Nienawiść to nie pogląd

Opinia

Co kryje się pod pojęciem „mowa nienawiści” i jak można sobie z nią skutecznie radzić? Kampania społeczna „No Hate Speech Movement” (NHSM) uświadamia i pomaga.

 

Hate Speech

I znowu jeden z tych komentarzy, które nie nadają się do cytowania. Pełen nienawiści i wulgarnych obelg. "Najważniejsze to nie dać się sprowokować", mówi sobie Daniel Knopp. Bierze więc głęboki oddech i uprzejmie, ale jednocześnie dobitnie, odpowiada autorowi brutalnej wypowiedzi. Knopp jest specjalistą od mediów społecznościowych. Pracuje w zespole „No Hate Speech” utworzonym przy Neue deutsche Medienmacher*innen w Berlinie. Jest to organizacja zrzeszająca dziennikarki i dziennikarzy, która opowiada się za większą różnorodnością w mediach i wrażliwością na problemy dyskryminacji. Od 2016 roku w jej murach mieści się siedziba zainicjowanej przez Radę Europy kampanii społecznej „No Hate Speech Movement”. Z nienawistnymi komentarzami organizacja ma do czynienia na co dzień. Czym jest mowa nienawiści? Hate speech czyli mowa nienawiści polega na świadomym i celowym deprecjonowaniu i obrażaniu ludzi oraz kierowaniu do nich gróźb werbalnych. Nikt nie każe nam jej jednak akceptować, nawet jeżeli w obronie mowy nienawiści przywołuje się prawo do publicznego wyrażania własnych poglądów. Prawo to kończy się bowiem w miejscu, w którym naruszona zostanie godność innego człowieka. Bo w końcu nienawiść to nie pogląd, jak podkreśla minister i członkini niemieckiej Partii Zielonych Renate Künast w jej książce o tak samo brzmiącym tytule. Polityczka ta była i nadal jest częstą ofiarą ataków hejterskich w internecie, ale także przykładem tego, że warto się bronić przed hejterami. O czym świadczą wygrane procesy sądowe.

Badanie Eurobarometru z 2016 roku wykazało, że 75% internautek i internautów spotkało się z atakami w sieci. Ofiarami są najczęściej kobiety, emigrantki i emigranci oraz mniejszości seksualne. Ale także i inni ludzie. Hejt może dotknąć wszystkich. Czasami ataki biorą się po prostu z niczego. "Tym bardziej trzeba zadbać o to, żeby ta większość społeczeństwa, która w żaden sposób nie popiera pogardliwych wypowiedzi pod adresem innych, nie pozostawała milcząca", mówi Daniel Knopp i żąda odwagi cywilnej w wirtualnym świecie. Uważa, że ignorowanie nie jest tu dobrym rozwiązaniem. Nawet jeżeli samemu nie padło się ofiarą ataków, trzeba reagować albo przynajmniej zadać sobie pytanie, czy nie należałoby tego zrobić. I to nie po to, by walczyć z hejterkami i hejterami, lecz by wesprzeć ich ofiary. Jeżeli bowiem nienawistne komentarze pozostają bez odpowiedzi, to ich autorzy odbierają to jako zgodę, a kolejni hejterzy jako zachętę do zamieszczania podobnych postów. Jednocześnie pozytywne opinie innych osób i same ofiary ataków są spychane na margines. Coraz mniej ludzi włącza się do dyskusji i powstaje wrażenie, że to właśnie hejt odzwierciedla główny nurt opinii publicznej. Milcząca większość toleruje naruszanie tabu, coraz częściej przekraczane są więc kolejne granice. A przecież hejterki i hejterzy stanowią niewielką grupę. Zniekształcony obraz powstaje więc tylko dlatego, że rozsądnie myśląca większość społeczeństwa nie zabiera głosu.

"Kampania „No Hate Speech Movement“ jest apelem o reakcję", mówi Daniel Knopp. Jego motto brzmi „Reagować głośno i uprzejmie”. Odpisywanie na hejt w podobnym do niego tonie nie jest dobrym wyjściem, podobnie jak obrażanie czy protekcjonalizm. Pomocne są natomiast humor, ironia i dużo życzliwości. Wtedy można zamienić hatespeech albo shitstorm w prawdziwy #lovestorm. Jak przekonuje berliński ekspert: "Zapunktować można przede wszystkim nie dzięki starannie przemyślanym argumentom, lecz raczej apelując do uczuć. Bo nie tyle chodzi o przekonanie hejterki czy hejtera do własnych racji, ile o zachęcenie innych do przeciwdziałania jawnej wrogości wobec ludzi. Można to zrobić przy pomocy counter speech czyli kontrowania. Każdy, kto już kiedyś szczerze mówił o swoich poglądach, jest znakomicie przygotowany do takiej aktywnej formy wyrażania sprzeciwu. Trzeba z głową, ale i z serca wyraźnie powiedzieć, że nie będzie naszej akceptacji dla dyskryminacji, uogólnionych opinii i poniżania. Lepiej nie reagować nienawiścią na nienawiść, ale używać argumentów, posługiwać się humorem i przedstawiać nowe perspektywy."

Hejterki i hejterów można spotkać we wszystkich grupach społecznych. Mowa nienawiści w sieci pochodzi też czasem z „fabryk trolli”, które celowo zatrudniają ludzi zajmujących się zakłócaniem normalnej komunikacji i rozpowszechnianiem treści na zamówienie. Najczęściej kryją się za tym zleceniodawcy ze świata polityki, którzy w ten sposób docierają ze swoją ideologią do internautek i internautów. Pojęcie „trolla” pochodzi od angielskiego określenia trolling with bait oznaczającego technikę wędkarską polegającą na powolnym ciągnięciu przynęty po powierzchni wody. Troll „wabi” inne użytkowniczki i innych użytkowników internetu po to, by prowokować i celowo zakłócać dyskusję prowadzoną przez społeczność. Jeśli będziemy mieć ten obraz przed oczami, to oczywista stanie się dla nas waga odpowiedniej repliki. Zachowanie kultury dyskusji opartej na wzajemnym szacunku sprawia, że hejterki i hejterzy nie łapią wiatru w żagle.

 „Przestępstwa z nienawiści popełniane z wykorzystaniem internetu” – tak policja określa podlegającą ściganiu karnemu mowę nienawiści. Konkretnie chodzi o podżeganie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, obrażanie, zniesławianie, oszczerstwa, groźby, zmuszanie, publiczne namawianie do przestępstwa oraz wykorzystywanie zakazanych symboli. Nie ma znaczenia, czy będzie się to odbywać w internecie czy w świecie rzeczywistym. Przestępstwo zawsze pozostaje przestępstwem. Zawiadomienie o jego popełnieniu można złożyć ustnie na policji lub pisemnie do prokuratury.

Nagonka w sieci to nie siła wyższa i każdy może coś zrobić, by jej przeciwdziałać. Konkretne porady można znaleźć w dowcipnych filmach wideo, GIF-ach i sentencjach dostępnych bezpłatnie na stronie internetowej NHSM. Strona oferuje także informacje na temat sytuacji prawnej i wskazówki, jak reagować na hejt, a także komediowy serial wideo „Federalny urząd ds. trollowania za byciem przeciwko nienawiści w sieci”. Pomocy może udzielić też zespół serwisu internetowego Jugendschutz.net, który sprawdza doniesienia o politycznym ekstremizmie, przemocy, molestowaniu oraz mobbingu w cyberprzestrzeni i w razie potrzeby podejmuje odpowiednie kroki.

Badania dowodzą, że z psychologicznego punktu widzenia dla ofiary nie ma żadnej różnicy, czy naubliżano jej na ulicy, czy „tylko” w internecie. W obu przypadkach cierpi tak samo. Knopp także musi mieć grubą skórę i traktować ataki z dystansem albo z humorem. Podobnie funkcjonują inne inicjatywy współpracujące z NHSM, na przykład działająca na Facebooku grupa #ichbinhier. Jej członkowie w ramach zamkniętej grupy umawiają się, że będą zamieszczać posty kontrujące hejterskie komentarze. Najpierw wyszukują obraźliwe wpisy zawierające mowę nienawiści i wzajemnie się o nich informują. Potem kontrują, czyli piszą komentarze, które sami uważają za rzeczowe i z szacunkiem odnoszące się do innych ludzi oraz dają lajki takim wypowiedziom, używając hasztagu #ichbinhier. Dzięki 37 tysiącom członków inicjatywa #ichbinhier ma duży zakres oddziaływania. Można też postępować tak, jak napisano w jednej z publikacji kampanii NHSM: „Jesteśmy głośni, jesteśmy liczni, jesteśmy przeciw nienawiści w internecie”. A jeśli nie uda nam się każdego dnia zbawiać świata, to też jest okej, bo przecież można po prostu wyłączyć opcję komentowania wpisów lub zablokować hejterki i hejterów.

Polecane:

Tekst ukazał się pierwotnie w magazynie INFO 2019 Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży