Każdy człowiek, przynajmniej raz w życiu doświadczył na sobie działania słów, które obrażają. Nie jest nam miło, jeśli ktoś nazywa nas w sposób szydzący z naszego wyglądu, naszych zainteresowań, uczuć czy przekonań. Tak samo dzieje się w przypadku obraźliwego tonu słów określających nasze pochodzenie, religię i kolor skóry.
Słowo „ciapaty” usłyszałem po raz pierwszy w Anglii, kiedy zetknąłem się z polskimi pracownikami budowlanymi. Wielu z nich nie mówiło po angielsku. Żyli w swojej bańce, gdzie jeden z kolegów wyjaśniał im świat, przeprowadzał przez urzędowe procedury, mówił jak załatwić formalności i gdzie znajdą kolejne zlecenie. Mieszkali na takiej wyspie, odizolowani od reszty społeczeństwa, którego częścią chcąc nie chcąc się stali. Chociaż wyruszyli w świat, odnosiłem wrażenie, że na ten angielski świat się obrazili. Oderwani od własnych domów i rodzin, wtedy często zatrudnieni nielegalnie. Być może sytuacja stresowa, życie w obcej im rzeczywistości, sprawiało, że zamykali się w swojej skorupie, a świat wokół wydawał się im wrogi?
Problemy związane z integracją są najczęstszą przyczyną takich sytuacji. Owo słowo „ciapaty” jest określeniem pełnym pogardy. Definiuje niechętną postawę wobec osób o innym kolorze skóry, pochodzącym z Bangladeszu, Indii, Pakistanu i krajów arabskich. Są „inni”, więc nie są „nasi” – można wywnioskować z tego, jak myślą, ci, którzy tego słowa używają. A przecież to są ludzie, tak samo jak ci, którzy ich obrażają. Pochodzą z różnych stron świata, wyrośli w kręgu własnych kultur, które nie są ani gorsze ani lepsze od innych. A jednak chęć pokazania komuś, że jest gorszy bierze w ludziach górę. I nie tylko w Polakach mieszkających w Anglii.
Jest w tym próba jakiegoś wywyższania się. Samo-ustawianie się na podium i spychanie z niego innych, których uznaje się za łatwy cel ataku. W końcu to Polak jest z Europy, a ten „ciapaty” z Azji. W ten sposób próbuje się sobie zrekompensować własny kompleks, poczucie bycia gorszym, poczucie niższości. Wiele osób z Polski przyjeżdżało do Anglii, wśród nich byłem ja, do pracy poniżej własnych kwalifikacji. Często takiej emigracji ekonomicznej z Polski towarzyszyło rozgoryczenie. Jej reprezentacji nierzadko kończyli polskie szkoły wyższe, a na Wyspach Brytyjskich pracowali ciężko, fizycznie, na budowach, w domach opieki czy w kuchni. Można zatem po części takie obrażanie innych tłumaczyć sobie próbą rekompensaty trudnego położenia. A jednak obrażania innych nie można niczym wytłumaczyć!
Polska społeczność zagranicą również nie cieszy się wyłącznie chwalebną opinią. Nie będzie nam miło, jeśli nazwą nas „Polaczkami”. A tak się dzieje. Tak samo jak nie byłoby niczym miłym, gdyby ktoś użył określenia „biały Murzyn”. Te argumenty wciąż nie trafiają do wszystkich. Nawet osoby, które mieszkają w Polsce, zajmują dość wysokie szczeble w zawodowej karierze używają słów obraźliwych. Zamawiają dania kuchni z Indii, mówią, że zamówią coś u „ciapatych”.
Podobnie dzieje się z innymi określeniami. „Skośnooki”, „żółtek”, „murzyn”, ta lista może być bardzo długa. Ludzka „pomysłowość” w gnębieniu innych słowem nie zna granic przyzwoitości. Ludzie potrafią być brutalni wobec innych. Często wydaje się im, że wypowiadanie takich słów jest oznaką ich siły. Tak naprawdę to oznaka wielkiej ludzkiej słabości. I porażki. Próba wmówienie komuś, że nie jest tym, za kogo powinien być uważany. Za człowieka, który ma prawo do szacunku bez względu na to, skąd pochodzi, przyjeżdża i jak wygląda.
Nikt z nas nie chciałby zostać nazwany w sposób obraźliwy. Ten, kto używa takich zwrotów per „ciapaty” jest niewychowany. A co najważniejsze krzywdzi taką osobę, pod której adresem formułuje takie stwierdzenia. „Szczerbulec”, „okularnica”, „ciapaty” – wszystkie te słowa łączy jedno. Obrażają. Poza tym słowa mają moc: mogą odczłowieczać i być zaczątkiem złych czynów. Sprawiają, że osobie nazywanej w ten sposób nie jest już miło, a inni przestają widzieć w niej drugiego człowieka, swojego bliźniego. I dzieje się tak wbrew kulturze nie tylko chrześcijańskiej, ale i polskiej tradycji wynikającej z przysłowia: „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”.