Kyryl Savin
Druga tura wyborów zakończyła się i zgodnie z szacunkowymi danymi przed ogłoszeniem ostatecznych wyników Wiktor Janukowycz ma przewagę ponad 3% lub ponad 850 000 głosów nad Julią Tymoszenko. Choć Tymoszenko udało się zredukować różnicę z pierwszej tury wyborów i wyników nieoficjalnych sondaży, najwidoczniej nie okazało się to wystarczające. Przy czym ostatnie imprezy wyborcze w Kijowie stały się pewnego rodzaju złowieszczą przepowiednią dla Julii Tymoszekno, ponieważ w „Modlitwie dla Ukrainy”, w smutnej, prawosławnej liturgii dało się odczuć więcej nastroju pogrzebowego niż przełomu czy poczucia zwycięstwa. Zwłaszcza na tle wesołych aranżacji z gatunku muzyki pop słyszalnych po przeciwnej stronie barykady tutaj w ostatniej fazie walki wyborczej wyczuwalny był nastrój klęski.
(Dez)informacja ostatnią bronią
Sam dzień wyborów nacechowany był przede wszystkim wojną informacyjną obydwu stron, które niczego sobie nie darowały. Tak więc w kilku regionach pojawiły się informacje na temat zagrożenia wybuchem bombowym, które opóźniły otwarcie niektórych lokali wyborczych. Zgłaszano telefony rzekomo w imieniu Partii Regionów, w których dzwoniący wyjaśniali, aby zakreślać nazwisko danego kandydata, zaś drugiego przekreślać, przez co karta do głosowania stawała się nieważna. Ponadto sztab wyborczy Julii Tymoszenko podniósł stary zarzut wobec Partii Regionów, że organizuje ona tak zwane „karuzele autobusów” (aluzja do roku 2004, z tym że obecnie udostępniano bezpłatny transport do lokali wyborczych przede wszystkim w regionach wiejskich) i masowo prowadzi wyborców przez lokale wyborcze. W porze popołudniowej sztab wyborczy Wiktora Janukowycza podniósł podobne zarzuty pod adresem Julii Tymoszenko i jej przedstawicielstw na Zachodzie. Ponadto przede wszystkim na wschodzie i południu kraju w lokalach wyborczych rzekomo znaleziono długopisy z atramentem sympatycznym. W Kijowie, we wczesnych godzinach porannych, jeden z lokali wyborczych został zablokowany przez przedstawicieli ukraińskiej skrajnej prawicy, ponieważ podłożono w nim granaty dymne oraz w formie ulotek rozsyłano apel, aby nie głosować na żadnego z kandydatów, gdyż są oni wrogami narodu. Ponadto pojawiały się informacje o groźbach kierowanych pod adresem potencjalnych wyborców i wyborczyń Janukowycza na zachodzie Ukrainy oraz o rzekomym wykluczaniu przedstawicieli i przedstawicielek Tymoszenko na wschodzie.
Jednak wszystkich pobił Ołeksandr Turczynow, przewodniczący sztabu wyborczego Julii Tymoszenko. Zawał serca przedstawiciela partii Tymoszenko w jednej z komisji wyborczych w okręgu Iwano-Frankowska przedstawił jako brutalny mord będący skutkiem obrony kart do głosowania w lokalu wyborczym, co jednak w miarę szybko zostało zdementowane przez Centralną Komisję Wyborczą i Partię Regionów. Podobnie już popołudniu ogłosił, że wyniki z ponad 1000 lokali wyborczych na wschodzie Ukrainy nie zostaną uznane, ponieważ tam przedstawiciele Julii Tymoszenko nie mogli przystąpić do pracy. Najwidoczniej celem tych informacji było zaktywizowanie zachodnioukraińskiego potencjału wyborczego. Mimo tej (dez)informacji wybory odbyły się bez większych problemów czy systemowych fałszerstw, a wszystkie międzynarodowe misje obserwacyjne i ukraiński komitet wyborczy przyznały im demokratyczny znak jakości.
Mniejsze zainteresowanie wyborami niż w 2004 roku
W sumie frekwencja wyborcza na poziomie 69,15% była nieco wyższa niż w pierwszej turze wyborów (66,76%), jednakże niższa niż w wyborach z roku 2004, kiedy to osiągnęła 77,32% w trzeciej i 74,92% w pierwszej turze wyborów. Zwraca przy tym uwagę – w przeciwieństwie do pierwszej tury wyborów – stosunkowo wysoki odsetek opowiadających się za trzecią opcją – głosowania przeciwko obydwojgu kandydatom. Wariant ten wykorzystało 4,38% Ukraińców, którzy udali się do urn wyborczych. W pierwszej turze z możliwości tej skorzystało jedynie 2,2% wyborców, a w 2004 roku liczba ta wynosiła 2,34%.
Po tymczasowym ogłoszeniu wyników Janukowycz zdobył 48,95% głosów w porównaniu z 45,48% głosów zdobytymi przez Tymoszenko. Przy czym zasadniczo miała miejsce powtórka wyborów z 2004 roku przy zmienionych nazwiskach Juszczenko i Tymoszenko. Julia Tymoszenko wygrała przede wszystkim w zachodnich okręgach tj. Lwów (86,21%), Iwano-Frankowsk (88,89%), Wołyń (81,85%) i Tarnopol (88,39%). Zaś Wiktor Janukowycz nadal ma swoje bastiony na wschodzie kraju, gdzie wygrał w gęsto zaludnionych okręgach Doniecka (90,44%) i Łuhańska (88,95%). Można słusznie mieć wątpliwości co do tak dobrych wyników, aczkolwiek wartości w procentach z wyborów z 2004 roku powtórzyły się niemalże w zupełności. Jeśli wynik ten zostanie potwierdzony, Julia Tymoszenko przegrała z dwóch powodów: po pierwsze przez brak wsparcia drugiego kandydata z byłego pomarańczowego obozu tj. Juszczenko, Hrycenko i Jaceniuk, a z tego wynika także niższa frekwencja wyborcza i wysoki odsetek głosów oddanych „przeciwko wszystkim”. Lecz także i Wiktor Janukowycz otrzymał mniej głosów niż w trzeciej turze wyborów w 2004 roku, kiedy to zdobył głos 12,8 mln wyborców, podczas gdy w obecnych wyborach były to „jedynie” niespełna 12,5 mln osób, które jednak tym razem najwidoczniej wystarczyły.
Julia Tymoszenko nie przyznaje się otwarcie do klęski
Nawet jeśli Julia Tymoszenko oraz przedstawiciele i przedstawicielki jej Bloku w wieczór wyborczy pragnęli jeszcze dać wyraz duchowi walki, tak fakty przemawiały już raczej za akceptacją klęski. Po opublikowaniu danych sondaży powyborczych, które jednoznacznie wskazywały na zwycięstwo Wiktora Janukowycza wynoszące przynajmniej trzyprocentową przewagę, Julia Tymoszenko mówiła o „socjologii” i czekaniu na ostateczne wyniki. Następnie Ołeksandr Turczynow próbował zmienić nastroje prezentując rzekomo istniejące wyniki równolegle przeprowadzonego liczenia głosów, które sugerowały wyścig łeb w łeb. Jednakże krótko po północy, gdy dokonano oceny pierwszych protokołów przez Centralną Komisję Wyborczą, sztab wyborczy Tymoszenko zaprzestał swej pracy i zapowiedział konferencję prasową w dniu następnym o godzinie 12:00. Ta zaś została kilkakrotnie przesunięta, a ostatecznie odwołana. Jednocześnie Mykoła Tomenko, wicerzecznik Wierchowej Rady z Bloku Julii Tymoszenko, dał do zrozumienia, że Blok Julii Tymoszenko zadowoli się rolą opozycji, co implikowałoby rezygnację Tymoszenko z pełnienia funkcji premiera, ponieważ oficjalne, ostateczne wyniki, które zostaną ogłoszone najpóźniej 17 lutego, stwierdzą porażkę Julii Tymoszenko, a jednocześnie wykluczone zostaną poważne naruszenia procedur wyborczych.
Wieczorem 8 lutego z Bloku Julii Tymoszenko słychać było głosy o rzekomym co najmniej 1 milionie sfałszowanych kart do głosowania w okręgach Łuhańsk, Donieck i na Krymie. Jednocześnie przedstawicielka Bloku Julii Tymoszenko w regionie Donbasu za najważniejsze zadanie uznała staranne, ponowne przeliczenie głosów. Jednakże wypowiedzi te spotkały się ze znikomym rezonansem. Mimo to późnym wieczorem 8 lutego z posiedzenia klubu parlamentarnego Bloku Julii Tymoszenko wydostała się informacja, że Julia Tymoszenko nie chce uznać tych wyników wyborów i chce je zaskarżyć przed sądem. Różne informacje płynące z Bloku Julii Tymoszenko wskazują na szybkie odejście niektórych posłów, którzy już nie chcą wspierać kursu Julii Tymoszenko. Uwagę zwraca fakt, że dotychczas nie wygłoszono żadnego przesłania do narodu, zapewne dlatego, że brak już nadziei na zmianę sytuacji. Najpóźniej od chwili ogłoszonego uprzednio komunikatu przez międzynarodowe komisje obserwacyjne zaskarżanie wyników wyborczych nie ma już większego sensu. Jedyne, co jeszcze nie nastąpiło, to przyznanie się do klęski. Prawdopodobnie w całej tej grze chodzi jedynie o poprawę warunków przekazania władzy lub nawet uczestnictwo w niej.
Wiktor Janukowycz niczym mąż stanu
Po opublikowaniu badań z sondaży powyborczych Wiktor Janukowycz dość szybko ogłosił się zwycięzcą, jednakże od razu przyjął ton pojednawczy i mówił o tym, że teraz jego zadaniem jest pozyskanie zaufania także pozostałych wyborców. Ten kurs obrało także kilku innych członków jego partii podczas wieczoru wyborczego 8 lutego. Mimo to Borys Kolesnikow, zastępca przewodniczącego Partii Regionów, domagał się dymisji Julii Tymoszenko, która tym samym oraz poprzez uznanie swej klęski udowodni jakość polityczki europejskiej. Jednocześnie wykluczył on wszelką współpracę z Blokiem Julii Tymoszenko na szczeblu parlamentarnym. Ponadto lepiej się zabezpieczyć, dlatego też obecnie między 2000 a 5000 zwolenników „pilnuje” Centralnej Komisji Wyborczej. Tym samym okazuje się, że zwerbowani przez Julię Tymoszenko w walce wyborczej wokół Kijowa „wykształceni waleczni” są emerytami, praktykantami czy bezrobotnymi.
Spekulacje wokół nowej koalicji rządzącej
Spekulacje na temat dalszego przebiegu polityki ukraińskiej zostały podgrzane przez przedstawicieli „Naszej Ukrainy“, którzy mówili o tym, że Blok Julii Tymoszenko nastawił się już na utworzenie koalicji z Partią Regionów, przy czym Julia Tymoszenko miała by zachować stanowisko premiera pod rządami prezydenta Wiktora Janukowycza. W odpowiedzi przedstawiciele Bloku Julii Tymoszenko zarzucili części klubu parlamentarnego „Nasza Ukraina – Ludowa Samoobrona” zamiar utworzenia koalicji z Partią Regionów przy ewentualnych rządach premiera Serhjeja Tihipki.
Co dalej?
Karty na Ukrainie zostały wprawdzie ponownie przetasowane, lecz zgodnie z prognozą konstelacja nie zmieniła się w znaczny sposób w porównaniu z sytuacją przed wyborami, ponieważ przede wszystkim zwycięstwo Janukowycza nie wypadło tak przekonująco jak oczekiwała Partia Regionów po pierwszej turze wyborów. Mimo klęski, którą będzie musiała przyznać w najbliższych tygodniach, Julia Tymoszenko potwierdziła tym wynikiem wyborczym swą pozycję w polityce ukraińskiej i niezależnie od tego, jak zakończą się rychłe negocjacje o większość parlamentarną, nadal trzeba będzie się liczyć z nią i jej siłą polityczną w ukraińskiej grze o władzę. Także samo pozostanie w opozycji powinno jej i jej pozycji politycznej raczej pomóc niż zaszkodzić z uwagi na niemalże nierozwiązywalne wyzwania gospodarki ukraińskiej, zaś najpóźniej w 2012 roku znowu odbędą się wybory do parlamentu.
Z drugiej strony teraz, po legalnej wygranej w wyborach prezydenckich, nikt nie będzie lekceważył Wiktora Janukowycza i jego Partii Regionów. Julii Tymoszenko praktycznie nie uda się utworzenie koalicji przeciwko Partii Regionów i prezydentowi Janukowyczowi. Wręcz przeciwnie – bez Partii Regionów i Wiktora Janukowycza nic się już nie uda. Pozostaje jedynie pytanie, czy Wiktor Janukowycz i Partia Regionów dojrzeli do tych wyzwań.
Dr Kyryl Savin jest dyrektorem Biura Krajowego Fundacji im. Heinricha Bölla w Kijowie a Andreas Stein praktykantem.