2 czerwca 2014 roku, godz. 11:00-16:00
Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki,
pl. Małachowskiego 3, Warszawa
To kobiety stanowiły większość w demokratycznej opozycji okresu PRL, dlatego należy odpowiednio przedstawiać ich rolę i zasługi w budowaniu struktur "Solidarności" oraz przewodzeniu ruchom antysystemowym. Po 1989 działaczki zniknęły z dyskursu publicznego. Od lat 90-tych podejmowane są różne działania ukazujące ocenę powojennej historii Polski z perspektywy kobiet. Pierwsze próby podjęły Shana Penn i Ewy Kondratowicz, autorki książek o "podziemnym państwie kobiet". Punktem wyjścia do dyskusji jest film Piotra Śliwowskiego i Marty Dzido "Solidarność według kobiet" o zapomnianych bohaterkach i ich współczesnej percepcji. Wykład wprowadzający do krytycznego spojrzenia na transformację wygłosi dr Agnieszka Graff.
Tekst wystąpienia Danuty Kuroń
Wykład dr Agnieszki Graff "Gdzie jesteś, polski feminizmie? Pochwała sporu i niejasności"
Relacja z konferencji "Solidarność Kobiet"
11.00-11.10 – otwarcie konferencji
Irene Hahn-Fuhr, dyrektorka Fundacji im. Heinricha Bölla w Warszawie
Hanna Wróblewska, dyrektorka Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki
11.10-11.20 – pokaz trailera filmu „Solidarność według kobiet”
11.20 – 12.00 – wykład wprowadzający: dr Agnieszka Graff, Ośrodek Studiów Amerykańskich Uniwersytet Warszawski, „Krytyka Polityczna”
(wykład + dyskusja)
12.00-13.30 – „Skąd przychodzimy? Odzyskiwanie miejsca kobiet w historii” – panel z udziałem:
Shany Penn, autorki książek Sekret Solidarności i Podziemie Kobiet, współredaktorka Gender Politics and Everyday Life in State Socialist Eastern and Central Europe.
Ewy Kondratowicz, autorki książek Szminka na sztandarze i Być jak narodowy sztandar
Sylwii Chutnik, pisarki, feministki, przewodniczki po Warszawie, autorki m.in. Kieszonkowego atlasu kobiet i Warszawy kobiet
Marty Dzido, reżyserki filmu Solidarność według kobiet
Monika Kwiatkowska, projekt „Metropolitanka”
Prowadzenie: Anna Nowakowska-Wierzchoś, historyczka zajmująca się ruchami kobiecymi po 1945 roku
13.30-14.30 – lunch
14.30-16.00 – „Dokąd zmierzamy? Współczesna Polska oczami działaczek opozycji demokratycznej” – panel z udziałem:
Ewy Kulik-Bielińskiej, dyrektorki Fundacji im. Stefana Batorego, rzeczniczki Studenckiego Komitetu Solidarności (1977-1980), członkini Regionalnej Komisji Wykonawczej NSZZ „Solidarność” regionu Mazowsze, współorganizowała ogólnokrajową centralę podziemia
Danuty Kuroń, działaczki społecznej, działaczki opozycyjnej w okresie PRL, współorganizowała struktury podziemnej „Solidarności” na Lubelszczyźnie
Małgorzaty Tarasiewicz, działaczki opozycyjnej związanej z organizacją „Wolność i Pokój”, koordynatorki Sekcji Kobiet „Solidarności” (1989-1991)
Barbary Labudy, polityczki, działaczki opozycyjnej, współtworzyła struktury podziemnej „Solidarności” na Dolnym Śląsku, posłanki na Sejm (1989-1997)
Prowadzenie: Agnieszka Grzybek, koordynatorka programu regionalnego „Demokracja płci” w Fundacji im. Heinricha Bölla
RELACJA "Solidarność kobiet"
W ramach otwarcia dyrektorka Fundacji im. Heinricha Bölla Irene Hahn-Fuhr przypomniała, że motywacją towarzyszącą organizacji konferencji jest podjęcie marginalizowanego problemu nieobecności kobiet na listach zasłużonych i przemilczania ich doświadczeń w czasach PRL oraz upamiętnienia licznych rocznic przypadających na 2014 roku. Zarysowała też analogie między tematem konferencji a historią rodzinnych działań opozycyjnych. „Zdobycze polskiej transformacji niewątpliwie są ogromne, ale wiele kwestii pozostaje otwartych i palących jak prawa ekonomiczne i socjalne kobiet, świadome macierzyństwo, przemoc domowa, nieodpłatna praca domowa, feminizacja biedy, brak odpowiedniej reprezentacji kobiet w polityce, nauce i biznesie, prawa pracownicze czy uwidocznienie wkładu kobiet w zwalczanie komunistycznego reżimu i genderowe skutki transformacji ustrojowej. Jak mawiał mentalny patron naszej Fundacji, Heinrich Böll, wolność nigdy nie jest darowana, zawsze wywalczona. Analogicznie, wiele znamiennych słów padło podczas VI Kongresu Kobiet, w tym przestroga, że praw nie należy brać za pewnik, ale nieustannie chronić je i wzmacniać. Niech refleksja o udziale kobiet w tworzeniu współczesnej Polski wskaże kierunek, w którym społeczeństwo winno zmierzać, by osiągnąć ideał równych szans i tolerancji.”
Punktem wyjścia do dyskusji jest trailer filmu Piotra Śliwowskiego i Marty Dzido "Solidarność według kobiet" o zapomnianych bohaterkach i ich współczesnej percepcji przełomu demokratycznego. Wymownym scenom i fragmentów wywiadów m.in. z Janiną Jankowską towarzyszyły zapomniane fakty o roli kobiet – to one zapoczątkowały strajk, tworzyły największą podziemną gazetę, to także opozycjonistkom przypadły w udziale smutne rekordy - najwyższy wyrok za działalność prodemokratyczną i najdłuższy okres ścigania. Film wywołał żywe reakcje publiczności, szczególnie wśród bohaterek solidarnościowych działań. Śmiech przeplatał się z komentarzami ad vocem, co tym bardziej rozbudziło oczekiwanie na pełną wersję filmu.
Dr Agnieszka Graff w wykładzie „Gdzie jesteś, polski feminizmie? Pochwała sporu i niejasności” postawiła tezę, iż polski feminizm wyszedł z fazy wielkiej narracji opartej na szczególnej roli kobiet w podziemnej Solidarności w kierunku otwarcia na różne osie sporu i kontrowersji. Tę spójną opowieść o kobietach i Polsce przed rokiem 1989 i po przełomie spinał szczególny stosunek do historii, przekonanie o post-transformacyjnej zdradzie kobiet, że po 1989 roku polska demokracja zdradziła kobiety, poczucie, że ruch kobiecy jest spadkobiercą lewicowego KOR-owskiego skrzydła. Ruch kobiecy, jej zdaniem, jest spadkobierczynią Solidarności (o czym świadczą choćby plakaty manifowe), a polski feminizm jest zbudowany na krytycznym patriotyzmie. Dr Graff przypomniała mitotwórczy napis na stoczni gdańskiej: „Kobiety nie przeszkadzajcie nam, my walczymy o Polskę” wielokrotnie przywoływany jako przykład wykluczenia kobiet z podejmowania decyzji. Przy okazji tworzenia filmu, okazało się, że źródło cytatu nie istnieje, a na murze faktycznie widniały słowa pieśni z powstania listopadowego: „Pamiętaj, żeś Polka, o polską sprawę walka – obowiązek ją bronić twoja rywalka.”
Według dr Graff obecnie nośnikiem zbiorowej tożsamości jest mit założycielski feminizmu, czyli genderowa opowieść o podziemiu, a raczej zagadnienia redystrybucji i uznania (terminy Nancy Fraser). Polskie spory na temat nierówności płci wyszły z fazy nieustanych nawiązań do historii, niekwestionowanej lojalności wobec procesu transformacji, a także z prostej opozycji konserwatyzm vs. feminizm. Prelegentka wskazała na 4 osie sporu współczesnego feminizmu post-transformacyjnego (1) stosunek do narodowych narracji i symboli; (2) ocenę modelu transformacji, tradycji lewicowej i neoliberalizmu; (3) problem wiary katolickiej i Kościoła, uniwersalizmu, wielokulturowości, uwikłania zachodnich feminizmów w postkolonializm i islamofobię; (4) macierzyństwo, praca opiekuńcza i relacja państwo-obywatel_ka, rozumieniem różnicy płci, problematyka więzi, autonomii, kobiecego doświadczenia. Dr Graff przytoczyła stanowisko feministek utożsamiających feministyczne wykorzystanie narodowych symboli z ich odzyskaniem, dekonstrukcją prawicowej narracji patriotycznej i re-interpretacją z kontekstu martyrologicznego. Z zainteresowaniem przyjęto cytat z Moniki Bobako, że „Niefortunnym efektem ubocznym polaryzacji [między polsko-katolicką „normą” a ateistyczną „aberracją”] jest zbyt pośpieszne łączenie antyklerykalizmu z postawami emancypacyjnymi, podczas gdy aż nadto często jakiś nurt racjonalistyczny okazuje się konserwatywno-seksistowski”. Relacjonując relację medialną wokół swojej najnowszej książki „Matka feministka” przypomniała słowa dr Elżbiety Korolczuk, że zainteresowanie macierzyństwem i pracą opiekuńczą wynika ze zwrotu lewicowego, a nie konserwatywnego oraz z otwarcia na psychologiczny wymiar kobiecej opresji.
Na początku pierwszego panelu przypomniano pierwsze herstoryczne inicjatywy ukierunkowane na budowę siły i przeszłości kobiet, m.in. książkę Ewy Kondratowicz „Szminka na sztandarze” i „Podziemie Kobiet” Shany Penn, wokół których środowisko feministyczne w dużej części zbudowało swoją tożsamość.
Shana Penn wyznała, że na początku zbierania materiałów do książki traktowanej jako sposób na przedstawienie zapomnianej historii i znaczenia gender w „Solidarności” nie spodziewała się, jaką historię odkryje. Wyniki badań opublikowane w artykule, który został przedrukowany w „eFKa” i „W Pełnym Głosem”, okazały się przełomem w świadomości i percepcji. Miały wpływ na podnoszenia świadomości także wśród osób spoza polskiego feminizmu. „Podziemie kobiet” Penn opublikowała jak amerykańską percepcję polskiej rewolucji, z kolei druga książka "Sekret Solidarności" ma tę samą centralą tezą, ale z perspektywy zachodnich komentatorów, dyplomacji i mediów, które pominęły narrację genderową. W USA ma inne życie, relacjonuje fragmenty z debaty medialnej po tekście dr Graff. Zajmuje istotne miejsce w amerykańskiej historiografii, która różni się polskiej.
Prekursorką działań w przestrzeni miejskiej jest Sylwia Chutnik, która wpierw jako przewodniczka przy okazji międzynarodowej konferencji feministycznej w 2007 roku opracowała trasę zwiedzania Warszawy "Śladami kobiet". Zajęcia z kreatywnego pisania u dr Izabeli Filipiak (dzięki którym powstała wcześniej „Szminka na sztandarze”) nauczyły rozmawiać jąz kobietami, które często miały doświadczenie traumy. Akcja znalazła kontynuację w innych miastach, gdzie powstawały różnorodne gry miejskie i trasy przewodnickie wzmacniające poczucie dziedziczenia autorytetów i. W nawiązaniu do opowieści Chutnik i Kwiatkowskiej o uwidocznianiu kobiecej genealogii w tkance miejskiej wywiązała się dyskusja o tym, jak najlepiej upamiętniać bohaterki – tradycyjnymi w męskiej kulturze pomnikami i tabliczkami czy poprzez fundowanie obiektami użyteczności publicznej. Shana Penn zainspirowała kreatywne podejście podając przykład „pomnika” ku czci kobiet pracujących w stoczni podczas II Wojny Światowej w formie interaktywnej instalacji „Rosy the Riveter” (Rózi Nitowaczki) z fotografiami, anegdotami, historie w kształcie statku zbudowanego przez kobiety.
Monika Kwiatkowska przedstawiła projekt Metropolitanka finansowany przez miasto z inspiracji Instytutu Kultury Miejskiej. Anna Urbańczyk z grupą wolontariuszek na podstawie historii kobiet związanych poprzez pracę, działalność społeczną, polityczną, artystyczną i powiązania rodzinne z dawną Stocznią Gdańską oraz w niej pracujących stworzyła trzy trasy zwiedzania Stoczni, zestaw dobrych praktyk dla projektów herstorycznych oraz godzinny audio przewodnik, także do odsłuchania online. Celem projektu było oddanie głosu kobietom, by własnymi słowami opowiedziały o pracy, histori codzienności. Dodatkową motywacją był fakt, że gorzej udokumentowana jest rzeczywistość pracownic, nie opozycjonistek.
Marta Dzido przypomniała zebranym, że osią filmu „Solidarność według kobiet” były poszukiwania kobiet, które 16 sierpnia w momencie załamania strajku nie dopuściły do tego, by strajkujący opuściły stocznię, w tym Ewy Osowskiej. Misja była o tyle trudna, że była całkowicie nieobecna przy obchodach, krążą sprzeczne relacje o jej losach, a archiwa są w większości nieopisane, przez co kobiety pozostają anonimowe. Smutkiem napawa fakt, że zapisy z udziałem Ewy Osowskiej znaleziono dopiero w materiałach odrzuconych. Na niecierpliwe pytania publiczności o datę premiery, Dzido oznajmiła, że film jest ukończony, ale przeciąga się procedura kupowania praw do materiałów archiwalnych. W rozmowie o rozmaitych projektów herstorycznych podejmowanych w różnych dekadach poruszono wątek zmiany wspomnień kobiet udzielających wywiady w czasie. Marta Dzido zapytana przez Shanę Penn o to, czy zauważa odmienną percepcję historii wśród bohaterek, odpowiedziała przecząco.
Następnie, dyskusja o uwidocznianiu układu kobiet w historii przeniosła się na bardziej poziom teoretyczny. Jak można wprowadzić genderową narrację do wystaw, np. przygotowywanej przez Europejskie Centrum Solidarności? Jak ocenić fenomen polskiej „herstoriografii” tworzonej w dużej mierze przez amatorki bez wykształcenia/ metodologii historycznej? Jak uchronić projekty przed krytyką o „feministyczne zideologizowanie”? Prelegentki zwróciły uwagę na problematyczne akcje jak kampania Muzeum Powstania Warszawskiego „Morowe panny" przedstawiające powstanki w sztafażu pin-up girls czy ciągły brak kobiet w mediach, czego najlepszym dowodem było jubileuszowe wydanie „Gazety Wyborczej” bez wzmianki o bohaterkach transformacji, mimo że podziemny „Tygodnik Mazowszy”, a później GW powstały właśnie dzięki kobietom takim jak Helena Łuczywo i Joanna Szczęsna.
Pojawił się pomysł, by materiały z osobistych archiwów wspierać książkami o herstorii, by uwidaczniać genderową narrację. Dr Agnieszka Graff wysunęła przyjęty owacjami postulat, by nieobecność kobiet w muzeach gniewnie wybrzmiała wzorem amerykańskich guerilla girls, np. poprzez happeningi ujawniające skandaliczność przedstawień kobiet i przebić się przez lekceważenie.
Małgorzata Tarasiewicz przypominając przebieg konsultacji dot. wystawy o działalności ruchu "Wolność i pokój” stwierdziła, że kobiety przegrywają genderowo zniuansowaną pamięć w ECS, bo w jego radzie zasiadają konserwatywni mężczyźni niezainteresowani pokazaniem perspektywy genderowej, a podział w środowisku gdańskim komplikuje sytuację
Dla przełamania negatywnych konstatacji, przedstawicielka Instytut Pamięci Narodowej poinformowała o nowej publikacji „Płeć buntu. Kobiety w oporze społecznym w Polsce w latach 1944–1989 na tle porównawczym” omawiającej udziałowi kobiet w antykomunistycznej opozycji w Polsce, Rumunii, Węgrzech, Czechosłowacji oraz Łotewskiej SRR.
Historyczki obecne wśród publiczności podjęły problem mainstreamingu historii kobiet z perspektywy amatorskiej lub bez warsztatu historycznego. Zaproponowały, by grupy feministyczne były bardziej otwarte na środowisko historyczne i przyjmowały różne metodologie w przypadku historii feministycznej, herstorią oraz historii kobiet i gender. Zwróciły też uwagę na marginalizowanie roli historii w debatach feministycznych, np. nieobecność odnośnego artykułu w Przewodniku „Gender” Krytyki Politycznej.
Działaczki zaproszone do drugiego panelu konferencji opisały swoją drogę do politycznej działalności w Lublinie, Warszawie, Krakowie, Gdańsku i Poznań.
Danuta Kuroń utożsamiała się z nurtem, którego podwaliny stworzyli Jan Józef Lipski i Jacek Kuroń, kontynuującego myśl programową lewicy społecznej na rzecz niepodległego i demokratycznego ładu społeczno-gospodarczego, który zapewnia godne i bezpieczne warunki życia wszystkim. Jej zdaniem, po 1989 roku tradycja ta straciła swą moc inspirującą i nie odegrała żadnej roli w budowie nowego porządku. Przypomniała uchwalony na 1. zjeździe NSZZ w sierpniu 1980 programu Samorządnej Rzeczpospolitej dot. budowy takiego państwa, w którym samoorganizujące się społeczeństwo tworzy warunki dla bycia gospodarzem kraju. Podkreśliła znaczenie formacyjne przekazu tradycji, pamięci rodzin, środowisk dla społeczeństw pozbawionych własnego państwa lub żyjących w państwie niesuwerennym. Po zarysowaniu sytuacji ekonomicznej na początku lat 90. oraz wpływu reform, a potem akcesji Polski do Unii, Kuroń zwróciła uwagę na to, że „Polska odzyskała suwerenność w momencie gdy na świecie właśnie obumierał ład demokratyczny, że przewrót elektroniczny narzucił powstanie globalnego rynku finansowego, w rezultacie czego płace, ceny i podatki zaczęły się wymykać spod kontroli rządów i społeczeństw, że stosunki pracy przestały być wynikiem kompromisu społecznego między pracą a kapitałem, a rynek pracy, za sprawą globalizacji (…) zaczął się systematycznie kurczyć, a skomercjalizowana kultura nie potrafi już dać odpowiedzieć na pytanie „jak żyć?” w sposób całościowy.” W jej mniemaniu, potrzeba innowacji społecznych koniecznych do przezwyciężenia kryzysu nieufności, idei opartych na wartościach wartych zaangażowania oraz uspołecznionego działania na rzecz państwa.
Ewa Kulik-Bielińska opisała swój światopogląd jako ukształtowany przez lewicowość, oświecony katolicyzm oraz republikańską wrażliwość (traktowanie grupy jako obowiązek i odpowiedzialność). KOR oferował, jej zdaniem, tworzenie formacji nie poprzez symbole, ale poprzez działanie na rzecz drugiego człowieka i swobód obywatelskich. Kulik-Bielińska marzyła o demokratycznej i sprawiedliwej Polsce bez gospodarki rozdzielczo-nakazowej. Niezgoda z twórcami transformacji doprowadziła do tego, że zaangażowała się nie na niwie politycznej, tylko w trzecim sektorze.
Z kolei, Małgorzata Tarasiewicz związała się z ruchem "Wolność i pokój" ze względu na marginalizowanie kobiet w "Solidarności". Z perspektywy czasu oceniła, że ich pozytywny program reform po odzyskaniu niepodległości nie został właściwie zrozumiany, pojawiały się zarzuty o agenturę. Dużym wsparciem była pomoc amerykańskich feministek jak Shana Penn i Ann Snitow.
Droga polityczna Barbary Labudy ideowo związanej z liberalno-lewicowym KOR-em rozpoczęła się w 1968 roku od antyreżimowych protestów w Lublinie. Opowiedziała o mniej znanych wątkach swojej biografii jak zaangażowanie w sekcji "Psychoanaliza i polityka" lewicującego ruchu Mouvement de la Libération de la Femme czy napisanie książiki z Simone de Beauvoir i Christine Deneuve.
Wśród sukcesów 25 lat wolnej Polski wymieniła reformę samorządową i umocnienie instrumentów demokracji bezpośredniej wolność słowa, wyboru (do pewnego limitu) i podróżowania oraz chęć wspólnego działania. Jednak zniszczono solidarność między ludźmi, mit człowieka przedsiębiorczego wyparł słowo „społecznik” z obiegu. Edukacja i media wg panelistek wspierają indywidualizację analogiczną do logiki wolnorynkowej.
Danuta Kuroń podjęła wątek różnicy między lewicą liberalną a społeczną. Przypomniałam tradycję tej drugiej i zwrócić uwagę, że po 1989 straciła moc inspirującą. Świat opisuje się w podziale na 3 sektory, przy czym istnieje różnica między organizacjami pozarządowymi i społecznymi. Potrzeba autonomicznego działania jest ważna i problematyczna z względu na ramy działania. Metoda projektowa weszła do szkolnictwa od przedszkola, ale nie sprawdza się w działaniach społecznych, które wymagają podejścia zadaniowego i myślenia w kategoriach kolejnych pokoleń. Kuroń zaprzeczyła, by możliwy był inny przebieg procesu transformacji, gdyż globalizacja i zmiana technologiczna były zbyt silne.
Także Barbara Labuda dokonała pozytywnego bilansu 25-lecia, choć wspomniała o kwestiach do namysłu jak słaba frekwencja wyborcza, niedocenianie wolności słowa i zrzeszania się. „Jestem dumna z liczby instytucji wolnościowych i demokratycznych, ale martwi mnie cenzura uwewnętrzniona, nadinterpretacja przepisów przez konserwatywnych sędziów przeciwko wolności artystyczną, bieda (choć spadła z 96% do 16%), nierówności społeczne, zalew narkotyków, bezrobocie i niedorozwój społeczeństwa obywatelskiego. Rola kościoła hierarchicznego - ingerencje i fanatyzm w rodzaju deklaracji wiary - zatruła radość z wolnej Polski.”
Według Tarasiewicz problemem jest zbyt późne mówienie o alternatywnych formach transformacji gwarantujących upodmiotowienie społeczeństwa w tym procesie, np, utracie szans przez Solidarność w książkach Davida Osta.
Na pytanie o ocenę organizacje pozarządowe, Kulik-Bielińska odpowiedziała, że napływ unijnych środków zepsuł sektor, ale 90% organizacji to nie są łowcy grantów, choć są mniej widoczne. Następnie zastanawiano się nad sposobami odebrania Polski narodowcom. Według działaczek sukces Korwin-Mikkego, na którego najwięcej głosów oddano w prawyborach w szkołach przeprowadzonych przez CEO, jest świadectwem antysystemowych nastrojów i rozczarowania. Martwi je niskie zaangażowanie i zaniedbane lata na konsultowanie nowej strategii europejskiej. Na zakończenie, publiczność brawami nagrodziła deklarację Małgorzaty Tarasiewicz o starcie w wyborach do rady miasta Sopotu z ramienia obywatelskiego komitetu.
Relacja: Liliana Religa, Fundacja im. Heinricha Bölla