Czego oczekują państwa członkowskie NATO od lipcowego spotkania w Warszawie? Jakim wyzwaniom muszą sprostać ich liderzy? Co cechuje postawę Polski wobec Sojuszu? Na te pytania odpowiada były dyplomata Piotr Łukasiewicz.
Polska w Sojuszu - wprowadzenie
Polska jest członkiem NATO od 1999 r. oraz Unii Europejskiej od 2004 r. Uczestnictwo w tych dwóch sojuszach jest dla wszystkich polskich rządów synonimem najlepszego od ponad 300 lat zabezpieczenia polskiej suwerenności oraz kotwicą zabezpieczającą pozycję Polski w grupie krajów stabilnych, bezpiecznych oraz zamożnych. Od 1989 r. wszystkie rządy w Polsce konsekwentnie realizowały strategię wejścia do NATO i UE, a kiedy przyjęcie to nastąpiło, utrwalały pozycję Polski w tych organizacjach. Dodatkowo realizowana była strategia zbliżenia z USA, które polscy politycy traktowali jako najskuteczniejszego gwaranta bezpieczeństwa, dostrzegając niechęć niektórych krajów europejskich do deklarowania takich gwarancji. Na myśleniu tym niewątpliwie zaważyła polska historia w II wojnie św. i przekonanie o "zdradzie" Zachodu, który jakoby nie chciał umierać za Gdańsk w 1939 r.
USA postrzegane są w Polsce jako realny protektor, a wzmacnianie tego postrzegania następuje przez entuzjastyczne uczestnictwo Polski w koalicjach wojskowych pod przewodnictwem USA w Iraku, Afganistanie i ostatnio przeciwko Daesz. Nawet poniesione w ich wyniku koszty wojskowe (66 zabitych, kilkuset rannych), ekonomiczne oraz polityczne (m.in. sprawa więzień CIA w Polsce) nie zmieniają przekonania polskich elit politycznych o potrzebie wspierania USA, w nadziei na otrzymanie amerykańskiego wsparcia w chwili potrzeby, którą w przekonaniu polskich elit może być agresja rosyjska. Ten podwójny paradygmat myślenia o bezpieczeństwie Polski stoi również za gorączkowym poszukiwaniem okazji do umieszczenia w Polsce instalacji wojskowych oraz sił NATO, a przede wszystkim USA, których obecność w polskim przekonaniu zabroni przywódcom Rosji dokonania zbrojnego najazdu na polskie terytorium.
Szczyt w Warszawie
Decyzja o organizacji w Warszawie szczytu NATO została przyjęta pod wpływem wydarzeń na Ukrainie i miała na celu pokazanie zarówno asertywnej Rosji oraz zaniepokojonym sytuacją w bliskiej zagranicy krajom tzw. "wschodniej flanki NATO", że Sojusz dostrzega nowy aspekt zagrożeń dla bezpieczeństwa i daje sygnał spójności i gotowości do kolektywnej obrony.
Poprzedni szczyt NATO w Newport w 2014 r. zareagował na niedawną agresję Rosji na Ukrainę i złamanie prawnego porządku międzynarodowego decyzjami o charakterze taktycznym (stworzenie sił szybkiego reagowania, wzmocnienie wysuniętej obecności). Oczekiwania wobec szczytu w Warszawie polegają przede wszystkim na ustaleniu decyzji politycznych o charakterze strategicznym, które utworzą polityczny i wspólnie akceptowany schemat odpowiedzi NATO na zagrożenia płynące ze wschodu.
Można je sprowadzić do kilku zasadniczych postulatów, które mają nadać Sojuszowi poczucie powrotu do strategicznej ważności oraz roli do kształtującej światowe bezpieczeństwo. NATO ma pełnić podstawową funkcję, jaką jest kolektywna obrona swojego terytorium. Wzmocniona ma zostać obecność wojskowa na wschodniej flance poprzez skierowanie czterech batalionów do Estonii, Litwy, Łotwy oraz Polski. Oczekuje się, że NATO zaprezentuje asertywną postawę wobec Rosji, dokonującej w ostatnim czasie licznych prowokacji lotniczych oraz morskich i która nasila wojnę propagandową wobec Sojuszu. NATO ma również podjąć bardziej zdecydowane działania wobec organizacji stosujących terror. Wyrażane się postulaty strategicznego i elastycznego zbliżenia działań Sojuszu i Unii Europejskiej w zapobieganiu kryzysowi uchodźczemu. Na szczycie pojawią się również stałe elementy polityki Sojuszu: polepszenie zarządzania odstraszającym potencjałem nuklearnym oraz kontynuacja polityki rozszerzania.
Sojusz Północnoatlantycki znajduje się obecnie w trudnej fazie swojego istnienia. Zakończona niedawno duża operacja w Afganistanie dawała NATO przez 15 lat możliwość uzasadnienia swojego istnienia w świecie, który wydawał się pozbawiony dawnych wyzwań. Długotrwały okres pokojowej dywidendy pozwalał wielu krajom na drastyczne cięcia w wydatkach na zbrojenia, które doprowadziły wiele armii do poziomu finansowania wystarczającego zaledwie na utrzymanie podstawowej gotowości bojowej.
Przed szczytem NATO w Warszawie stają też dwa zasadnicze wyzwania, którym musi sprostać, aby liderzy mogli ogłosić przełom. Po pierwsze, poddana dyskusji będzie sprawa wydatków zbrojeniowych i osiągania przez kraje standardu 2% PKB (z czego 20% powinno być przeznaczone na modernizację). Kwestia ta budzi najwyższe emocje w USA, gdzie trwająca kampania prezydencka w jej aspekcie międzynarodowym dotyczyć będzie ciężarów ponoszonych przez USA na obronę sojuszników. Dyskusja ta ma obecnie charakter czysto populistyczny, ale wśród Demokratów i Republikanów panuje zgoda co do potrzeby wywarcia istotnej presji na europejskich sojuszników, włącznie z wprowadzaniem mechanizmów dyscyplinujących.
Po drugie, NATO zmierzyć się musi z wyraźnym podziałem wewnętrznym na flankę wschodnią i południową, których członkowie zabiegają o uwzględnienie własnych interesów z tendencją do pomijania interesów partnerów. Podział ten wydaje się istotny ze względu na brak wspólnej płaszczyzny dyskusji: wśród krajów Europy Wschodniej przeważa tendencja do militaryzowania postawy wobec Rosji, natomiast Południe poszukuje politycznych rozwiązań problemu terroryzmu oraz niekontrolowanego napływu imigrantów. Można zatem dostrzec tutaj wzajemne przenikanie się i ścieranie rozwiązań wojskowych (vis-a-vis Rosja) oraz polityczno-ekonomicznych (terroryzm i migracja) i próby rozwiązywania problemów z użyciem rozmijających się repertuarów środków. Kraje trzonu europejskiego, Niemcy i Francja, będą musiały znaleźć wspólną platformę tych postulatów, by osiągnąć minimalną zgodę wsród obu skrzydeł NATO i same będą musiały dawać przykłady ustępstw lub wzmacniania stanowisk na różnych polach.
Postawa Polski wobec NATO
Polskie elity dość jednomyślnie do tej pory wskazywały, że nie ma żadnych formalnych przeszkód dla rozmieszczenia przez NATO swoich wojsk na terenie Polski oraz krajów bałtyckich. Wskazują one asertywną pozycję Rosji, która weszła rzekomo na ścieżkę konfrontacyjną wobec NATO w Gruzji w 2008 r. oraz w Ukrainie w 2014 r. Dla polskich elit politycznych z rządu oraz opozycji niezrozumiałe i trącące naiwnością są zachodnie wezwania do normalizacji stosunków z Rosją, przypominające dogadywanie się z agresorem ponad naszymi głowami, co przypominać ma politykę appeasementu.
Polskie myślenie o roli NATO cechuje tendencja do militaryzowania relacji z Rosją oraz wyrażania trudnych do zaspokojenia oczekiwań o militarnym wzmocnieniu wschodniej flanki ("jedna brygada NATO"?, "dwie amerykańskie dywizje pancerne"? "broń atomowa"?). Z kolei kraje Europy Zachodniej wskazują na własne problemy z terroryzmem oraz migracjami jako istotniejsze niż zagrożenie rosyjskie. Wielu ekspertów zachodnich uważa rosyjski potencjał konwencjonalny za przeszacowany, a rozmieszczanie wojskowych instalacji Sojuszu w Polsce za zbędnie drażniące Rosję.
Jednocześnie zachodnie gremia polityczne wskazują na istotne problemy z respektowaniem zasad demokracji i utrzymania trójpodziału władzy w Polsce, co ma podważać wspólne europejskie wartości. Tymczasem właśnie w ściślejszej współpracy Unii Europejskiej i NATO upatruje się recepty na rozwiązanie wielu problemów, zatem postrzegane torpedowanie unijnych standardów przez Polskę wpływać będzie również niekorzystnie na jej pozycję w strukturach wojskowych.
Brexit ujawnił sporą słabość obecnej budowanej polskiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, jaką była próba budowania strategicznego sojuszu Polski i Wielkiej Brytanii i zbudowania alternatywnego ośrodka myślenia o bezpieczeństwie Europy na bazie obu krajów, wzmocnionych rzekomymi zwolennikami polskiej supremacji w Europie Wschodniej w rodzaju obozu "Międzymorza" lub wojskowej wersji "Wyszechradu 4". Długoterminowe efekty Brexitu będą trudne do realnej oceny na szczycie NATO, ale wpłyną niekorzystnie na skuteczność zarysowanej wyżej dwoistej (unijno - natowskiej) odpowiedzi na współczesne wyzwania bezpieczeństwa. Ta dwoista odpowiedź na asertywną postawę Rosji: sankcje polityczno-ekonomiczne plus wzmocnienie wojskowe właśnie utraciła istotny głos brytyjski (lub angielski...).
Polska była do tej pory wymieniana jako przykład intensyfikacji reformy sił zbrojnych i ze względu na zapowiedź ich szybkiego modernizowania, przy wykorzystaniu podwyższonego poziomu wydatków 2% PKB. Poprzedni i obecny rząd zapowiedziały istotne nakłady na systemy obrony przeciwlotniczej, zakup śmigłowców oraz inwestycje w artylerię dalekosiężną i marynarkę wojenną. Na obecnym etapie poszczególne programy zbrojeniowe wydają się zagrożone opóźnieniami lub likwidacją, a skala zobowiązań socjalnych obecnego rządu każe przypominać, że polskie obozy rządzące w przypadku problemów budżetowych zawsze najchętniej obcinały drogie programy zbrojeniowe - stało się tak w roku 2009 (po wojnie w Gruzji) oraz w 2013 (przed konfliktem ukraińskim).
NATO zbliża się do swojego odbywającego się co dwa lata szczytu z problemami wymagającymi zunifikowanego podejścia. Prawdopodobne jest, że gorące dyskusje i spory będą się odbywać w Warszawie aż do ogłoszenia komunikatu końcowego szczytu. Proponowane obecnie rozwiązania wciąż wydają się połowiczne i wymagają zniuansowanego podejścia, którego Polska powinna być odpowiedzialną i ważną częścią, jednak wewnętrzna sytuacja polityczna oraz poczucie wypchnięcia poza nawias głównych dyskusji stawiają Polskę w dziwacznej pozycji byłego prymusa przeżywającego okresowy spadek formy.
Zawarte w tekście poglądy i konkluzje wyrażają opinie autora i nie muszą odzwierciedlać oficjalnego stanowiska Fundacji im. Heinricha Bölla.