Przez dwa tygodnie drugiej połowy marca, podczas gdy Polskę dotknęła trudna sytuacja wywołana koronawirusem, zapotrzebowanie na energię elektryczna spadło nawet o 8,5 procenta. Spadek ten przekłada się na wzrost udziału odnawialnych źródeł energii w krajowym miksie energetycznym. W jaki sposób kryzys wywołany nowym wirusem przełoży się na politykę energetyczną i klimatyczną Polski? Czy zmiany na rynku energii przyniosą szanse na spełnienie unijnych celów dotyczących odnawialnych źródeł na rok 2020 na ostatniej prostej?
Świat pogrążył się w chaosie i niewątpliwie głównym priorytetem jest w tej chwili powstrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa. Czynności te można jednak przyrównać do biegu na 100 metrów, podczas gdy ochrona klimatu jest maratonem. Obie dyscypliny powinny odbywać się symultanicznie.
Obecny wpływ koronawirusa na rynek energii jest bardziej zbiegiem okoliczności, a nie efektem konsekwentnie prowadzonej polityki klimatycznej. O ile nie potrafimy jeszcze stwierdzić jaki długofalowy efekt będzie miał obecny kryzys na gospodarkę Polski, część mechanizmów jak na przykład zmniejszający się wzrost krajowego PKB (w 2020 według szacunków Banku Pekao może spaść nawet o 4,4%), już ma wpływ na rynek energetyczny. Zmniejsza się zapotrzebowanie na energię elektryczną, a co za tym idzie, maleją jej ceny. Rośnie udział odnawialnych źródeł energii w krajowej produkcji energii, co również wpływa na tymczasowo mniejsze emisje gazów cieplarnianych.
Jednym z unijnych celów klimatycznych dla Polski na rok 2020 jest zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii w całkowitej konsumpcji do 15%. Liczona w ten sposób konsumpcja energii obejmuje sektor elektroenergetyczny, ciepłowniczy oraz transport. Spowodowane wirusem zmiany w systemie elektroenergetycznym w Polsce mogą pomóc obniżeniu emisji. Czy mechanizmy te są jednak wystarczające, aby zostały spełnione unijne cele klimatyczne postawione na rok 2020? Na dzień dzisiejszy ciężko znaleźć jednoznaczną odpowiedź.
Według informacji podanych przez Europejski Urząd Statystyczny wynika, że w 2018 roku wskaźnik udziału energii odnawialnej w końcowym łącznym zużyciu energii wyniósł 11,3 proc[1]. Według najnowszym analiz, udział OZE w krajowej produkcji energii elektrycznej w 2019 roku wyniósł natomiast 15,3 procent i był to najwyższy wynik w historii. Jednak według tychże analiz, trajektoria wzrostu produkcji energii odnawialnej nie jest wystarczająca aby osiągnąć zakładany cel, który odnosi się nie tylko do zużycia OZE w elektroenergetyce, ale również w transporcie oraz produkcji ciepła.
Podczas ostatnich tygodni jednak, można zaobserwować zwrot rynku w kierunku źródeł zielonej energii. Powodem do tego jest zmniejszone zapotrzebowanie na energię elektryczną. W porównaniu do okresu z początku marca, zużywane jest nawet o 8,5% energii elektrycznej mniej. Regulacje rynku elektroenergetycznego w Polsce dają w takim przypadku priorytet źródłom z mniejszymi kosztami zmiennymi, czyli odnawialnym źródłom energii. W związku z tym, w pierwszej kolejności wypchnięte z rynku zostaną droższe źródła na rzecz na przykład energii z wiatru czy słońca.
Zmniejszone zapotrzebowanie na energię elektryczną ma przełożenie na większy udział OZE w rynku jak też na redukcję emisji dwutlenku węgla. Można powiedzieć więc, że kryzys wywołany pandemią koronawirusa przybliża nas do realizacji unijnych celów. - mówi Joanna Maćkowiak-Pandera, prezeska Forum Energii - Jeszcze parę miesięcy temu wyglądało na to, że nie zrealizujemy swoich klimatycznych założeń, ale teraz może być to łatwiejsze.
Czy ta sytuacja utrzyma się jednak wystarczająco długo, aby zmienić wygląd polskiej energetyki? Niewątpliwie na zmniejszonym zapotrzebowaniu na energię elektryczną ucierpią elektrownie konwencjonalne oraz polskie kopalnie węgla już wcześniej utrzymujące się na granicy lub pod kreską rentowności. Parę dni temu, NSZZ „Solidarność” wysłała w związku z koronawirusem do Komisji Europejskiej wniosek o zawieszenie pobierania opłat za emisję CO2, które zdaniem rzecznika NSZZ Marka Lewandowskiego zbyt bardzo obciążają energetykę węglową.
W zasadzie to, w jakim kierunku pójdzie transformacja energetyczna w Polsce po pandemii będzie zależna od strategii wychodzenia z narastających kłopotów ekonomicznych. Myślę że taki kryzys skłania do trzymania się starych rozwiązań w energetyce. Już pojawiają się argumenty, że potrzebujemy solidnych, stabilnych dostaw energii, co może przełożyć się na dalsze wspieranie konwencjonalnej gospodarki. - mówi Bartłomiej Kozek z Centrum UNEP/GRID-Warszawa. - Z kolei spadek emisji może zostać szybko zrekompensowany, jeśli strategią wychodzenia z przewidywanej recesji będzie stymulowanie niezrównoważonego popytu czy pakiety pomocowe dla bardziej zanieczyszczających środowisko branż.
Nie wiadomo czy trend marcowy w energetyce utrzyma się w Polsce na tyle długo, żeby przełożyć się na wynik całoroczny realizacji celów 2020. Pisarz Yuval Noah Harari w swoim tekście dla Financial Times przewiduje, że decyzje podjęte przez najbliższych parę tygodni, nadadzą bieg gospodarce i polityce na kolejne lata. Niezależnie od tego czy koronawirus wpłynie na spełnienie unijnych zobowiązań przez Polskę, nie zależy zapominać o konieczności przeprowadzenia sprawiedliwej transformacji energetycznej. Politycy muszą również pamiętać o nowo przyjętych celach klimatycznych Unii Europejskiej na rok 2050. Jakkolwiek nie będą przestawiane stery polskiej gospodarki i energetyki, warto już teraz zwrócić je w kierunku neutralności klimatycznej.
[1] https://ec.europa.eu/eurostat/web/energy/data/shares
Zawarte w tekście poglądy i konkluzje wyrażają opinie autorki i nie muszą odzwierciedlać oficjalnego stanowiska Fundacji im. Heinricha Bölla.