Heinrich Böll laureatem Nagrody Nobla

Alfred Nobel

Uzasadnienie Komitetu Noblowskiego, 10.12.1972

Tegoroczny laureat literackiej Nagrody Nobla debiutował w 1949 r. Wybiórcza bibliografia dzieł Heinricha Bölla i o nim, sporządzona w styczniu 1972 r., obejmuje około czterdziestu napisanych przez niego utworów [...] Zamyka ją doniosła, opublikowana w ubiegłym roku powieść Portret grupowy z damą, jego najbardziej ważkie dzieło, nie tylko pod względem rozmiarów. Ten nader bogaty utwór stał się pożądanym kąskiem dla komentatorów: niewielu współczesnych autorów brano pod lupę tak wszechstronnie i metodycznie jak Heinricha Bölla. Można niewątpliwie spotkać się z różnymi opiniami na jego temat, różnice zdań nie dotyczą jednak na ogół rangi Bölla w obrębie nowoczesnej literatury niemieckojęzycznej, lecz raczej tego, co należy uznać za stałe rysy jego pisarstwa albo którędy przebiegają główne linie jego ewolucji. Przyczyną tego jest zapewne sam sposób, w jaki Böll pracuje; niemal w każdym kolejnym utworze stosuje inną technikę i perspektywę. Jego nader obfita twórczość jest pełna niespodzianek.

Wszelako Akademia Szwedzka, stwierdzając w uzasadnieniu tegorocznej decyzji, że twórczość Bölla przyczyniła się do odnowy literatury niemieckiej, miała na myśli nie przede wszystkim ową zdolność do przemian. Nie chodziło również o ten rodzaj literackiej odnowy, która polega na porzucaniu dawnych form i wypróbowywaniu nowych sposobów wyrazu. [...] Formalny eksperyment interesuje i pociąga Bölla znacznie mniej niż niejednego z autorów, którzy we własnym kraju lub zagranicą wyciskają swoje piętno na dzisiejszej literaturze.

A jednak Böll powiedział kiedyś: „Potrzeba mi niedużo rzeczywistości” – godne uwagi zdanie pod piórem kogoś, kto uchodzi za pisarza realistycznego i sam może tak siebie widzi. Rzeczywistość, której niedużo mu potrzeba, to rzeczywistość klasycznej powieści dziewiętnastowiecznej, owa rzeczywistość, którą po skrupulatnych studiach wiernie oddaje się środkami literackimi. Böll nader zręcznie korzysta z tej metody, ale gdy się nią posługuje, chodzi o efekt ironiczny: liczba zbędnych detali rośnie w nieskończoność, a komizm staje się istną próbą wytrzymałości, czasem nawet dla wytrwałych czytelników. I właśnie owo żartobliwe użycie techniki sumiennej rejestracji pokazuje, w jak niewielkim stopniu Böllowi potrzebna jest taka rzeczywistość. O jego mistrzostwie świadczy właśnie to, że oszczędną, niekiedy ledwie widoczną linią potrafi stworzyć żywe środowisko i postaci.

Jest jednak inna rzeczywistość, której pisarstwo Bölla stale potrzebuje: tło, na którym zaznacza się jego istnienie, atmosfera, którą musiała oddychać jego generacja, dziedzictwo, które musiała przejąć. Ta rzeczywistość jest wciąż nawracającym, precyzyjnie obserwowanym motywem całej jego twórczości, od początku aż do wspomnianego mistrzowskiego Portretu grupowego z damą, który wieńczy jego dotychczasowe dzieło. Böll rozwinął skrzydła w latach pięćdziesiątych, ogłaszając szybko jedną po drugiej powieści I nie poskarżył się ani jednym słowem (1953), Nie strzeżone progi (1954) i Chleb najwcześniejszych lat (1955). Choć zapewne nie było to zamiarem autora, w tych trzech tytułach dałoby się streścić ową rzeczywistość, którą Böll tak wytrwale i z taką mocą kształtuje.

Heinrich Böll: Fragment przemówienia wygłoszonego z okazji otrzymania Nagrody Nobla

[...] Z trwogą myślę o moich niemieckich poprzednikach na tym miejscu, którzy w przeklętym wymiarze rdzenności nie mieli być Niemcami. Nelly Sachs, ocalona przez Selmę Lagerlöf, ledwo uszła śmierci. Tomasz Mann, wygnany i pozbawiony obywatelstwa. Hermann Hesse, emigrant z rdzennych ziem, od dawna już nie będący obywatelem niemieckim, gdy odbierał tu zaszczytną nagrodę. Ostatni niemiecki laureat w dziedzinie literatury, który zmarł w Niemczech, Gerhart Hauptmann, stał tu pięć lat przed moim urodzeniem, sześćdziesiąt lat temu. Koniec życia spędził w tej wersji Niemiec, do której, mimo kilku nieporozumień, nie należał. Nie jestem rdzenny, rdzennie nie jestem nikim, jestem Niemcem, moim jedynym ważnym dokumentem, którego nikt nie musi mi wystawiać ani przedłużać, jest język, w którym piszę. W tym charakterze, jako Niemiec, cieszę się z tego wielkiego zaszczytu. Dziękuję Akademii Szwedzkiej i Szwecji za ten honor, który przecież nie tylko mnie spotyka, ale także język, w którym piszę, i kraj, którego jestem obywatelem.

 

Źródło i prawa autorskie:
"Heinrich Böll. Werke. Kölner Ausgabe. Band 18. 1971-1974", Wydane przez Viktora Bölla i Ralfa Schnella we współpracy z Klausem-Peterem Bernhardem
@ 2003, Verlag Kiepenheuer & Witsch GmbH & Co. KG, Köln / Germany