Zrównoważona polityka rolna - wybór czy konieczność?

W jakim kierunku chcemy rozwijać polską wieś? Jak dziś należy rozumieć efektywność rolnictwa? Czy chcemy wielkich monokulturowych farm przemysłowych czy może jest to równia pochyła, na końcu której czai się katastrofa ekologiczna i społeczna, a ostatecznie także żywnościowa? Odpowiedź na te pytania dotyczy nas wszystkich.

W dniu 1 czerwca 2018 roku Komisja Europejska opublikowała propozycję budżetu Wspólnej Polityki Rolnej (WPR) po roku 2020. Informacja ta dotyczy nas wszystkich, nie tylko właścicieli gospodarstw rolnych i mieszkańców wsi. To jakie będzie rolnictwo, ma znaczenie dla nas i naszych dzieci, gdyż decyduje o tym co jemy, ale też o jakości naszego środowiska naturalnego: wód, powietrza, roślin, zwierząt i gleb oraz o jakości życia na wsi.

Dotychczasowa, forsowana przez ekonomistów i część polityków, wizja rolnictwa opartego o wielkie gospodarstwa rolne, używające wyspecjalizowanych maszyn i znacznej ilości środków agrochemicznych (nawozów, herbicydów, pestycydów), uzyskujące duże plony z hektara przy zatrudnieniu niewielu pracowników, okazuje się szkodliwa z punktu widzenia środowiskowego, zdrowotnego, a nawet społecznego. ONZ i Unia Europejska od dawna próbują odwrócić tę tendencję i skierować rolnictwo na tory bardziej zrównoważone, z niewielkim jak dotąd skutkiem. Jest też wiele ruchów oddolnych i organizacji na świecie, które przeciwstawiają się dalszemu uprzemysławianiu rolnictwa.

Wiadomo już, że budżet UE po 2020 będzie mniejszy niż dotąd, siłą rzeczy spadną też wydatki na rolnictwo. Szacuje się, że Polska wieś otrzyma 27 miliardów Euro. To mniej niż dotychczas, ale wciąż solidny zastrzyk finansowy. Z zaprezentowanych przez KE założeń wynika, że poszczególne państwa członkowskie będą miały większą samodzielność i odpowiedzialność niż dotąd w dzieleniu pieniędzy z WPR. Na jaką zatem wizję powinna postawić Polska? Jaki model rolnictwa powinna wspierać i rozwijać u siebie i w ramach wspólnoty?

Nadal mamy relatywnie mniejsze gospodarstwa o bardziej urozmaiconej produkcji niż w większości krajów rozwiniętych, nasze gleby są wciąż mniej skażone niż tam, gdzie rolnictwo jest od dawna intensywne, jakość naszej żywności wydaje się wciąż wyższa, a dane mówią, że wciąż proporcjonalnie więcej ludzi pracuje u nas w rolnictwie. Z tego właśnie powinniśmy uczynić nasz atut, prowadząc i popierając taką politykę, która pozwoli na to, by model zrównoważonego rolnictwa stał się bardziej opłacalny ekonomicznie i wart naśladowania.

Potrzeba nowego modelu

Decyzje i działania należy podejmować szybko. W polskich rozmowach na temat przyszłości wsi najczęściej pojawia się jedna wizja: ciągnące się po horyzont pole pszenicy czy kukurydzy, a na nim potężny wydajny kombajn. Przemysłowy, wielkoobszarowy model rolnictwa przedstawiany jest jako jedyny uzasadniony ekonomicznie. Na północnym-zachodzie Polski, ale też coraz bardziej w reszcie kraju, takie gospodarstwa zaczynają dominować. Nie postulujemy ich likwidacji, byłoby to zbyt radykalne, jednakże zalecamy taką politykę i systemy wsparcia, które wesprą i spopularyzują gospodarstwa mniejsze, wielobranżowe, bardziej ekologiczne.

Model rolnictwa przemysłowego, stworzony w czasie gdy Europa podnosiła się z szoku i głodu powojennego, wyczerpuje się na naszych oczach. U jego podstaw leżało założenie, że w rolnictwie przemysłowym opartym o monokultury należy w maksymalny sposób wykorzystać zasoby danego gospodarstwa (ziemię i pracę), przy minimalizacji kosztów. Wdrażając taki sposób myślenia pominięto kwestie środowiskowe, zdrowotne, a także społeczne.

Rzeczywiście nakarmiono Europę, jednak negatywne skutki szybko zaczęły dawać o sobie znać, gdyż takie rolnictwo wymaga stosowania dużej ilości środków ochrony roślin i innych chemicznych ”przyspieszaczy” naturalnych procesów wzrostu. Ich bezkrytyczne i stale rosnące wykorzystanie wywołuje negatywne skutki: degradację i wyjaławianie gleb, zanieczyszczanie wód gruntowych, rzek i Bałtyku, prowadzące do powstawania stref beztlenowych, szybką utratę różnorodności biologicznej. Coraz częściej docierają do nas takie informacje, jak ta z maja br., że w wyniku zatrucia chemią rolniczą zginęło ponad 10 milionów pszczół z kilkudziesięciu pasiek w województwie pomorskim i setki tysięcy dzikich zapylaczy. To nie była odosobniona sytuacja.

W Europie Środkowej zagrożonych jest od 25% do 68% wszystkich gatunków dzikich pszczół, a chemiczne środki rolnicze są jednym z głównych winowajców - raport Greenpeace z 2017.  

Społeczne koszty rzekomego rozwoju

Rosnąca liczba dużych, monokulturowych gospodarstw nie pozostaje bez wpływu na wiejskie społeczeństwo: przyczynia się do zmniejszania zatrudnienia, nie tylko w samym rolnictwie, ale i w działach powiązanych, takich jak drobne przetwórstwo. To zaś wiąże się z zanikaniem lokalnych tradycji i wyludnianiem się obszarów wiejskich, szczególnie położonych z dala od dużych miast.

Rozwój wielkoobszarowego rolnictwa przemysłowego powoduje też wzrost nierówności dochodowych wśród rolników, wypierając tych mniejszych. W przybliżeniu 80% europejskich gospodarstw o najniższych dochodach otrzymuje jedynie 25% ogólnej sumy unijnych dotacji. Natomiast 10% rolników z najwyższymi dochodami dostaje aż 55% tej sumy. W Polsce około 93% rolników uzyskuje 60% środków i są to kwoty poniżej 5 000 Euro rocznie, natomiast ok. 7% największych gospodarstw otrzymuje aż 40% środków. W ten sposób 1/7 całego budżetu rolnego UE trafia do 750.000 dobrze sytuowanych gospodarstw. Dalsze powiększanie areału gospodarstw będzie tylko ten stan pogłębiać.

Nie możemy patrzeć na rolnictwo tylko od strony ekonomii. Zapewniając rolnikom godziwe dochody, rolnictwo musi też pełnić szereg innych istotnych funkcji: dostarczać odpowiedniej ilości dobrej jakościowo żywności (bezpieczeństwo żywnościowe), chronić różnorodność biologiczną i zasoby naturalne (nie niszczyć ich i umożliwiać ich odnawianie), dbać o urozmaicony krajobraz. Powinno też przyczyniać się do tworzenia miejsc pracy (również w swoim otoczeniu np. w przetwórstwie) i służyć utrzymywaniu żywotności społecznej i kulturowej obszarów wiejskich. Zrównoważone rolnictwo to takie, które dba o wszystkie te funkcje. Teoretycznie wiele programów w ramach WPR ma wspierać model zrównoważony, jednak analizy badaczy m.in. z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERGŻ) dowodzą, że, mimo wdrażania tych programów, przewaga ekonomiczna gospodarstw wysokospecjalistycznych nad pozostałymi stale rośnie, czyli wydatki na cele środowiskowe nie przynoszą pożądanych efektów.

Idealizm czy pragmatyzm?

Dlatego Wspólna Polityka Rolna po 2020 powinna być zbudowana na nowych relacjach człowiek - natura, wyznaczanych przez współzależność, a nie dominację. Rolnictwo powinno wrócić do swoich korzeni, do racjonalnego wykorzystania zasobów z poszanowaniem naturalnych cyklów, dbając o jakość życia ludzi i zwierząt. To nie jest romantyczna mrzonka, to pragmatyczna konieczność. Nie stać nas na dalsze marnowanie zasobów nieodnawialnych. Dobre rozwiązania już istnieją i są wdrażane, wystarczy je upowszechniać i wspierać.

Rolnictwo ekologiczne to jedna z podstawowych odpowiedzi. Ekologiczny system gospodarowania wzmacnia przyrodnicze mechanizmy produkcyjne poprzez stosowanie środków naturalnych, zapewnia żyzność gleby i dobrostan zwierząt, zarówno hodowlanych, jak i dzikich. Sprzyja też utrzymaniu genetycznej różnorodności organizmów, a także kształtowaniu i pielęgnowaniu bogatego krajobrazu rolniczego. Ważny jest też korzystny wpływ żywności ekologicznej na zdrowie konsumentów. Rolnictwo ekologiczne wzmacnia też żywotność obszarów wiejskich, np. poprzez zwiększanie dochodów rolniczych, wzrost zatrudnienia i tworzenie zbiorowej dynamiki pozytywnej zmiany.

Wykorzystać własny potencjał

W Polsce, w porównaniu do innych krajów UE, ten sektor rozwija się bardzo wolno. Najwyższa Izba Kontroli zwraca uwagę, że Polska ma warunki, by stać się ważnym graczem na rynku sektora rolnictwa ekologicznego w UE, niestety do tej pory szansa ta jest w niewielkim stopniu wykorzystywana. Podczas gdy w innych krajach powierzchnia upraw ekologicznych rośnie, u nas się kurczy - obecnie obejmuje ono mniej niż 2% powierzchni rolnej, gdy np. w Finlandii w 2016 było to 9%. Wydajemy też zdecydowanie mniej na produkty ekologiczne niż unijni konsumenci. W Polsce jest to ok. 4 Euro rocznie na osobę, gdy średnia europejska wynosi 44 Euro, a średnia światowa 11 Euro. Przyczyn takiej sytuacji jest wiele i nie można ich sprowadzać tylko do kwestii finansowych (choć odgrywają one ważną rolę). Wynika to m.in. z braku informacji o zaletach żywności ekologicznej, braku doradztwa i szkoleń specjalistycznych, często zmieniających się regulacji prawnych, słabej dostępności tej żywności na rynku itp.

Instytucje publiczne powinny też wspierać różne formy rolnictwa zrównoważonego w gospodarstwach konwencjonalnych, wykorzystując innowacje, które pozwalają ograniczać zużycie zasobów naturalnych i środków chemicznych, podnosić poziom dobrostanu zwierząt i dostosowywać systemy produkcji do nowych warunków klimatycznych.

Należy też wspomagać oddolne inicjatywy współpracy rolników z konsumentami, skracać łańcuchy żywnościowe, wspierać rozwój produktów lokalnych, działania edukacyjne i pomoc w formalnym organizowaniu się rolników, m.in. w grupy producenckie. Utrzymujący się w Polsce niski poziom kapitału społecznego na obszarach wiejskich jest istotną przyczyną, dla której powyższe działania są nieliczne. Powinny one być wspierane szerzej i w sposób systemowy.

Trzeba jednak jasno podkreślić: postulat wdrażania zrównoważonego rolnictwa nie oznacza, że należy wspierać wszystkie małe gospodarstwa. Z badań wynika bowiem, że choć największe gospodarstwa, zwłaszcza monokulturowe, najbardziej zagrażają środowisku, to jednak wiele z tych małych również bywa szkodliwych. Należy wśród nich promować bardziej zrównoważone praktyki.

Pierwsze propozycje nowego kształtu WPR po 2020 budzą pewien niepokój. Duży nacisk finansowy na dopłaty bezpośrednie czyli tzw. I filar, z możliwością przesuwania kwot z filaru II, (tzw. „rolno-środowiskowego”[1]), duża swoboda w dysponowaniu środkami przez poszczególne kraje członkowskie, to tylko niektóre elementy, które mogą prowadzić do dalszego uprzemysławiania rolnictwa. Wprawdzie Komisja Europejska zapowiada kontrolę wydatków i realizacji celów środowiskowych, ale warto, by przyglądały się temu również organizacje pozarządowe i konsumenci.

 

WPR po 2020 r.

Oto kilka konkretnych rozwiązań dla WPR po 2020 roku, które sprzyjają rozwojowi zrównoważonego rolnictwa i które Polska powinna wspierać na poziomie unijnym i wdrażać w swojej polityce:

  • Ograniczenie dotacji dla największych gospodarstw, w tym możliwości przesuwania środków z II filaru na filar I. Pieniądze powinny iść głównie na cele związane z przeciwdziałaniem niekorzystnemu wpływowi produkcji rolnej na środowisko i dalszemu wyludnianiu się wsi, wspieraniu małych i średnich gospodarstw, podnoszeniu jakości życia mieszkańców wsi.
  • Wsparcie rozwoju krótkich łańcuchów żywnościowych; ograniczenie liczby pośredników powoduje, że rolnicy mają większy dochód nawet z niewielkich gospodarstw, a równocześnie zapewnia dobre ceny dla konsumentów, nie rezygnując z wysokiej jakości żywności.
  • Większe środki powinny zostać przeznaczone na rozwój rolnictwa ekologicznego, z tym, że obok jego funkcji środowiskowej należy wzmacniać funkcję produkcyjną: dopłaty należy powiązać z produkcją na rynek.
  • Duży agrobiznes nie potrzebuje wsparcia, zatem dopłaty powinny być uzależnione od tego czy rolnicy podejmują rzeczywiste działania na rzecz ochrony środowiska i zasobów naturalnych.
  • Jeżeli proponowany przez KE „ekoprogram” pozostanie obowiązkowy dla krajów członkowskich, ale dobrowolny dla rolników, Polska musi wprowadzić zachęty dla rolników, by go realizowali.

Z wypowiedzi premiera Morawieckiego wynika, że 4 miliony hektarów upraw roślinnych (z 14) są, już w tej chwili, dotknięte skutkami suszy. Bez zmiany myślenia o polityce rolnej takie sytuacje będą coraz częstsze. W dotychczasowych politykach Polski i całej UE działania podejmowane w kierunku uwzględnienia innych niż tylko produkcyjno-ekonomiczny wymiar rolnictwa nie przyniosły zadowalających efektów. Może to wynikać z niedocenienia wagi zrównoważonego rozwoju przez społeczeństwo i decydentów. Potwierdzają to słowa wypowiedziane publicznie na debacie o przyszłości wsi przez jednego z polskich Europosłów: „oby zrównoważenie nie zarżnęło nam rolnictwa”. To wypowiedź zdumiewająca. Należałoby raczej powiedzieć: „oby rolnictwo nie zniszczyło nam zdrowia, środowiska i klimatu…”

[1] I filar - dopłaty bezpośrednie dla rolników, jest w całości finansowany z budżetu UE

II filar, związany z rozwojem obszarów wiejskich, jest współfinansowany przez środki krajowe lub lokalne