COP 25 w Madrycie – fiasko działań kontra zmieniający się świat

Analysis

Rządy w Madrycie zawiodły wobec pilnej potrzeby dokonania natychmiastowych postępów w zakresie sprawiedliwości klimatycznej i wyznaczenia ambitniejszych celów redukcji emisji.

Po zakończeniu COP 25 w Madrycie najważniejsze podmioty monitorujące rozmowy zgodziły się co do tego, że obecne na szczycie rządy zawiodły ludzi i planetę, odmawiając podjęcia ważnych decyzji i nie zobowiązując się do zintensyfikowania działań na rzecz klimatu mimo naglącego charakteru problemu. Rozczarowanie rezultatami COP wyraził nawet Sekretarz Generalny ONZ, który stwierdził, że „społeczność międzynarodowa zaprzepaściła ogromną szansę na zwiększenie ambicji w zakresie łagodzenia skutków zmian klimatu, adaptacji do nich i finansowania, które mogłoby pozwolić uporać się z kryzysem klimatycznym”.

Grunt pod tę niezwykle wymagającą konferencję przygotował poprzedzający COP 25 rok, w którym rozdźwięk pomiędzy aspiracjami ludzi a biernością rządów stał się wyraźniejszy niż kiedykolwiek wcześniej.

Nigdy wcześniej nie byliśmy świadkami młodzieży tak tłumnie wychodzącej na ulice dużych miast na całym świecie, by domagać się natychmiastowych działań w dziedzinie klimatu.

Nigdy wcześniej nikt nie kładł tak dużego nacisku na to, by ostrzec nas przed upadkiem ekosystemów i zagrożeniami dla gatunku ludzkiego wynikającymi z dalszego negowania naszej zależności od różnorodności biologicznej.

Nigdy wcześniej nie widzieliśmy tylu protestów odbywających się w różnych miejscach naszej planety, dających wyraz pogłębiającym się nierównościom społecznym i braku sprawiedliwości.

A mimo to rządy zgromadzone w Madrycie nie zdecydowały się odpowiedzieć na palącą potrzebę dokonania zmian, które pozwoliłyby osiągnąć sprawiedliwość klimatyczną i wyznaczyć bardziej ambitne cele.

Sytuacja w Chile

O niesprzyjającym klimacie politycznym towarzyszącym tegorocznym negocjacjom może świadczyć już sama walka o znalezienie gospodarza COP 25. Mimo pierwotnych zapewnień, że konferencja odbędzie się w Brazylii, skrajnie prawicowy rząd Jaira Bolsonaro wkrótce po wyborach w kraju wycofał swoją ofertę goszczenia obrad. W wyniku jego działań  Brazylia zmieniła się z jednego z najważniejszych orędowników działań w dziedzinie klimatu w kraj, który w aktywny sposób neguje problem i staje na drodze działaniom mającym na celu jego rozwiązanie. Po wycofaniu się Brazylii z organizacji COP, Chile natychmiast – jeszcze podczas trwania poprzedniego szczytu – zaoferowało się ugościć konferencję do spółki z Kostaryką. Jednak na zaledwie kilka tygodni przed oczekiwanym rozpoczęciem rozmów w Santiago, i już po dopięciu procesu planowania konferencji, bezprecedensowa fala niepokojów społecznych, wywołana przez rosnące nierówności i brak zdolności chilijskiego rządu do sprostania postulatom społecznym, zmusiła prezydenta Chile, Sebastiana Piñerę, do wycofania się z organizacji szczytu w stolicy kraju.

Po dniach niepewności i na niecałe pięć tygodni przed planowaną datą rozpoczęcia COP 25 Hiszpania zgłosiła się do organizacji konferencji w Madrycie, a Chile zachowało prezydencję. Ta decyzja uratowała szczyt przed dalszym opóźnieniem w sytuacji pilnej konieczności podjęcia działania na rzecz klimatu, jednak przenosiny do nowego kraju na innym kontynencie utrudniły udział w konferencji małym krajom i setkom organizacji obywatelskich, w tym ruchom społecznym i ludności rdzennej z Chile i całej Ameryki Łacińskiej, które zainwestowały znaczne środki w mobilizację społeczną wokół COP.

Mimo przeprowadzki COP do Madrytu zarówno Chilijskie Społeczeństwo Obywatelskie na rzecz Działań Klimatycznych (Sociedad Civil por la Acción Climática – SCAC), jak i Szczyt Ludowy (Cumbre de los Pueblos) zgodnie z pierwotnym planem zorganizowały równoległe szczyty w Santiago. I choć wzięło w nich udział znacznie mniej osób z zagranicy niż zakładano, a wysłannicy i wysłanniczki prasy międzynarodowej byli w dużym stopniu nieobecni, obydwu platformom udało się zorganizować w stolicy Chile świetne warsztaty, panele eksperckie i wydarzenia kulturalne. Jednym z głównych przesłań tych wydarzeń, które przecież odbywały się w kraju wciąż wstrząsanym niepokojami politycznymi, było wyraźne podkreślenie, że prawa człowieka i problemy wynikające ze zmiany klimatu to kwestie wzajemnie się przenikające. Organizacje z Ameryki Łacińskiej obecne na Szczycie Działań na rzecz Klimatu w Santiago i w Madrycie dokonały podsumowania swoich postulatów w Latynoamerykańskim Manifeście Działań na rzecz Klimatu, który opublikowano 9 grudnia 2019 r. jednocześnie w obu miastach. Deklaracja podkreśla wagę praw człowieka, praw ludności rdzennej i praw kobiet w międzynarodowej i regionalnej ochronie klimatu, a także znaczenie sprawiedliwości ekologicznej w rozwiązywaniu obecnych kryzysów społecznych i klimatycznych w regionie.

Organizacje pozarządowe o większych zasobach finansowych i powiązaniach zdołały wprawdzie przenieść swoje działania do Madrytu, jednak wiele mniejszych stowarzyszeń nie mogło sobie na to pozwolić. Nie było to jedyne rozczarowanie dla tych, którzy liczyli na wyraźniejszy udział Ameryki Łacińskiej w negocjacjach klimatycznych. Szczególnie niepomyślny był impas podczas sesji otwierającej 2 grudnia, kiedy to chilijskiej prezydencji zabrakło wyczucia potrzebnego, by zbudować silny sojusz pomiędzy krajami Ameryki Łacińskiej a państwami wyspiarskimi Karaibów, w szczególności z bardziej progresywnymi blokami jak Niezależny Związek Ameryki Łacińskiej i Karaibów (Asociación Independiente de America Latina y Caribe – AILAC), który pomógłby sprzeciwić się negującej zmiany klimatu sąsiedzkiej Brazylii. Było to szczególnie niefortunne przede wszystkim z tego powodu, że kraje z regionu, które są wysoce narażone na zmiany klimatu, miały nadzieję na „Latynoamerykański COP”, który uwzględniłby ich obawy i priorytety dotyczące strat i szkód.

Ponadto ograniczony kapitał polityczny chilijskiej prezydencji i ponura sytuacja w zakresie praw człowieka w tym kraju w okresie poprzedzającym COP to kolejne czynniki, które złożyły się na mierne rezultaty negocjacji. Alejandro Alemán z sieci Climate Action Network z Ameryki Łacińskiej uskarżał się, że „ograniczone rezultaty konferencji odzwierciedlają warunki społeczno-polityczne w wielu krajach regionu, a w szczególności w kraju sprawującym prezydencję COP 25 (Chile). Rozczarowujące rezultaty świadczą o tym, że transformacja ku bardziej zrównoważonym społeczeństwom stanowi większe wyzwanie tam, gdzie dochodzi do erozji fundamentów demokracji i praw człowieka”. Chilijskie Społeczeństwo Obywatelskie na rzecz Działań Klimatycznych (SCAC) publicznie skrytykowało fakt, że „przywództwo chilijskie nie sprostało wyzwaniom i w większym stopniu sprzyjało interesom przemysłu zanieczyszczającego środowisko niż potrzebom obywateli i obywatelek”. Organizacja wyraziła również zaniepokojenie brakiem reakcji ze strony rządu na postulaty społeczne zgłaszane przez obywateli i obywatelki oraz uporczywą odmową podpisania porozumienia z Escazú, które pomogłoby chronić obrońców i obrończynie praw człowieka oraz zagwarantować udział społeczeństwa w polityce klimatycznej i kwestiach dotyczących środowiska.

Ambicje

Brak przywództwa politycznego podczas COP 25 doprowadził do osłabienia dwóch kluczowych zasad w działaniach ONZ w dziedzinie zmian klimatycznych: – ambicji  i sprawiedliwości klimatycznej (do tej drugiej kwestii powrócimy w dalszej części raportu).

Trudnym zadaniem spoczywającym na COP 25 było naciskanie na pilną potrzebę wyznaczenia bardziej ambitnych celów w kwestii łagodzenia skutków zmiany klimatu. Zarówno wiarygodność porozumienia paryskiego, jak i wynegocjowane w Paryżu w 2015 r. ograniczenie wzrostu temperatur zależą w znacznym stopniu od woli krajów do podjęcia większych zobowiązań przed końcem 2020 roku. W istocie coraz poważniejsze ostrzeżenia wydawane przez Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu (Intergovernmental Panel on Climate Change – IPCC) i społeczność naukową na przestrzeni ubiegłego roku podkreślają konieczność szybkiego wyznaczenia bardziej ambitnych celów nie tylko po 2020 roku, ale również przed tą data. Pilna konieczność działań w kwestii ochrony klimatu była kluczowym zagadnieniem całego 2019 r., zarówno w odpowiedzi na mobilizację ruchu Fridays-for-Future (w Polsce Młodzieżowy Strajk Klimatyczny – przypis redakcji) i milionów ludzi gromadzących się podczas protestów na całym świecie, jak i w rezultacie zbierających coraz większe żniwo skutków zmian klimatu. Trzy miesiące przed COP 25 Sekretarz Generalny ONZ, pragnąc przygotować grunt pod wzmożoną aktywność, zwołał Szczyt Działań na rzecz Klimatu w Nowym Jorku. Wydarzenie zakończyło się jednak rozczarowaniem, gdyż żaden z krajów o dużych emisjach nie zobowiązał się wyznaczyć bardziej ambitnych celów przed końcem 2020 roku. I choć 67 państw obiecało zaostrzenie celów w ciągu kolejnych 12 miesięcy, to kraje te odpowiadają jedynie za osiem procent globalnych emisji.

Mimo pilnej konieczności zakwestionowania obecnego statusu quo i wyznaczenia znacznie bardziej ambitnych celów przed okresem zwiększania zobowiązań przewidzianym na rok, agenda COP 25 nie odniosła się jednoznacznie do kwestii podniesienia zobowiązań krajów. W rezultacie waga wyznaczenia bardziej ambitnych celów klimatycznych znalazła odzwierciedlenie w zaledwie dwóch elementach decyzji politycznych przyjętych podczas COP. Po pierwsze, decyzja polityczna z Madrytu zawiera pewne zawiłe odniesienia do tego, jak ważne jest zwiększenie zobowiązań klimatycznych w 2020 roku zgodnie z najwyższym możliwym poziomem ambicji. Ostrożne formułowanie tych odniesień, jak i brak jednoznacznego wezwania do państw, by sprostały ambicjom w zakresie łagodzenia skutków zmiany klimatu w stopniu wymaganym do realizacji założeń porozumienia paryskiego, ujawnia niechęć wielu kluczowych graczy do tego, by podtrzymać swoje zobowiązania do utrzymania wzrostu temperatur poniżej 1,5ºC. Po drugie, rządy w dalszym ciągu zwracały uwagę na inicjatywy tak zwanych interesariuszy niebędących Stronami (głównie samorządów regionalnych i przedsiębiorstw), pomimo iż nie mają one obowiązku rozliczania i nie posiadają i mechanizmów kontrolnych, które sprawiłyby, że każdy zapowiadany środek w istocie prowadziłby do obiecywanej redukcji emisji.

Unia Europejska to jedyny z głównych emitentów, który podczas COP 25 zdecydował się wydać ważne oświadczenie – nowo wybrana przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przedstawiła mianowicie wizję Europejskiego Zielonego Ładu. Ogłoszony w połowie COP plan Komisji, który dotyczy całej gospodarki, ma ambicję uczynić z Europy pierwszy „neutralny dla klimatu kontynent” za sprawą potężnych inwestycji w zrównoważone rozwiązania i szeregu działań dotykających wszystkie kluczowe gałęzie gospodarki. Wiele proponowanych w ramach planu działań stanowi faktyczny postęp w stosunku do wcześniejszych strategii, jednak w ogólnym rozrachunku Zielony Ład z różnych względów nie spełnia oczekiwań.

Po pierwsze, pomimo nawiązania do reform Franklina Delano Roosevelta z lat 30. XX wieku, Europejski Zielony Ład w swoim planie przyspieszenia dekarbonizacji polega głównie na podmiotach prywatnych, a nie na reformach rządowych i regulacjach. Strategia odnosi się wprawdzie pojęcia sprawiedliwej transformacji i oferuje środki, które mają sprawić, że dekarbonizacja kontynentu nie pozostawi pracowników samym sobie, jednak przede wszystkim skupia się ona na zapewnieniu konkurencyjności działających w UE przedsiębiorstw i dostarczeniu bodźców ekonomicznych podmiotom biznesowym. Kolejną bolączką jest to, że plan nie promuje sprawiedliwości, ignorując zarówno apele krajów rozwijających się, jak i odpowiedzialność UE wobec tych państw. Nawet jeśli strategia zawiera odwołania do państw trzecich, to przede wszystkim w kontekście konkurencji handlu. Ponadto Zielony Ład nie stara się pociągnąć do odpowiedzialności tych korporacji, które ponoszą główną winę za kryzys klimatyczny. Wbrew swej nazwie plan Komisji nie ma zbyt wiele wspólnego z Zielonymi Nowymi Ładami ogłaszanymi w USA czy Wielkiej Brytanii.

Po drugie – i co chyba najbardziej nieodpowiedzialne z perspektywy porozumienia paryskiego – Komisja zaproponowała, by latem 2020 roku zwiększyć unijny cel w zakresie redukcji emisji do 2030 roku z 50 do 55 procent. Zapowiedź ta jest chybiona z dwóch względów. Po pierwsze, wspomniany stopień redukcji emisji nie były zgodny z celem zapobiegania najbardziej niebezpiecznym skutkom zmiany klimatu – do czego zobowiązuje porozumienie paryskie. Aby podtrzymać zobowiązanie podjęte w ramach porozumienia, UE musiałaby zmniejszyć emisje do 2030 roku o przynajmniej 65 procent. Ponadto zapowiedź ta stanowi niebezpieczny krok wstecz w stosunku do wcześniejszego zobowiązania Komisji, że przedstawi ona propozycję dotyczącą zwiększonych ambicji w ciągu pierwszych 100 dni swojego mandatu. Biorąc pod uwagę ramy czasowe procesów decyzyjnych w UE, propozycja Komisji z lata 2020 roku nie miałaby zbyt dużych szans na zatwierdzenie przez państwa członkowskie w czasie, który pozwoliłby na dotrzymanie terminu zgłaszania nowych zobowiązań przed COP 26 w Glasgow. Jeżeli Unia nie zrewiduje wspomnianych horyzontów czasowych i poziomu ambicji, może stracić rolę bloku przestrzegającego zasad, co z kolei może stanowić niebezpieczny przykład dla innych rządów.

W Madrycie niektórym krajom rozwijającym udało się ponownie zwrócić uwagę na to, że kraje rozwinięte nie ograniczyły w znacznym stopniu swoich emisji na przestrzeni minionej dekady. Gdy w 2011 roku rządy doszły do porozumienia zakładającego wynegocjowanie nowej umowy ramowej obowiązującej wszystkie kraje – czyli późniejszego porozumienia paryskiego – kraje rozwijające się nastawały na to, by kraje rozwinięte wzięły na siebie odpowiedzialność w zakresie przewodzenia celom dotyczącym łagodzenia skutków zmiany klimatu do 2020 roku. Raporty publikowane przez ONZ podczas COP zwracały uwagę na ograniczony stopień realizacji tego zobowiązania przez kraje wyszczególnione w Załączniku I – czyli państwa uważane za uprzemysłowione lub w okresie przejściowym w momencie podpisywania porozumienia UNFCCC – ujawniając, że kraje wyszczególnione w Załączniku I, które nie przeszły deindustrializacji po upadku Związku Radzieckiego, zmniejszyły swoje emisje w okresie 1990-2017 o skromne 1,8 procent. Pociąganie krajów rozwiniętych do odpowiedzialności za kryzys klimatyczny i za uchylanie się od roli przywódczej, do której zobowiązały się w 1992 roku, jest kluczowe z perspektywy sprawiedliwości klimatycznej. Patrząc jednak w przód, nie jest jasne, czy kraje rozwijające się skupione w grupie Like Minded-Group of Developing Countries wykorzystają to skupienie uwagi na braku postępu ze strony krajów wyszczególnionych w Załączniku I jako miecz pozwalający wywalczyć bardziej ambitne zobowiązania – również finansowe – ze strony państw uprzemysłowionych, czy raczej jako tarczę usprawiedliwiającą ich własną zwłokę w działaniu. Ta druga sytuacja wiązałaby się z ryzykiem, że perspektywy zmieszczenia się w kluczowych wartościach granicznych temperatur przyjętych w porozumieniu paryskim rozmyłyby się jeszcze bardziej.  

Odroczony sukces – brak porozumienia w sprawie mechanizmów rynkowych w ramach artykułu 6 zapobiega osłabieniu porozumienia paryskiego

Gorącym tematem COP 25 był artykuł 6 – nieskończony podczas COP 24 w Katowicach główny fragment zasad wdrażania porozumienia paryskiego (Paris Rulebook). Sprawujące prezydencję Chile i Strony przybyły do Madrytu z postanowieniem by sfinalizowany kształt artykułu 6 stał się „podstawowym” rezultatem COP 25. Skupienie uwagi na tym celu sprawiło, że Strony znalazły się pod presją wypracowania porozumienia, co przyćmiło inne kluczowe aspekty szczytu, takie jak kwestie strat i szkód (loss and damage). Presja na osiągnięcie porozumienia w sprawie artykułu 6 nie była do końca zgodna z zobowiązaniem do zapewnienia integralności środowiskowej i wywołała u wielu osób ze społeczeństwa obywatelskiego (w tym osób będących zdania, że mechanizmy rynkowe powołane w artykule 6 są niepotrzebne i nie ma dla nich miejsca) obawę, że Strony zgodzą się na złe zasady tylko po to, by osiągnąć porozumienie.

Wiele Stron oraz obserwatorów i obserwatorek martwiło się, że mechanizmy z artykułu 6 podkopią integralność środowiskową porozumienia paryskiego. Negocjacje w znacznej mierze skupiły się wokół dwóch kwestii – uniknięcia podwójnego liczenia emisji poprzez zastosowanie odpowiednich korekt i surowych zasad rachunkowości oraz wykluczenia przenoszenia jednostek emisji przyznanych na podstawie Protokołu z Kioto na krajowe plany redukcji emisji (Nationally Determined Contributions – NDC). Wydawało się, że większość krajów zgadza się z potrzebą uniknięcia podwójnego naliczania, a jedynym przeciwnikiem tego założenia, kwestionującym początkowo stosowanie odpowiednich korekt, jest Brazylia. Z kolei poważną kwestią sporną okazało się przenoszenie jednostek emisji z mechanizmów Protokołu z Kioto, w szczególności mechanizmu czystego rozwoju (Clean Development Mechanism – CDM). W związku z tym, że emisje, za które przyznawane były jednostki CDM, miały już miejsce, większość krajów opowiadała się przeciwko zezwoleniu na ich transfer, gdyż takie rozwiązanie obniżyłoby poziom ambicji i integralność porozumienia paryskiego. Kilka krajów, w tym Brazylia, Indie i Australia, wciąż opowiadało się jednak za tym, by zezwolić na transfer tych jednostek do nowego systemu. W szczególności Australia jednoznacznie planuje wykorzystać „stare” jednostki emisji z CDM, by ułatwić sobie realizację własnego planu redukcji (NDC), tym samym zastępując istotne działania czczymi i pozbawionymi wartości jednostkami.

Kolejnym z głównych tematów dyskusji było ograniczenie całości globalnych emisji. Sojusz Małych Państw Wyspiarskich naciskał na to, by działania w ramach artykułu 6 prowadziły do ogólnej redukcji emisji poprzez automatyczną częściową anulację jednostek w momencie emisji. Oznaczałoby to, że część jednostek pozostawałaby niewykorzystana przez żaden kraj, co pociągnęłoby za sobą faktyczną redukcję emisji, a nie tylko kompensowanie emisji na świecie. Pomysł ten zaczął nabierać tempa, jednak wciąż toczyła się dyskusja, czy rozwiązanie to powinno mieć zastosowanie wyłącznie do działań w ramach mechanizmu z artykułu 6.4, czy również artykułu 6.2, przy czym ostatnia wersja tekstu przewiduje stosowanie automatycznej anulacji wyłącznie w tej pierwszej sytuacji.

Podczas gdy toczące się w trakcie COP 25 negocjacje nad artykułem 6 się przeciągały, Kostaryka odłączyła się od zawartego przed rokiem sojuszu z Chile i opublikowała „Zasady z San Jose”, które przedstawiają wspólną wizję licznych krajów – na przestrzeni ostatnich 24 godzin konferencji liczba tych państw sięgnęła 30. Te jedenaście założeń wynegocjowanych podczas dyskusji poprzedzających COP wyznacza standardy minimalne, które powinny być odzwierciedlone w mechanizmach opisanych w artykule 6. „Zasady z San Jose” w dużej mierze koncentrują się na podkreśleniu wagi tego, by działania w ramach artykułu 6 w rzeczywistości podnosiły poziom ambicji i prowadziły do redukcji emisji.

Kwestią, której wyraźnie brakuje wśród „Zasad z San Jose”, a która przewijała się w samych negocjacjach, jest dyskusja na temat praw człowieka i praw ludności rdzennej. Jedną z najważniejszych obaw artykułowanych przez grupy obywatelskie i organizacje reprezentujące ludy tubylcze było to, że działania podejmowane w ramach artykułu 6 staną się powtórzeniem błędów z przeszłości i doprowadzą do naruszeń praw człowieka. Tym samym wspomniane grupy skupiły swoje działania rzecznicze na tym, by sprawić, że zasady określające sposób działania mechanizmów w ramach artykułu 6 będą zawierać odniesienia do ochrony praw człowieka. Przyjeżdżając na COP 25, zaledwie nieliczne kraje – Tuvalu, Szwajcaria, Meksyk i Kostaryka – wspominały, że zasady te powinny nawiązywać do praw człowieka, jednak podczas szczytu ich szeregi wsparły Kanada, która opowiedziała się za rozszerzeniem paragrafu dotyczącego praw ludów tubylczych, a także Norwegia, Australia, Nowa Zelandia i w końcu również UE. Apele te nie przełożyły się jednak na zawarcie w tekście końcowym przedstawionym przez prezydencję chilijską nawiązania do kluczowych kwestii związanych z prawami człowieka czy też zabezpieczeniami społecznymi i środowiskowymi, a jedynie na wspomnienie o możliwym opracowaniu takich zabezpieczeń w 2028 roku. Przyjęcie tej zatrważającej propozycji oznaczałoby, że Strony świadomie pozwalają na to, by mechanizmy porozumienia paryskiego przyczyniły się do szkodliwych działań, powtarzając błędy z przeszłości oraz wyrządzając krzywdę środowisku i społecznościom, a ponadto że naruszenia praw człowieka będą akceptowane przez kolejne dziewięć lat, jeśli nie dłużej.

W rezultacie tych różnic w poglądach i zobowiązaniach Stron w zakresie integralności środowiskowej COP 25 ostatecznie zakończył się bez porozumienia w kwestii zasad obowiązujących mechanizmy z artykułu 6. Niemal wszystkie kraje wyraziły swoje rozczarowanie tym faktem podczas sesji kończącej, kładąc przy tym nacisk na kluczowe aspekty zagwarantowania integralności środowiskowej, a Tuvalu, Kostaryka, Szwajcaria, Kanada, Nowa Zelandia i Australia zauważyły, że ostateczny kształt zasad obowiązujących mechanizmy z artykułu 6 musi obejmować środki ochrony praw człowieka i praw ludności rdzennej.

Choć Strony wyraziły rozczarowanie brakiem rezultatów, wiele przedstawicieli i przedstawicielek społeczeństwa obywatelskiego uznało za sukces fakt, że nie doszło do stworzenia złych zasad, które dałyby możliwość wykorzystania luk w zakresie księgowania, co z kolei prowadziłoby do podwójnego naliczania redukcji emisji, transferu jednostek emisji z Protokołu z Kyoto i naruszeń praw człowieka. Doświadczenie związane z mechanizmami z Kyoto ukazuje, że raz wypracowane zasady rzadko – jeżeli w ogóle – poddawane są przez rządy korektom, by usunąć ewentualne luki. Tym samym przyjęcie złych zasad podważyłoby integralność społeczną i środowiskową wdrażania porozumienia paryskiego. Istnieją ponadto poważne obawy, że mechanizmy rynkowe stworzone w ramach artykułu 6 oznaczałyby wyłącznie kompensowanie emisji na świecie, podczas gdy to, czego nam naprawdę potrzeba, to prawdziwe redukcje emisji. Niektórzy twierdzą, że utrzymanie wzrostu globalnej temperatury poniżej granicy 1,5 wyklucza istnienie mechanizmu takiego jak proponowany w artykule 6. Tym samym gdzieś pomiędzy strachem przed uchwaleniem złych zasad a nieodłączną obawą o to, że same mechanizmy rynkowe doprowadzą do osłabienia ambicji, brak ostatecznej decyzji w sprawie artykułu 6 okazał się dla wielu pozytywnym rezultatem.      

Spoglądając w przyszłość, kolejne dyskusje na temat artykułu 6 będą mieć miejsce w Bonn podczas konferencji SB-52. Wszystkie trzy teksty prezydencji będą stanowić punkt wyjścia do dalszych rozmów, które powinny zakończyć się podczas COP 26 w Glasgow. Z perspektywy Stron kluczowe będzie utrzymanie postulatu, by założenia były zgodne z „Zasadami z San Jose”, a także by zawierały odniesienia do ochrony praw człowieka i praw ludności rdzennej. Każde inne rozwiązanie podważyłoby integralność porozumienia paryskiego i naraziło na szwank zdolność do uporania się z kryzysem klimatycznym.

Uznanie konieczności udzielenia większego wsparcia tym, którzy są na pierwszej linii walki ze skutkami zmiany klimatu, przy jednoczesnym braku podjęcia konkretnych zobowiązań

W miesiącach poprzedzających szczyt intensywne skupienie uwagi na artykule 6 przysłoniło fakt, że COP 25 ma również mandat do tego, by poczynić postępy w kierunku rozwiązania problemu strat i szkód spowodowanych przez zmiany klimatu. Kwestia ta ma pierwszorzędne znacznie dla krajów najbardziej narażonych na skutki zmian klimatu, które obecnie ponoszą większość kosztów związanych ze zmieniającymi się warunkami klimatycznymi. Mówiąc konkretnie, COP 25 miał mandat do tego, by doprowadzić do końca przegląd Warszawskiego Międzynarodowego Mechanizmu Strat i Szkód (WIM) powołanego w 2014 roku. Na przestrzeni ostatnich pięciu lat WIM i grona eksperckie, jakie ten mechanizm ustanowił, odgrywały rolę w identyfikowaniu potrzeb najbardziej zagrożonych społeczności i w zgłębianiu sposobów reagowania, które mogłyby pomóc wyeliminować istniejące luki.

Na przestrzeni tego okresu WIM nie uczynił jednak zbyt wiele, by odpowiedzieć na potrzebę wsparcia państw rozwijających się, które stoją przed rosnącymi kosztami ludzkimi i finansowymi zmian klimatu. W związku z tym, że nie powstał ani fundusz, ani też mechanizm finansowy, który przekierowywałby wsparcie ku stratom i szkodom, kraje rozwijające się zostały pozostawione samym sobie wobec stale rosnących kosztów bierności klimatycznej ze strony największych emitentów. I choć kraje rozwinięte często wskazują na wsparcie humanitarne jako środek pomocy w zakresie szkód wyrządzonych przez ekstremalne zjawiska pogodowe, wsparcie to jest rażąco niewystarczające i nie pokrywa kosztów spowodowanych przez zdarzenia o powolnym przebiegu.

Tym samym najbardziej podatne na zagrożenia kraje skupiły głoszone przez siebie podczas COP 25 postulaty na konieczności wzmocnienia możliwości instytucjonalnych WIM za sprawą utworzenia mechanizmu implementacyjnego, który miałby umożliwić realizację trzeciego priorytetu – „intensyfikacji działań i wsparcia, w tym pod kątem finansowania, technologii i budowania potencjału, by rozwiązać kwestie strat i szkód związanych z negatywnymi skutkami zmiany klimatu”. Decyzja przyjęta w Madrycie odzwierciedla ten postulat, uwzględniając kilka odniesień do „znaczenia zwiększonej mobilizacji zasobów na rzecz wsparcia starań o uniknięcie, zminimalizowanie i rozwiązanie problemu strat i szkód związanych z negatywnymi skutkami zmiany klimatu”. Ponadto przyjęta decyzja daje WIM możliwość współpracy ze stosownymi organami, w tym Zielonym Funduszem Klimatycznym (Green Climate Fund – GCF), w celu ułatwienia projektom z zakresu strat i szkód dostępu do międzynarodowych źródeł finansowania oraz umożliwia utworzenie grupy eksperckiej WIM do spraw prowadzenia działań i oferowania wsparcia. I wreszcie, dążąc do zapewnienia wsparcia dla realizacji działań, decyzja ustanawia “sieć z Santiago na rzecz zapobiegania stratom i szkodom wynikającym z negatywnych skutków zmiany klimatu, a także minimalizowania ich i odpowiadania na nie”, której celem jest nadanie impetu istniejącym już inicjatywom.

Wydarzenia te, choć pozytywne, w efekcie końcowym nie przyczynią się zbytnio do złagodzenia walki, jaką prowadzą najbardziej podatne na zagrożenia kraje – dostępne środki na wsparcie tych, którzy znajdują się na pierwszym froncie zmagań ze skutkami zmiany klimatu, są znikome, a każda dodatkowa tona emitowanego dwutlenku węgla jeszcze zwiększa obecne obciążenie finansowe. W tym kontekście odniesienie się w Madrycie do „szerokiej gamy środków, prywatnych i publicznych, bilateralnych i multilateralnych, w tym alternatywnych źródeł finansowania”, które są rzekomo dostępne, by mierzyć się ze stratami i szkodami, wydaje się w najlepszym razie pobożnym życzeniem, jeśli nie czystą hipokryzją.

Stany Zjednoczone również usiłowały ograniczyć podczas szczytu zakres dyskusji na temat strat i szkód do kwestii wdrażania porozumienia paryskiego, z którego wycofują się w listopadzie 2020 roku, tym samym w wyraźny sposób próbując uniknąć odpowiedzialności za ten problem. Ian Fry, główny negocjator Tuvalu, zwerbalizował podczas sesji końcowej niepokój wielu osób, krytykując Stany Zjednoczone za obranie stanowiska będącą „tragedią i parodią” dla tych, którzy są najbardziej narażeni na zmiany klimatu. „Miliony osób na całym świecie już teraz cierpią za sprawą skutków zmiany klimatu. Zaprzeczanie temu faktowi mogłoby być przez niektórych interpretowane jako zbrodnia przeciwko ludzkości” – stwierdził. Chilijska prezydencja, której nie udało się wykorzystać szansy na zjednoczenie wsparcia w regionie, w ostatnich godzinach negocjacji wskazała, że nie osiągnięto porozumienia co do tego, czy WIM powinien obowiązywać również Strony poza porozumieniem paryskim – tym samym ofiarując Stanom Zjednoczonym to, czego pragnęły.

Latynoamerykańscy członkowie sieci Climate Action Network (CAN) wyrazili rozczarowanie, że Strony nie uznały w wyraźny sposób powiązania pomiędzy naruszeniami praw człowieka i skutkami kryzysu klimatycznego dla najbardziej narażonych społeczności. Ten punkt styczny jest kluczowy z perspektywy sprawiedliwości klimatycznej – lepsze zarządzanie oznacza ochronę praw człowieka społeczności najbardziej podatnych na zagrożenia.

Wiele organizacji obywatelskich, w tym CAN Ameryka Łacińska i Vulnerable Central America Forum, uważa za nieakceptowalny fakt, że kraje rozwinięte nie realizują swoich zobowiązań w zakresie rekompensaty finansowej za związane z klimatem straty i szkody odczuwane przez społeczności w regionie. Należy stworzyć nową infrastrukturę finansową, która sprawnie przekieruje dodatkowe fundusze na nadzwyczajne sytuacje klimatyczne. Pozostawienie tej kwestii instytucjom takim jak Zielony Fundusz Klimatyczny, który cechuje się wysoce zbiurokratyzowanymi i uciążliwymi mechanizmami, nie gwarantuje, że środki przyjdą na czas, ani że w ogóle się pojawią. Należy również pamiętać, że fundusze przeznaczone na łagodzenie skutków zmiany klimatu i adaptację nie mogą konkurować z finansowaniem strat i szkód.

Dążenie ku większemu uznawaniu w działaniach klimatycznych znaczenia płci i ludności rdzennej z jej tradycyjną wiedzą

Rządy doceniły znaczenie przywództwa ludów tubylczych i społeczeństwa obywatelskiego i poczyniły krok ku większemu uznawaniu powiązań między nierównościami społecznymi a skutkami zmian klimatu za sprawą szeregu odniesień do tych kwestii i decyzji im poświęconych. Zdanie otwierające decyzji politycznej przyjętej w Madrycie podkreśla, że Strony są „świadome wysiłków i trosk społeczeństwa obywatelskiego, w szczególności osób młodych i ludności rdzennej, w zakresie apelowania o natychmiastowe i ambitne działania klimatyczne na świecie”. Niestety świadomość ta nie zainspirowała rządów do tego, by uczynić ważny krok i zwiększyć ambicje, do czego wzywano na ulicach.

COP z powodzeniem dokonał przeglądu i odnowił plan działania na rzecz równości płci UNFCCC, przyjmując pięcioletni harmonogram działań służących promowaniu równości płci we wdrażaniu działań klimatycznych. Mimo że na półmetku konferencji perspektywy negocjacji na ten temat nie rysowały się zbyt optymistycznie, gdyż niektóre państwa usiłowały renegocjować i osłabić język, jaki uzgodniono we wcześniejszych tekstach, ostateczna decyzja dotycząca kwestii związanych z płcią zachowała odniesienia do powiązań pomiędzy równością płci, prawami człowieka i sprawiedliwą transformacją, i uznała wyzwania, przed jakimi staje ludność rdzenna, domagając się działań klimatycznych. Nowy plan działania obiecuje przyczynić się do zwiększenia zakresu, w jakim kwestie płci są włączane do głównego nurtu wszystkich działań klimatycznych, w tym za sprawą zwrócenia większej uwagi na budowanie potencjału i wdrażanie sprawiedliwych z punktu widzenia klimatu rozwiązań.

Decyzja zawiera również ważne oświadczenia, których charakter jest zaskakująco progresywny jak na tekst przyjęty pod auspicjami UNFCCC – Strony uznały mianowicie, że „skutki zmiany klimatu dla kobiet i mężczyzn mogą się różnić ze względu na historyczne i aktualne nierówności płci i czynniki wielowymiarowe”. To pierwsze w historii odniesienie do dyskryminacji i intersekcjonalności w decyzji przyjętej w kontekście rozmów klimatycznych ONZ.

Strony zatwierdziły również w Madrycie wstępny dwuletni plan pracy Platformy Społeczności Lokalnych i Ludów Tubylczych – organu utworzonego w 2017 roku, w którym na równych prawach zasiadają przedstawiciele i przedstawicielki rządów i organizacji reprezentujących ludność rdzenną. Plan pracy zawiera szczegółowy harmonogram dotyczący zwiększania stopnia, w jakim uznawane jest znaczenie wiedzy ludności rdzennej w opracowywaniu i wdrażaniu działań klimatycznych, oraz sposobów zwiększenia udziału ludności rdzennej w polityce klimatycznej, w tym we wdrażaniu NDC.

Decyzja dotycząca kwestii strat i szkód również podkreśliła znaczenie wdrażania WIM, którego celem jest odpowiedź na potrzeby „tej części populacji, która jest obecnie najbardziej zagrożona ze względu na czynniki geograficzne, status socjoekonomiczny, źródła utrzymania, płeć, wiek, status ludności rdzennej lub status mniejszości czy też niepełnosprawność”. Odniesienie to zostało zaczerpnięte z uchwały przyjętej przez Radę Praw Człowieka, a tym samym cechuje je język stosowany częściej dokumentach dotyczących praw człowieka.

Powyższe decyzje mają swoje źródło w fakcie, że raporty IPCC w coraz większym stopniu uznają znaczenie wspomnianych wymiarów społecznych kryzysu klimatycznego, a także jego przyczyn i konsekwencji. I choć decyzje te wciąż pozostają z tyłu za istniejącymi już ramami prawnymi i zobowiązaniami podjętymi przez wszystkie Strony porozumienia paryskiego w ramach stosownych międzynarodowych instrumentów praw człowieka, niosą one obietnicę, że intensywne rzecznictwo i praca w zakresie budowania potencjału – przede wszystkim przedstawicieli i przedstawicielek ludności rdzennej i grup promujących równość płci, przyniosą rezultaty i wywrą wpływ na dalszy rozwój wydarzeń w ramach międzynarodowych działań w dziedzinie zmian klimatu.

Związek między kryzysem klimatycznym a ekosystemami, różnorodnością biologiczną i „rozwiązaniami opartymi na przyrodzie”

Od samego początku Chile określało COP 25 jako „błękitny COP”, co miało na celu wyraźniej zaznaczyć związek pomiędzy działaniami klimatycznymi a oceanami, podkreślany w raporcie IPCC na temat oceanów i kriosfery w zmieniającym się klimacie. Tym samym COP gościł więcej wydarzeń poświęconych oceanom i zmianie klimatu, również w związku z wkładami ustalonymi na poziomie krajowym oraz zobowiązaniem państw do uwzględnienia oceanów w swoich NDC. W ramach skupienia uwagi na tej tematyce miało jednak również miejsce niepokojące wydarzenie poświęcone geoinżynierii oceanicznej, które skupiało się na kwestii tego, jak zarządzać „technologiami zmieniającymi klimat morski”. Ostatecznie w dokumentach końcowych Strony podkreśliły znaczenie oceanów nie tylko „jako integralnej części ekosystemu ziemskiego”, ale również w kontekście konieczności zapewnienia integralności ekosystemów oceanicznych i przybrzeżnych. Ponadto zgodziły się one na dialog na temat oceanów i zmiany klimatu podczas czerwcowego spotkania organów pomocniczych. 

Kolejnym tematem, który odegrał kluczową rolę podczas COP 25, były kwestie ekosystemu, różnorodności biologicznej i rozwiązań  z zakresu ochrony klimatu opartych na przyrodzie. Opublikowany przez Międzyrządową Platformę ds. Różnorodności Biologicznej i Funkcji Ekosystemu (Intergovernmental Science-Policy Platform on Biodiversity and Ecosystem Services IPBES) raport na temat różnorodności biologicznej i funkcji ekosystemu nakreślił dramatyczny obraz stanu bioróżnorodności na świecie i rzucił więcej światła na powiązania pomiędzy zmianą klimatu a różnorodnością biologiczną. Kryzys klimatyczny i kryzys bioróżnorodności toczą się równolegle i są ze sobą nierozerwalnie splecione. Powiązania te zostały formalnie uznane w decyzji Chile Madrid Time for Action, w której Strony „podkreślają kluczowy wkład przyrody w walkę ze zmianą klimatu i jej skutkami oraz konieczność mierzenia się z utratą różnorodności biologicznej i zmianą klimatu w sposób zintegrowany”. Uznanie to jest szczególnie aktualne w związku z tym, że ochrona różnorodności biologicznej będzie zyskiwać na znaczeniu w przyszłym roku, kiedy to rządy rozważają określenie podczas COP 15 Konwencji o różnorodności biologicznej nowego zestawu celów w zakresie ochrony przyrody do 2030 roku. Decyzja przyjęta w Madrycie wspomina również o dialogu podczas nadchodzącego czerwcowego spotkania organów pomocniczych w sprawie związku pomiędzy terenami lądowymi a zmianą klimatu. Propozycję tę gwałtownie, aczkolwiek bezskutecznie próbowała odrzucić Brazylia, której celem było uniknięcie w przyszłości wszelkiej dyskusji na temat udziału wylesiania w kryzysie klimatycznym.

Należy również zauważyć, że w okresie poprzedzającym COP 25 rozwiązania oparte na przyrodzie były w coraz większym stopniu uznawane za konieczny sposób mierzenia się z kryzysem klimatycznym, a nawet poświęcono im odrębną ścieżkę dyskusyjną podczas szczytu Sekretarza Generalnego ONZ we wrześniu 2019 roku. COP 25 gościł wiele wydarzeń towarzyszących poświęconych „rozwiązaniom opartym na przyrodzie” zarówno w kontekście lądów, jak i wód. Okazało się jednak, że termin, który początkowo służył do określania powiązań pomiędzy różnorodnością biologiczną a zmianą klimatu i krytycznej roli, jakie lądy i ekosystemy mogą odegrać w mierzeniu się z kryzysem klimatycznym, zaczął przyjmować również inne znaczenie. Było to najbardziej widoczne podczas wydarzenia, które oddawało głos prelegentom i prelegentkom z wielkich przedsiębiorstw paliwowych mówiącym o znaczeniu rozwiązań opartych na przyrodzie. Świadczy to o rosnącym zagrożeniu, że termin „rozwiązania oparte na przyrodzie” będzie promować zarówno agendę związaną z dalszym utowarowianiem przyrody, a jednocześnie będzie wykorzystywany przez przemysł bazujący na paliwach kopalnych jako sposób na uniknięcie transformacji modelów biznesowych – czyli w celu podobnym do tego, które przyświeca wsparciu tej branży dla geoinżynieryjnych rozwiązań technicznych.

Wybiegając w przyszłość, należy stwierdzić, że ta niepokojąca zmiana będzie wymagała uważnego monitorowania, gdyż Stały Komitet ds. Finansowania (Standing Committee on Finance – SCF) rozważa przyznanie funduszy na rozwiązania oparte na przyrodzie, Zielony Fundusz Klimatyczny (Green Climate Fund – GCF) opracowuje wytyczne dla sektorów lądowego i leśnego (i zwiększa skalę swoich projektów finansowych opartych na rezultatach w zakresie redukcji emisji spowodowanych wylesianiem i degradacją lasów – REDD), a negocjacje nad artykułem 6 w dalszym ciągu trwają i sprawą otwartą pozostaje, czy tereny lądowe (lub, jak sugerowała przynajmniej jedna ze stron, REDD+) nie będą włączone w mechanizmy kompensowania emisji określone w artykule 6.

Skupienie uwagi na zwiększeniu finansowania działań związanych z klimatem przy braku realnych zobowiązań

Na przestrzeni 2019 roku można było zaobserwować duże skupienie uwagi na finansach – Zielony Fundusz Klimatyczny przeszedł po raz pierwszy oficjalny proces uzupełniania środków. Finanse były kolejnym gorącym tematem także podczas COP, gdyż Strony wzięły pod lupę kwestię wytycznych dla GCF, pracę Stałego Komitetu ds. Finansowania, postępy w zakresie finansowania długoterminowego, środki finansowe na adaptację oraz środki finansowe na straty i szkody (jak opisano powyżej).

Podczas COP 25 toczyła się istotna dyskusja na temat Zielonego Funduszu Klimatycznego i wytycznych dla tej jednostki. Ostatecznie Strony wyraziły zadowolenie z postępów, jakie poczynił GCF w zakresie zwiększania finansowania projektów, udzielania akredytacji podmiotom i uzupełniania luk w strategiach. Strony zaleciły, by Fundusz w dalszym ciągu rozważał możliwości zwiększania swojego wsparcia dla działań związanych z adaptacją do zmian klimatu oraz zacieśnił współpracę z Ośrodkiem i Siecią Technologii Klimatycznych. Rekomendacja wspomina również o konieczności upewnienia się, że Fundusz dysponuje odpowiednimi przywilejami i immunitetami – kwestia ta stanowiła główny przedmiot troski ze względu na to, że działania GCF toczą się w wielu krajach, wśród których są miejsca, gdzie Fundusz nie ma przywilejów i immunitetów. I wreszcie – pomimo braku wyszczególnienia, o które strategie chodzi (na przykład zabezpieczenia środowiskowe i społeczne), Strony wyraziły zachętę dla GCF, by w dalszym ciągu uzupełniał on pozostałe braki w strategiach.   

Strony wzięły również pod lupę pracę Stałego Komitetu ds. Finansowania. Uznały one bieżącą pracę SCF na rzecz zwiększania jego otwartości, przejrzystości i włączania, również za sprawą planów zwiększenia zaangażowania interesariuszy i zintensyfikowania wysiłków, których celem jest zagwarantowanie wrażliwości na kwestie równouprawnienia płci we wdrażaniu działań. Ponadto Strony zapoczątkowały przegląd SCF i z zadowoleniem przyjęły decyzję SCF co do tematyki obowiązującej w 2020 roku, czyli finansowania rozwiązań opartych na przyrodzie.

W związku z tym, że kraje podejmują kroki mające na celu przystosowanie się do gwałtownych zmian klimatu, powracającym tematem była potrzeba przeznaczenia większych środków na adaptację. Kwestia ta zaznaczyła się szczególnie mocno podczas negocjacji dotyczących odsetka wpływów pochodzących z działań podejmowanych w ramach artykułu 6, który miałby zasilać Fundusz Adaptacyjny. Podczas gdy Strony w dużej mierze zgodziły się na to, by do Funduszu Adaptacyjnego trafiała część wpływów z mechanizmu określonego w artykule 6.4 (na zasadzie zbliżonej do tego, co obecnie ma miejsce w ramach CDM), rozgorzała dyskusja o tym, jak duża powinna być to część oraz czy automatyczne przekazywanie odsetka wpływów powinno również dotyczyć działań ustanowionych w artykule 6.2. Propozycja tekstu końcowego wspomina ostatecznie o tym, że do Funduszu Adaptacyjnego ma trafiać dwa procent wpływów (podobnie jak obecnie w CDM), a także zawiera sugestię, by mechanizmy z artykułu 6.2 również generowały fundusze na adaptację.

W związku z brakiem pewności co do podziału wpływów, kluczowe jest, by Fundusz Adaptacyjny generował środki również gdzie indziej. Podczas COP 25 Fundusz Adaptacyjny otrzymał zapewnienie o zasileniu kwotą niemal 90 milionów USD – obietnice w tym zakresie złożyły Niemcy, Szwajcaria, Norwegia, Polska (po raz pierwszy), Irlandia i trzy samorządy regionalne z Belgii, dołączając tym samym do Szwecji, Hiszpanii i Quebecu, które już wcześniej zapowiedziały swój wkład.

Pomimo tych pozytywnych informacji dotyczących zasilenia Funduszu Adaptacyjnego COP 25 w dużej mierze odniósł porażkę pod kątem zagwarantowania dalszego finansowania czy też choćby złożenia obietnic finansowych w zakresie środków niezbędnych, by walczyć z kryzysem klimatycznym, oraz nie odniósł się do potrzeb krajów w zakresie adaptacji i mierzenia się z narastającym problemem strat i szkód.

Paliwa kopalne – słoń na salonach COP 25

W związku z tym, że sponsorami COP były kluczowe spółki z bezpośrednimi powiązaniami z paliwami kopalnymi, w tym Iberdrola, Endesa (największy emitent gazów cieplarnianych spośród hiszpańskich firm) i Coca-Cola, roli i wpływowi paliw kopalnych poświęcano podczas szczytu wiele uwagi. Źródła finansowania konferencji silnie kontrastują z raportami i apelami ze strony społeczeństwa obywatelskiego, by w celach walki ze zmianą klimatu położyć kres produkcji paliw kopalnych.

Mimo że nie znalazło to odzwierciedlenia w oficjalnej agendzie kwestia produkcji paliw kopalnych i spółki o powiązaniach z paliwami kopalnymi były prawdziwymi problemami, na które przymykano oko na salonach COP 25. Opublikowanie przez UNEP raportu Production Gap Report tuż przed rozpoczęciem COP sprawiło, że gospodarka oparta na paliwach kopalnych znalazła się na świeczniku. Raport jednoznacznie stwierdza, że należy natychmiast zaprzestać produkcji paliw kopalnych, by zrealizować założony w porozumieniu paryskim cel utrzymania wzrostu globalnej temperatury poniżej 1,5. Z kolei obecne plany rządów zakładają produkcję paliw kopalnych na poziomie o 120 procent większym niż stopień pozwalający utrzymać wzrost temperatur poniżej granicy 1,5.

W związku z publikacją Production Gap Report w pierwszym tygodniu COP mogliśmy być świadkami wielu wydarzeń towarzyszących i konferencji prasowych, podczas których mówiono o potrzebie natychmiastowego zaprzestania produkcji paliw kopalnych. W ciągu tego tygodnia grupa organizacji pozarządowych opublikowała kolejny nowy raport zatytułowany Oil, Gas and Climate: An Analysis of Oil and Gas Industry Plans for Expansion and Compatibility with Global Emissions Limits. Podobnie jak Production Gap Report, sprawozdanie to skupia się na zagrożeniach, jakie niesie ze sobą globalna ekspansja paliw kopalnych, i nawołuje do tego, by rządy, inwestorzy, przedsiębiorstwa i społeczeństwo obywatelskie podjęli działania mające na celu położenie kresu tej ekspansji. Tym samym podczas gdy kraje dyskutowały o potrzebie zwiększania ambicji i negocjowały niuanse rynku handlu uprawnieniami do emisji, społeczeństwo obywatelskie pochylało się między innymi nad koniecznością pilnej rezygnacji z paliw kopalnych. Temat ten nie przedostał się jednak do sal, w których toczyły się negocjacje, choć jego obecność była niezwykle wyraźna we wszystkich innych miejscach – od wydarzeń towarzyszących i konferencji prasowych, poprzez protesty i dyskusje na temat wzbierającej fali sporów sądowych dotyczących klimatu, aż po przemówienie specjalnego sprawozdawcy ONZ do spraw praw człowieka i środowiska. 

Należy tu zwrócić uwagę, że COP 25 stanowił tło dla ważnych oświadczeń ze strony krajowej Komisji ds. Praw Człowieka na Filipinach. Po czterech latach zgłębiania konsekwencji zmian klimatu dla praw człowieka na Filipinach i wkładu 47 największych spółek-emitentów w zmieniające się warunki klimatyczne, w tym rozmów ze społecznościami lokalnymi znajdującymi się na pierwszym froncie walki ze skutkami zmiany klimatu, a także naukowcami, ekspertami i ekspertkami prawa, ekspertami i ekspertkami ds. praw człowieka, badaczami i badaczkami oraz przedstawicielami i przedstawicielkami zawodów medycznych Komisja przedstawiła swoje ustalenia i rekomendacje. W ramach tego przełomowego dochodzenia Komisja stwierdziła, że świat znajduje się w nadzwyczajnej sytuacji klimatycznej, która wymaga natychmiastowych działań, a główne spółki-emitenci odegrały nieulegającą wątpliwości rolę w zmianach klimatu, co sprawia, że można je uznać za prawnie odpowiedzialne za związane ze zmianą klimatu naruszenia praw człowieka. Co więcej, pomimo że to przełomowe dochodzenie nie dotyczyło wyłącznie odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez te firmy, jego konkluzją było to, że osoby, które ucierpiały, powinny mieć dostęp do zadośćuczynienia i dochodzenia sprawiedliwości. W tym celu Komisja uznała, że największe spółki-emitentów można potencjalnie pociągnąć do odpowiedzialności w ramach prawa cywilnego i karnego, a najlepszym miejscem do inicjowania takich sporów będą najprawdopodobniej sądy krajowe działające w ramach prawa krajowego.

Te przełomowe ustalenia i liczne sprawy sądowe, odbywające się podczas szczytu wydarzenia, a także raporty i mobilizacje społeczne świadczą o tym, że choć oficjalna agenda COP nie przewidziała miejsca dla kwestii paliw kopalnych, poparcie dla położenia kresu ich produkcji i pociągnięcia do odpowiedzialności tych, którzy najbardziej przyczynili się do zmian klimatu, jest na fali wzrostowej.

Autorzy pragną wyrazić wdzięczność Lili FuhrStevenowi Feitowi i Carrollowi Muffettowi za recenzję tekstu oraz podziękować Ingrid Wehr, która podsumowała komentarze kolegów i koleżanek z Chile na temat jego treści.