Odchodzić od węgla czy nie? Polska wobec unijnej polityki klimatycznej

Las pośród wieżowców, w tle smog. tytuł oryginalny: forest

Rząd PiS nie zgadza się z nową reformą systemu uprawnień do emisji CO2.  Takie stanowisko jest motywowane chęcią utrzymania status quo w branży węglowej i służy realizacji celów polityki wewnętrznej.  

Michał Olszewski

Zaraz po głosowaniu z 28 lutego, kiedy ministrowie środowiska przyjęli wspólne stanowisko w sprawie reformy systemu uprawnień do emisji CO2, polski minister prof. Jan Szyszko zapowiedział skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Przypomnijmy, że w myśl porozumienia, od 2021 liczba uprawnień będzie spadała o 2,2 proc. rocznie. Część unijnych krajów proponowała bardziej zdecydowane działania, również z Komisji ds. Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI) dobiegały głosy, że konieczne jest szybsze tempo, przeważyło jednak stanowisko, że tzw. wskaźnik wykreślania uprawnień powinien pozostać na poziomie ustalonym jeszcze w 2014 roku.

Dla Polski to jednak za dużo. Rząd Prawa i Sprawiedliwości najchętniej zniósłby limity emisji w ogóle, uznając, że nie mają one nic wspólnego z polityką klimatyczną, a są jedynie narzędziem brutalnej walki politycznej pomiędzy krajami, które nie opierają swoich systemów energetycznych na węglu, a tymi, dla których węgiel jest najistotniejszą częścią miksu energetycznego. Tak radykalne stanowisko wywracałoby do góry nogami fundamenty unijnej polityki ekologicznej i, na razie przynajmniej, nie budzi entuzjazmu większości krajów UE. 

Nie ma powodu ukrywać: jakiekolwiek przyspieszenie tempa realizacji celów ekologicznych jest w tej chwili dla Polski nie na rękę. W polityce wewnętrznej toczy się zażarta gra o każdą tonę wydobytego węgla - przed ostatnimi wyborami PiS obiecał górnikom, że nie zostanie zamknięta ani jedna kopalnia i obietnice te zostały potraktowane bardzo poważnie. A ponieważ sytuacja w branży węglowej nadal jest bardzo trudna, politycy podejmują na różnych poziomach rozpaczliwe próby utrzymania status quo. I tak na przykład  na krótko przed głosowaniem w Brukseli światło dzienne ujrzał wyczekiwany od lat projekt rozporządzenia w sprawie norm jakości paliw stałych, napisany w Ministerstwie Energii. To rzekoma odpowiedź na fatalną jakość powietrza, którym duszą się polskie miasta i wsie podczas każdego sezonu grzewczego. Dlaczego „rzekoma”? Rozporządzenie próbuje bowiem godzić ogień z wodą i walczyć ze smogiem, chroniąc jednocześnie interesy branży górniczej, co w praktyce oznacza, że dopuszcza do sprzedaży gospodarstwom domowym węgiel o zawartości siarki na poziomie 1,3 proc. Według ekspertów z Polskiej Izby Ekologii stężenie tej substancji  nie powinno przekraczać 1 proc., a najlepiej, gdyby   utrzymywało się na poziomie poniżej 0,6 proc. Ministerstwo chce również dopuścić do użytku węgiel o bardzo wysokiej zawartości popiołu - do 12 proc., choć eksperci zaznaczają, że nie powinna ona być wyższa niż 8 proc.

To jeden z przykładów pokazujący szerszą prawidłowość: węgiel nadal pozostaje polską racją stanu. Nie zmieniły tego gigantyczne pieniądze z Unii na modernizację sektora energetycznego, ponieważ w lwiej części zostały one wykorzystane na remonty elektrowni węglowych. Przyjmowana latami ustawa o OZE została przez rząd PiS znowelizowana w taki sposób, by uniemożliwić opłacalną produkcję energii w mikroinstalacjach. Otwarte pozostaje pytanie, czy Polska wywiąże się ze zobowiązań dotyczących OZE - dynamika przyrostu urządzeń do produkcji odnawialnej energii zmalała, wycofują się więksi inwestorzy, a ratunku (nie po raz pierwszy zresztą) politycy szukają w ułatwieniach dla spalania biomasy.   

Sprawa w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości jest więc prawdopodobna. Coraz mniejsza liczba uprawnień do emisji i dwukrotne zwiększenie backloadingu są dla Polski rzeczywistym kłopotem. Podobnie jak odpowiedź na pytanie, co zrobiliśmy od 2004 roku, by się do tych kłopotów przygotować.

Zawarte w tekście poglądy i konkluzje wyrażają opinie autora i nie muszą odzwierciedlać oficjalnego stanowiska Fundacji im. Heinricha Bölla.