Polacy i Polki za wzmacnianiem narzędzi przeciwdziałania przemocy wobec kobiet

Prezentacja raportu o przemocy ekonomicznej

Przemoc ekonomiczna, w odróżnieniu od przemocy fizycznej, psychologicznej i seksualnej, jest do tej pory najsłabiej badanym aspekcie przemocy wobec kobiet. Razem z Instytutem Spraw Publicznych (ISP) staramy się nagłośnić problematykę tego zjawiska w ramach projektu „Przemoc ekonomiczna – diagnoza problemu równouprawnienia płci i debata o przeciwdziałaniu”. Na podstawie ogólnopolskiej próby mieszkańców Polski w wieku 15 i więcej lat (przeprowadzonej w listopadzie 2014 r. - Usunięto obraz.Prezentacja wyników do pobrania) sprawdzono  skalę świadomości. Na podstawie pierwszych wyników badań ilościowych prezentowanych z okazji Dnia Praw Człowieka (10 grudnia) przez Aleksandrę Niżyńską i Agatę Chełstowską z Obserwatorium Równości Płci ISP można stwierdzić, że problem nie jest obcy społeczeństwu.

Co więcej, nie jest ono zadowolone z wymiaru i jakości dotychczasowych reakcji ze strony państwa:

  • 61% badanych (w tym 66% kobiet i 56% mężczyzn) uważa, że pomoc dla osób doświadczających przemocy jest w Polsce niewystarczająca.
  • Zdecydowana większość Polaków i Polek uważa, że nie można usprawiedliwiać zachowań takich jak wydzielanie pieniędzy i kontrolowanie wydatków, utrudnianie partnerce/żonie pracy zarobkowej i niepłacenie alimentów.
  • Aż 26% badanych twierdzi, że znają osoby dotkniętych jedną z różnych form przemocy ekonomicznej.
  • Decydującą cechą przy doświadczeniu przemocy w populacji nie jest edukacja, wiek lub poziom zarobków, ale wyraźnie płeć.

W dyskusji towarzyszącej prezentacji pojawił się przede wszystkim wątek obawy wielu kobiet przed odejściem z związków przemocowych. Lęk wynika z doświadczenia, że to najczęściej kobiety po rozpadzie małżeństw muszą utrzymywać dzieci, ponieważ w Polsce alimenty nie są powszechnie egzekwowane. Jak twierdziła obecna na spotkaniu prof. Małgorzata Fuszara, Pełnomocniczka Rządu ds. Równego Traktowania, kluczowym problemem nie są same przypisy prawne, ale kulturowo uwarunkowana i daleko idąca wyrozumiałość  dla sprawców przemocy. Pobłażliwość okazują niekiedy nawet organa wymiaru sprawiedliwości, doszukując się sygnałów „dobrej woli”.

Podkreśliła w swoim komentarzu do prezentowanych wyników badań, że nie wolno ograniczać debaty o przemocy do przypadków patologicznej sytuacji w rodzinach. Wręcz przeciwnie, istnieje konieczność przeanalizowania patriarchalnych stereotypów i relacji władzy w dyskursie i społeczeństwie. Ponadto należy wzmacniać poczucie faktycznej ochrony prawnej i autonomii samych kobiet. Jak również pokazały wyniki badań, konwencja ta w społeczeństwie polskim jest znacznie mniej kontrowersyjna niż wśród polityków: 53% badanych zapowiadała się za ratyfikacją konwencji, a tylko 13% było całkowicie przeciw.

Skłania nas to do przypuszczenia, że na ogół Polacy i Polki zgadzają się ze stwierdzeniem Irene Hahn-Fuhr, dyrektorki Przedstawicielstwa Fundacji im Heinricha Bölla w Warszawie, że przemoc ekonomiczna nie jest sprawą prywatną, ale problemem społecznym i dlatego politycznym: „Stworzenie atmosfery niezgody na przemoc to nasza wspólna odpowiedzialność. Na nas spoczywa obowiązek wypracowania i wspierania warunków umożliwiających jej zwalczanie.”