Biden stawia w rządzie na pewniaków

Komentarz

Prezydent-elekt USA kompletuje swój gabinet. Stanowiska związane z służbą zagraniczną i bezpieczeństwem zajmą weterani rządu Baracka Obamy.

Biden wins

Na czele Ministerstwa Spraw Zagranicznych stanie Antony Blinken, zwany Tonym. Jest on potomkiem ukraińskich żydów. Jego ojciec i wujek byli ambasadorami USA na Węgrzech i w Belgii. Z Bidenem blisko współpracuje od 20 lat. Gdy ten był wiceprezydentem, Blinken doradzał mu w sprawach bezpieczeństwa narodowego, a pod koniec drugiej kadencji Baracka Obamy sprawował funkcję pierwszego wiceministra Spraw Zagranicznych. W maju 2016 r. odwiedził Polskę i wygłosił przemówienie, w jakim podkreślił swoje przywiązanie do współpracy między sojusznikami.

Jego nominacja zwiastuje odwrót od izolacjonistycznej polityki prezydenta Donalda Trumpa. Blinken stwierdził cztery lata temu w Warszawie, że właściwa reakcja na wyzwania wymaga odpowiedzialności i zaangażowania każdego z członków Sojuszu Północnoatlantyckiego. I wprost nas chwalił. “Zwiększone wydatki na inwestycje w obronę już teraz pokazują zaangażowanie Polski w wypełnianie zobowiązań” - powiedział. Odnosząc się do aneksji Krymu przyznał się, że jest zwolennikiem aktywnego promowania demokratycznych wartości. “Granice i integralność terytorialna państwa nie mogą być zmieniane siłą, podejmowanie decyzji o przyszłości kraju jest niezbywalnym prawem obywateli w demokratycznym społeczeństwie, a wszystkich członków społeczności międzynarodowej łączą wspólne zasady i muszą oni płacić za niewypełnienie swoich zobowiązań" - dodał.

Joe Biden ogłosił, że szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego będzie 43-letni Jake Sullivan. To doświadczony w poprzednim rządzie demokratów urzędnik i dyplomata, jeden ze współautorów porozumienia nuklearnego z Iranem. Powołanie go na strategiczne stanowisko jest sygnałem, że Stany Zjednoczone będą chciały ponownie usiąść do stołu negocjacyjnego z Teheranem. Cztery lata temu, kiedy Hillary Clinton prowadziła w prezydenckich sondażach, Sullivan szykował się do posady szefa dyplomacji, którą była Pierwsza Dama mu obiecała publicznie stwierdzając przy tym, że taki talent jak on zdarza się raz na pokolenie.

Nieco zaskakujący jest powrót do międzynarodowej polityki Johna Kerry’ego, wieloletniego senatora, kandydata demokratów na prezydenta w 2004 r. i szefa MSZ w latach 2013-17. Jak zapowiedział Biden 76-letni polityk zostanie “carem klimatycznym”, czyli pełnomocnikiem rządu USA ds. walki z globalnym ociepleniem oraz innymi wyzwaniami z zakresu ekologii. Kerry zawsze był wobec Bidena lojalny i wspierał go zarówno wtedy kiedy wspólnie pracowali w Senacie jak i podczas ostatniej kampanii wyborczej, pełnej wzlotów i upadków.

Ambasadroką przy ONZ ma zostać Linda Thomas-Greenfield, dyplomatka z 35-letnim stażem w służbie zagranicznej. Pracowała w placówkach dyplomatycznych na całym świecie. W latach 2013-2017 pełniła funkcję wiceszefa dyplomacji ds. Afryki. Równie ważna w opinii doradców Bidena jest jej doświadczenie jako dyrektora generalnego i ds. zasobów ludzkich w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Sam prezydent-elekt stwierdził, że jej misja będzie przywrócenie morale w dyplomacji po czterech latach ignorowania przez Biały Dom apolitycznych kadr w MSZ. Ambasador przy ONZ z powrotem będzie w randze ministra.

Na czele Ministerstwa Finansów stanie Janet Yellen, b. szefowa Rezerwy Federalnej, czyli banku centralnego USA. Magazyn Forbes kilkakrotnie wskazywał ją jako jedną z trzech najbardziej wpływowych kobiet świata. Specjalizuje się w makroekonomii, problematyce zatrudnienia oraz polityce monetarnej i fiskalnej. Duży wpływ na jej intelektualne życie mieli naukowcy-nobliści Joseph Stiglitz oraz James Tobin (ten od „podatku Tobina”, czyli podatku od transakcji finansowych).

W FED dała się poznać jako zdeklarowana zwolenniczka korzystania z uprawnień Rezerwy Federalnej do zmniejszania bezrobocia, i wydawała się bardziej skłonna niż inni ekonomiści ryzykować zwiększeniem inflacji, aby osiągnąć ten cel.

Tekst powstał we współpracy z Fundacją im. Heinricha Bölla w Warszawie w ramach wyprawy Radosława Korzyckiego do Stanów Zjednoczonych. 

Zawarte w tekście poglądy i konkluzje wyrażają opinie autora i nie muszą odzwierciedlać oficjalnego stanowiska Fundacji im. Heinricha Bölla.