Dlaczego człowiek wędruje?

Dziś, kiedy stan pandemii sparaliżował ruch turystyczny, zamknął część granic, uziemił wiele samolotów, zaczęliśmy nagle odczuwać niepokój i jednoczesną tęsknotę za podróżami, za swobodnym przemieszczaniem się z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent. Czy nie świadczy to tym, że jesteśmy, także współcześnie, nomadami?

Dlaczego człowiek wędruje?

Znów wędrujemy ciepłym krajem, malachitową łąką morza. Ptaki powrotne umierają wśród pomarańczy na rozdrożach” – napisał Krzysztof Kamil Baczyński a śpiewał Grzegorz Turnau. Wędrówka jest czymś wpisanym w nasze życie, stanowi wręcz integralny element naszego ludzkiego DNA. Przemieszczanie się jest związane z początkami człowieka. Człowiek migrował ze swojej kolebki w Afryce, skąd, zgodnie z aktualnym stanem wiedzy naukowej, wyruszył na podbój kolejnych kontynentów. Wędrował naród wybrany, Żydzi, a opis ich wieloletniej wędrówki znalazł się na stronach Starego Testamentu. Wędrowaliśmy od wieków i nic nie wskazuje na to, że nasze mniejsze i większe migracje, sezonowe lub długoterminowe, zostaną wstrzymane.

Przez całe dzieciństwo o podróżach mogłem tylko marzyć. Nie mogłem wyjechać daleko, więc wędrowałem po najbliższej okolicy. Pieszo, z torbą przerzuconą przez ramię lub z plecakiem. Nad Narwią, po Puszczy Knyszyńskiej i Puszczy Białowieskiej. I tak odkrywałem świat. Z czasem udało mi się spełnić część marzeń o dalekich podróżach. Parokrotnie wędrowałem po Afryce, Bliskim Wschodzie, Azji, Ameryce i Europie.

Bardzo lubię być w drodze. Poznawać świat i ludzi. Oddychać śródziemnomorskim powietrzem, wsłuchiwać się w to, co mówi tropikalny las, przyglądać się życiu na Antypodach. Jednocześnie kilkukrotnie zdarzyło mi się wędrować, ponieważ zmusiła mnie do tego trudna sytuacja finansowa. Wyjeżdżałem za chlebem, podejmowałem się wyczerpującej pracy. Marzyłem o innego rodzaju podróży, mimo to zawsze znajdowałem w sobie siłę, by  wyjść ze świata pracy  i poznać otoczenie, w którym przyszło mi mieszkać.

Dziś, kiedy stan pandemii sparaliżował ruch turystyczny, zamknął część granic, uziemił wiele samolotów, zaczęliśmy nagle odczuwać niepokój i jednoczesną tęsknotę za podróżami, za swobodnym przemieszczaniem się z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent. Czy nie świadczy to tym, że jesteśmy, także współcześnie, nomadami? Czy każda wędrówka, nawet  ta na wakacje all inclusive, nie odzwierciedla naszego pragnienia ruchu i zmiany?

Nie możemy jednak zapomnieć, że wędrowanie nie zawsze jest przyjemną podróżą, podejmowaną w celu spędzenia przyjemnych wakacji. Znacznie częściej ludzie wędrują, bo muszą. Muszą, ponieważ w ich kraju nie ma pracy, trwa wojna lub polityczne prześladowania. Przymusowej  wędrówki doświadczyło zresztą wiele Polek i Polaków. Od wieków nasi przodkowie uciekali przed wojną i obcą okupacją, ale jeszcze częściej przed biedą. Miliony osób pochodzenia polskiego, które żyją dziś poza granicami Polski przypominają nam o dawnych, wielowiekowych migracjach.

Trudno znaleźć w Polsce rodzinę, która nie miałyby krewnych w innym kraju. Nasi bliscy wyjeżdżali w poszukiwaniu lepszych warunków życia, co nazywamy migracją zarobkową. Wydawałoby się, że to doświadczenie podróży za chlebem, powinno sprawić, że lepiej będziemy rozumieli tych, którzy dziś migrują z powodu ubóstwa,  szukając swojego miejsca obok nas, w Europie. Dzieje się jednak inaczej. Powstają kolejne mury, zza których nie dostrzegamy potrzeb zmuszonych do wędrówki ludzi. Nie zastanawiamy się, co zrobić, by mieszkańcy wielu krajów, nie musieli podejmować desperackich prób przedostania się do zamożnych krajów Północy.

Zupełnie inaczej wygląda nasza wędrówka na Południe, z którego pochodzi większość obecnych migrantów. Najczęściej wyjeżdżamy tam turystycznie, by spędzić urlopu w egzotycznej części świata. Towarzyszy nam komfort wynikający z możliwości legalnej podróży i  względnej zamożności, zapewniającej przyjemny wypoczynek. Jednak najważniejsze jest to, że nie jesteśmy do wędrówki zmuszeni, podejmujemy ją z własnej woli.