Energetyka atomowa, szczególnie w Europie, czasy największego rozkwitu ma dawno za sobą. Wykańczają ją wysokie koszty, opór społeczny oraz, coraz częściej, niekompatybilność z odnawialnymi źródłami energii. Wobec tego trudno sobie wyobrazić, by polski program atomowy wyszedł poza stadium kosztownej fikcji.
Patrząc z perspektywy historycznej, łatwo zauważyć, że dziś energetyka nuklearna jest w odwrocie, szczególnie w Europie. Obecnie 10,3% energii elektrycznej wytwarzanej na świecie pochodzi z elektrowni atomowych. Największy jej udział odnotowano w 1996 roku – wtedy było to 17,5% (zgodnie z The World Nuclear Industry. Status Report 2018, str. 17). Boom na elektrownie tego typu przypadł na lata 70. i 80. XX wieku, a obecny niewielki przyrost liczby atomówek to głównie zasługa Chin.
Przyczyn ostudzenia entuzjazmu, z jakim wcześniej stawiano elektrownie jądrowe, można podać wiele. Najważniejszy wśród nich jest wzrost cen energii z atomu (także w związku z wysokimi wymaganiami dotyczącymi zapewnienia bezpieczeństwa elektrowni), podczas gdy ceny za energię z odnawialnych źródeł energii maleją. Energetyka nuklearna wiąże się z olbrzymimi kosztami wstępnymi: inwestycjami w technologię, budowę elektrowni i późniejsze jej utrzymanie oraz zabezpieczanie. Koszty generuje również utylizacja odpadów i – w dalszej perspektywie – zabezpieczanie materiałów z zamykanych elektrowni, ich rozbiórka i dekontaminacja.
Na tym tle energetyka wiatrowa i słoneczna jawią się jako bardziej opłacalne i łatwiejsze – zwrot inwestycji jest mniej odległy w czasie i można w ich przypadku podjąć stosunkowo szybkie decyzje o zmianach dotyczących wdrażania konkretnych rozwiązań. Na postawienie nowej elektrowni jądrowej trzeba przyjąć minimum 10 lat (a nawet 15–20 w przypadku kraju bez historii energetyki nuklearnej), podczas gdy inwestycje w OZE są szybkie do realizacji. W ostatnich latach widać też duże problemy z terminowością wykonywania projektów nuklearnych, które są związane z wydłużaniem się procesu budowy i wzrostem kosztów w trakcie, jak chociażby w przypadku elektrowni Hanhikivi 1 i Olkiluoto 3 w Finlandii, Flamanville 3 we Francji czy projektu Moorside w Cumbrii w Wielkiej Brytanii. Dla przykładu: obecnie szacuje się, że otwarcie Hanhikivi 1 będzie opóźnione o osiem lat w stosunku do pierwotnych planów, projekt w Olkiluoto będzie trzykrotnie droższy, niż planowano, a Toshiba wycofała się z realizacji projektu w Cumbrii w listopadzie 2018 r. z powodu zbyt wysokich kosztów.
Awarie i rozbiórki
Nie sposób też nie wspomnieć o wyraźnym spadku popularności energii z atomu w związku z dwoma awariami elektrowni jądrowych, w Czarnobylu i w Fukushimie, które ostudziły zapał dla tej technologii, szczególnie w Europie. Po wybuchu w Fukushimie w 2011 roku w Berlinie przeciwko energetyce jądrowej protestowało ponad 90 tysięcy osób. Mimo że takie awarie są rzadkie, a poziom dbałości o bezpieczeństwo w elektrowniach atomowych jest wysoki, konsekwencje, które się z nimi wiążą, należą do tak poważnych, że lokalne społeczności są niechętne ich budowie w swoim najbliższym sąsiedztwie. Widać wyraźny wpływ tych obaw na liczbę nowych elektrowni, które powstały w ostatnich dekadach.
Wciąż nierozwiązane pozostają problemy z utylizacją odpadów nuklearnych, a ponieważ rozpoczęto też proces zamykania pierwszych elektrowni jądrowych (w 2018 roku były 173 zamknięte elektrownie, z czego tylko 10 rozebrano całkowicie), na opinię publiczną i ocenę potencjalnych inwestorów negatywnie wpłynęły również problemy z rozbiórką i zabezpieczeniem materiałów z dawnych elektrowni. Okazało się to trudniejsze i bardziej koszto- oraz czasochłonne (średnio 19 lat), niż wcześniej sądzono.
Atom i klimat
Jednak w związku z koniecznością odejścia od węgla w ostatnich dekadach energetyka jądrowa pojawia się także w debacie dotyczącej walki ze zmianami klimatu – jako niskoemisyjne źródło energii, które mogłoby wspomóc ten proces. W raportach IPCC (Intergovernmental Panel on Climate Change – Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu) energia nuklearna jest proponowana jako jeden z elementów składowych, uzupełniających światowy miks energetyczny w scenariuszach dążących do utrzymania wzrostu temperatur poniżej 2˚C/1,5˚C[1]. W raporcie z 2018 roku podaje się atom jako uzupełniające źródło energii, choć w mniejszym stopniu, niż było to proponowane zaledwie cztery lata wcześniej (S. Waldman, Timeline: The IPCC’s shifting position on nuclear energy.). Ten spadek wynika z bardziej optymistycznych założeń odnośnie do udziału źródeł odnawialnych w miksie energetycznym, miejscami dochodzącego do 100%. Zasadniczo najważniejszym argumentem podnoszonym za energetyką jądrową jest to, że może ona przyspieszyć proces odchodzenia od paliw kopalnych i sprawić, że do znaczącej redukcji emisji CO2 dojdzie szybciej – a więc energetyka jądrowa jest traktowana jako przejściowe źródło energii.
W tym kontekście najczęściej poruszany jest temat Energiewende, czyli niemieckiej transformacji energetycznej, w trakcie której usiłuje się jednocześnie odchodzić od węgla, likwidować energetykę jądrową i znacząco zwiększać udział OZE w miksie. Podczas gdy na początku 2011 roku w Niemczech działało jeszcze 17 elektrowni atomowych, już w 2022 roku ma zostać zamknięta ostatnia z nich. Zastanawiający jest z kolei fakt, że ostatecznie – zgodnie z niedawną decyzją tzw. komisji węglowej – niemieckie elektrownie węglowe zostaną zamknięte dopiero w latach 2035–2038. Oliwy do ognia krytyki dodają przypuszczenia, że Niemcy – pomimo znaczącego wzrostu energii ze źródeł odnawialnych w miksie – nie osiągną swojego celu zmniejszenia emisji CO2 o 40% w 2020 roku. Wątpliwości te wynikają głównie ze wzrostu eksportu energii, a nie z braku wpływu większej ilości OZE na wspomnianą emisję. Często jednak pomija się argument, że atom nie jest kompatybilny z energią ze źródeł odnawialnych, gdyż jest zbyt mało elastyczny (ten temat zostanie poruszony w dalszej części artykułu).
Nuklearne miraże w kraju nad Wisłą Sytuacja wygląda zgoła inaczej w kraju takim jak Polska, nieposiadającym dotąd elektrowni jądrowych. Sensowność inwestycji w tę technologię w naszym kraju jest mocno wątpliwa, przede wszystkim ze względów ekonomicznych i technologicznych. Ostatni projekt rządowy „Polityka energetyczna Polski do 2040 r.” zakłada wybudowanie sześciu atomówek w kraju – pierwsza ma powstać w 2033 roku, a kolejne mają powstawać co dwa lata, aż do 2043 roku. Z ekonomicznego punktu widzenia taki pomysł ma niewielki sens, gdyż oczywiste jest, że nie stać nas na wybudowanie tylu elektrowni jądrowych w tak krótkim czasie. Tym bardziej, jeśli miałoby się zainwestować w najnowsze technologie nuklearne, które są bardzo drogie (cena za 1GW mocy zainstalowanej w budowanych obecnie Flamanville i Olkiluoto to ok. 30 mld zł). Choć koszty samej energii nuklearnej są niskie, gdy już sieć elektrowni jądrowych zostanie postawiona i po latach zamortyzuje się wstępny wkład finansowy (patrz: Francja), nakłady poniesione na budowę oraz zakup technologii i know-how byłyby poważnym ciężarem dla budżetu Polski. Bez rządowych subwencji i gwarancji finansowych żaden inwestor nie zdecyduje się na budowę elektrowni. Takie obciążenie budżetu państwa uniemożliwiłoby dokonanie w najbliższych latach niezbędnych inwestycji – chociażby w OZE, w celu zwiększenia efektywności energetycznej czy modernizacji sieci.
Technologię nuklearną i uran trzeba też gdzieś kupić, a to może się wiązać z konkretnym ryzykiem geopolitycznym i obniżeniem naszego bezpieczeństwa energetycznego. Zakup z „bezpieczniejszych” źródeł oznacza z kolei prawdopodobnie wyższe koszty (podobnie jak w przypadku gazu – proszę porównać ceny gazu z Rosji i z Norwegii czy USA). Ponadto brakuje nam odpowiedniej kadry do obsługi takiego projektu, a wyszkolenie jej potrwa lata – to także podwyższa koszty, a nie przyniesie nawet korzyści w postaci miejsc pracy, gdyż elektrownie jądrowe zatrudniają niewielu wysoko wykwalifikowanych pracowników.
Konflikt między OZE i atomem
Przede wszystkim jednak energetykę jądrową niełatwo dostosować do współpracy z fotowoltaiką i elektrowniami wiatrowymi, z przynajmniej dwóch powodów. Po pierwsze energetyka jądrowa oznacza scentralizowany system energetyczny, a OZE to sieć rozproszona, są więc dla siebie konkurencją, a nie uzupełnieniem. OZE powinny być oparte na lokalnych sieciach dystrybucyjnych, pozwalających ograniczyć koszty przesyłu i dystrybucji, i na systemie pozwalającym na dużą zmienność cen. Atom zakłada gwarancję cen energii, aby zwróciły się inwestycje wstępne, i wymaga konwencjonalnej sieci przesyłowej, co zwiększa koszty dla odbiorcy. Jednak największy problem stanowi mała elastyczność samych elektrowni jądrowych. Niemożliwe jest w ich przypadku obniżenie poziomu wytwarzanej energii albo czasowe wyłączenie reaktora, a więc są one niekompatybilne z energetyką wiatrową czy słoneczną, która jest uzależniona od zmienności pogodowej i wymaga albo elastycznych źródeł uzupełniających, albo magazynowania energii.
Bibliografia
A Mycle Schneider Consulting Project, The World Nuclear Industry. Status Report 2018, Paris, London, September 2018, www.worldnuclearreport.org/IMG/pdf/20180902wnisr2018-lr.pdf, s. 17 (data dostępu: 14.02.2019).
Fundacja im. Heinricha Bölla, Mity energetyki jądrowej. Jak oszukuje nas lobby energetyczne, „Heinrich Böll Stiftung”, 24 lutego 2014, www.pl.boell.org/pl/2014/02/24/mity-energetyki-jadrowej-jak-oszukuje-nas-lobby-energetyczne (data dostępu: 08.02.2019).
Instytut Energetyki Odnawialnej, Morski wiatr kontra atom, „Heinrich Böll Stiftung”, 16 maja 2014, www.pl.boell.org/pl/2014/05/16/morski-wiatr-kontra-atom (data dostępu: 20.02.2019).
Nieustające bicie atomowej piany, „WysokieNapiecie.pl”, 28 sierpnia 2017, www.wysokienapiecie.pl/2500-nieustajace-bicie-atomowej-piany/?fbclid=IwAR3O4Sxx8sHAiYmuu9hOJEBuwqFvX1xNW44BHk7COfRCqK5YHnbrw4Hxln4 (data dostępu: 27.02.2019).
Niewygodna prawda o chaosie kompetencyjnym w ME i lobbingu energetyki jądrowej w Polsce. Komentarz Instytutu Energetyki Odnawialnej autorstwa Tomasza Kowalaka i Grzegorza Wiśniewskiego do wypowiedzi Dyrektora Departamentu EJ w ME – Józefa Sobolewskiego dla „Biznes Alert”, „Odnawialny” Blog, 14 stycznia 2019, www.odnawialny.blogspot.com/2019/01/niewygodna-prawda-o-chaosie.html?fbclid=IwAR1ClYbncKNNGliKlihX0YwIRcgIF6KcULHWuLjpmfZmaDwBzJ8EOSIb3xk (data dostępu: 27.02.2019).
Popkiewicz M., Atom? Tak. Nie. Być może, ale…, „Biznes Alert”, 19 lutego 2019, www.biznesalert.pl/atom-strategia-energetyczna-oze/ (data dostępu: 26.02.2019).
Popkiewicz M., Wydajmy te miliardy w Polsce, „REO”, 23 lipca 2018, www.reo.pl/wydajmy-te-miliardy-w-polsce/ (data dostępu: 26.02.2019).
Proctor D., Finnish Nuclear Plant Start-up Delayed Again, „POWER”, 26.12.2018, www.powermag.com/finnish-nuclear-plant-start-up-delayed-again/ (data dostępu: 20.02.2019).
Waldman S., Timeline: The IPCC’s shifting position on nuclear energy, „Bulletin of the Atomic Scientists”, February 8, 2015, www.thebulletin.org/2015/02/timeline-the-ipccs-shifting-position-on-nuc… (data dostępu: 16.02.2019).
Wiśniewski G., Niewygodna prawda o atomie, „Biznes Alert”, 15 stycznia 2019, www.biznesalert.pl/atom-strategia-energetyczna-problemy/ (data dostępu: 26.02.2019).
[1] We wcześniejszych raportach IPCC mówiono o utrzymaniu wzrostu temperatur poniżej 2˚C, ale już w raporcie z 2018 roku mówiono o 1,5˚C, gdyż ustalono, że taka temperatura grozi znacznie mniej drastycznymi konsekwencjami i jest optymalna.
Zawarte w tekście poglądy i konkluzje wyrażają opinie autorki i nie muszą odzwierciedlać stanowiska Fundacji im. Heinricha Bölla.