21 października tuż przed wyborami prezes Instytutu Spraw Publicznych, dr. Jacek Kucharczyk oraz Aleksandra Niżyńska, kierowniczka w Obserwatorium Równości Płci wzięli udział w dyskusji „Wybory parlamentarne w Polsce i wzrost prawicowego populizmu w Europie” organizowanej przez Fundację im. Heinricha Bölla w Brukseli.
Relacja Aleksandry Niżyńskiej
Debatę prowadził Klaus Linsenmeier, dyrektor brukselskiego biura Fundacji, a komentarz do sytuacji w Polsce wygłosiła Ulrike Lunacek, europosłanka partii Zielonych i Wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego. Jacek Kucharczyk przedstawił przedwyborczą atmosferę silnie spolaryzowanej debaty publicznej oraz omówił problem mowy nienawiści, która wyraźnie nasiliła się w kontekście wyborów, a także napływu uchodźców do Europy. Zauważył, że choć na poziomie oficjalnych komunikatów wyborczych kampania może wydawać się skupiona wokół kwestii związanych z gospodarką, rynkiem pracy i systemem podatkowym, to zgodnie z badaniami opinii publicznej wyborcy przede wszystkim biorą pod uwagę kwestie światopoglądowe, gdy podejmują decyzje przy urnie wyborczej. Szczególnie, że główne siły polityczne nie dyskutują na temat celów przyszłej polityki, ale tego jak je osiągnąć, a więc debata nie dotyczy wizji państwa, tylko sposób zapewnienie dobrobytu wszystkim, co nieuchronnie prowadzi do populistycznej retoryki.
Aleksandra Niżyńska z kolei wskazywała, że nadchodzące wybory są niezmiernie istotne dla kobiet z kilku względów. Po pierwsze ich udział w parlamencie jest kwestią słuszności i z tej perspektywy 44% udział kobiet wśród kandydatek do Sejmu cieszy, natomiast jedynie 14% odsetek kandydatek do Senatu przeraża. Po drugie, w wyborach tych ważyć się będzie los dotychczasowych osiągnięć ruchu kobiecego i szerzej równościowego. Mimo konserwatywnej koalicji rządzącej udało się ratyfikować Konwencję antyprzemocową, wprowadzić kwoty płci na listach wyborczych, uchwalić ustawę o in-vitro. Natomiast Uchwalenie ustawy o uzgodnieniu płci, a następnie zawetowanie jej przez Prezydenta Andrzeja Dudę jest najlepszą prognozą tego co może dziać się po wyborach 25 października. Jedno jest pewne, przyszły rząd nie będzie otwarcie wspierał programu ideologicznie progresywnego – będzie on albo bronił istniejącego status quo i co jakiś czas wzmacniał pewne postawy prorównościowe np. uchwalają suwak na listach wyborczych, albo nastąpi odwrót od dotychczasowego kursu na rzecz zmiany i nastąpi zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej, ograniczenie procedury in vitro. Ostatni wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. klauzuli sumienia jest zresztą najlepszym przykładem nowego trendu, który niekoniecznie musi dotyczyć urzędników czy przedstawicieli rządu. Trzecim powodem, dla których wybory te są wyjątkowo ważne z perspektywy kobiet jest fakt, że trzy największe siły polityczne mają liderki, a nie liderów. Podczas swojej prezentacji Aleksandra Niżyńska zaprezentowała inforgrafiki przygotowane w ramach wyborczego monitoringu.
Ulrike Lunacek przedstawiła bardzo ciekawie implikacje wyników polskich wyborów dla całej Europy. Wskazała na istniejące układy sił w Europarlamencie i Komisji Europejskiej, które coraz silniej kierują się w stronę konserwatywną. Wymieniła przykłady Dyrektyw ws. urlopu macierzyńskiego czy kwot płci w zarządach spółek publicznych, które nadal czekają na uchwalenie w obliczu braku konsensusu wokół tych kwestii. Wskazywała, że przekonanie iż sprawy wartości, światopoglądu są mniej ważne niż kwestie gospodarcze to ułuda. Problem dyskryminacji kobiet na rynku pracy ma bowiem u swego podłoża stereotypy związane z płcią, a przecież bezpośrednio wpływa na spowolnienie rozwoju gospodarczego i wzrost bezrobocia.
Po wprowadzeniu ze strony prelegentów i prelegentek rozpoczęła się ciekawa dyskusja na temat polskiej polityki wewnętrznej, ale także geopolityki w kontekście zmiany rządu w Polsce.