach węglowych w Nadrenii i na Łużycach odbywają się zarówno lokalne, jak i duże, międzynarodowe akcje. W sierpniu 2014 roku Campact i Greenpeace zmobilizowały 7,5 tys. osób z całej Europy do stworzenia ośmiokilometrowego żywego łańcucha na obszarze wydobycia przy granicy polsko-niemieckiej. W kwietniu 2015 roku 6 tys. aktywistek i aktywistów utworzyło żywy łańcuch w Nadrenii. Przecinał on obszar rozbudowy kopalni odkrywkowej Garzweiler, symbolizując granicę, której nie powinny przekraczać koparki.

Powstanie masowego ruchu wymierzonego w węgiel – na wzór protestów przeciwko elektrowniom atomowym – jest jednak raczej mało prawdopodobne. Węgiel ma bowiem silną pozycję w regionach, w których z eksploatacji tego surowca utrzymuje się wielu ludzi.