Kobiety są motorem zmian i napędzają życie społeczności. Dlatego mogą odegrać kluczową rolę w zwiększaniu świadomości ekologicznej i wprowadzaniu rozwiązań Europejskiego Zielonego Ładu na obszarach wiejskich. Jeżeli da im się ku temu odpowiednie narzędzia i się je do tego zachęci. To rola władzy publicznej, samorządów i organizacji pozarządowych.

Michalina Pągowska: Jaki jest udział kobiet i ich rola w życiu społeczno-politycznym społeczności wiejskich?
Ewa Sufin-Jacquemart: Ogólnie udział kobiet w życiu społecznym i politycznym oraz kulturalnym wzrasta. I to oczywiście dotyczy również wsi. Kobiety tradycyjnie są organizatorkami życia społeczności wiejskiej. Ich rola jest nie do przecenienia. To one, np. przez sieć Kół Gospodyń Wiejskich, która istnieje od bardzo dawna, organizowały zawsze wszelkiego typu festyny, dożynki i inne imprezy publiczne integrujące społeczność. To dobry krok, że wprowadzono dotacje 3000 zł na rok dla każdego koła. Dało to im nowy impet i nowy impuls. Te grupy mają w tej chwili bardzo różną formę i nie wszystkie są tylko dla kobiet. Przyjmują też mężczyzn, ale jednak są to struktury, w których kobiety mają dominujący głos.
Jeśli chodzi o udział kobiet w życiu społeczno-politycznym, kluczowy jest dostęp do podejmowania decyzji. Mamy coraz więcej kobiet uczestniczących w polityce na poziomie lokalnym, czyli kandydujących do rad gminnych, na stanowiska wójta czy sołtysa. Jest również duży postęp, jeśli chodzi o kobiety radne – wśród radnych już około ¼ stanowią kobiety. Jest także coraz więcej sołtysek. W województwie mazowieckim po wyborach w 2019 roku było już pół na pół kobiet sołtysek i mężczyzn sołtysów. Na najniższym poziomie, gdzie nie ma budżetu i władza jest niewielka, a wynagrodzenia bardzo niskie – tam w tej chwili mamy coraz więcej kobiet, na tym pierwszym podstawowym poziomie odpowiedzialności lokalnej. Jak popatrzymy na stanowiska wójta, to już jest dużo gorzej. Według badań między 2002 a 2014 rokiem liczba kandydatek wzrosła z 10% do 18%, ale liczba wybranych na stanowiska wójta kobiet była praktycznie taka sama. Bardzo niewielki wzrost z 11,28% do 12,03%, o niecały punkt procentowy. Natomiast tam, gdzie kobiety już są wójcinami, bardzo często są wybierane ponownie, bo sprawdzają się na tych funkcjach i są doceniane.
M.P.: Jaki wobec tego może być udział mieszkanek wsi w tzw. zielonej transformacji? Jak Pani ocenia w tym kontekście poziom wiedzy kobiet wiejskich oraz ich postawy wobec klimatu, ekologii, ochrony środowiska?
E.S.-J.: Jeśli mówimy o zielonej transformacji, to po pierwsze badania wykazują nieco niższą świadomość i wiedzę w tym zakresie mieszkańców obszarów wiejskich w stosunku do mieszkańców miast. Mniejsze jest zrozumienie wyzwań, jakie przed nami stoją, szczególnie w odniesieniu do zmian klimatycznych, utraty bioróżnorodności, wyczerpywania się zasobów naturalnych, czyli wyzwań związanych z katastrofą ekologiczną, która nas czeka, jeżeli nie dokonamy radykalnych zmian. Ta świadomość jest jednakże rosnąca na wsi, jeśli chodzi o zmiany klimatu, w szczególności u rolników i u ludzi starszych, którzy obserwują zmiany w ciągu swojego życia. Z drugiej strony – wciąż brakuje świadomości tego, że mamy na klimat rzeczywisty wpływ. To samo dotyczy bioróżnorodności. Powiedziałabym, że ta wrażliwość na przyrodę jest duża na wsi, ludzie mają na co dzień do czynienia ze zwierzyną dziko żyjącą częściej niż ludzie w mieście, ale wyzwaniem jest brak wiedzy przyrodniczej, a szczególnie wiedzy ekologicznej i klimatycznej. To jest wiedza, której nie uczy się w szkołach. Na biologii uczy się o komórkach, organach, układach, ale nie uczy się ekologii jako takiej, czyli współzależności ekosystemowej różnych organizmów między sobą.
Zwiększenie świadomości tego, że ochrona bioróżnorodności jest ważnym wyzwaniem, wymaga jeszcze dużo wysiłku. I tutaj kobiety mogłyby być sprzymierzeńczyniami w szerzeniu tej wiedzy i świadomości ekologicznej. Jak pokazują badania świadomości ekologicznej Polaków powtarzane co roku, kobiety mają nieco większą świadomość i większą potrzebę kontaktu z przyrodą. Są na nią bardziej wrażliwe i myślę, że to ze względu na pełnione zwykle funkcje opiekuńcze kobiety identyfikują się ze swoimi dziećmi i wnukami, a co za tym idzie myślą chętniej i częściej o przyszłości, a nie tylko o swoim własnym życiu tu i teraz, o wygodzie i dochodach gospodarstwa domowego. Dlatego kobiety mogą odegrać kluczową rolę w zwiększaniu świadomości ekologicznej. Na przykład Koła Gospodyń Wiejskich, których rola zwykle polegała na przygotowania różnego typu potraw na imprezy lokalne, nie są wykorzystywane albo są w niewielkim stopniu do szerzenia edukacji wśród społeczności lokalnej, a mogłyby zrobić znacznie więcej, szczególnie dzięki cyfryzacji i łatwiejszemu dostępowi do technologii cyfrowych, wykorzystując aplikacje do organizowania wydarzeń online. Wydaje mi się, że w najbliższych latach Koła Gospodyń Wiejskich będą wypracowywały nową rolę dla siebie i będą organizowały coraz więcej pogadanek eksperckich, między innymi właśnie na tematy związane z klimatem, ochroną bioróżnorodności, czy innymi tematami, które będą dotyczyły transformacji. Dostęp do solidnej wiedzy naukowej podanej w przystępny zrozumiały dla każdego sposób to jest jedno z wielkich wyzwań. Jeżeli się z tym przesłaniem dojdzie do kobiet na przykład poprzez Koła Gospodyń Wiejskich, one podejmą pałeczkę edukacji zbiorowej. Oczywiście, jeżeli da im się ku temu narzędzia i się je do tego zachęci. Tutaj jest rola władzy publicznej, samorządów i organizacji pozarządowych.
M.P.: Jaką rolę, Pani zdaniem, mogłyby odegrać kobiety we wdrażaniu założeń Europejskiego Zielonego Ładu?
E.S.-J.: Wiedza o Europejskim Zielonym Ładzie jest bardzo niewielka. Te zagadnienia wydają się mało powiązane z codziennym życiem. Za mało mieszkańców wsi wie o tym, że jest to strategia Unii Europejskiej w związku z Porozumieniem Paryskim, że jest oparta na wiedzy naukowej, że jej celem jest dojście do neutralności klimatycznej w 2050 roku i co to oznacza. Dlaczego Unia Europejska, to znaczy przywódcy 27 krajów europejskich razem z Parlamentem Europejskim postanowili obniżyć emisję gazów cieplarnianych o 55% do 2030 roku w porównaniu z rokiem 1990. Dlaczego to jest tak ważne i co trzeba zrobić, żeby to osiągnąć. W końcu, jakie sektory obejmuje Europejski Zielony Ład, czyli m.in. rolnictwo i energetykę.
Jeśli chodzi o energetykę, jest dużo oporu wobec przejścia z paliw kopalnych na energie odnawialne. Rzeczywiście węgiel był do tej pory najtańszym paliwem poza drewnem, nawet tańszym niż drewno, na obszarach wiejskich bardzo dużo ogrzewa się węglem. Tym bardziej, że nie było do niedawna ani wiedzy, ani tanich dostępnych technologii pozwalających budować domy niewymagające ogrzewania albo wymagające ogrzewania w bardzo niewielkim stopniu. Dodatkowo w Polsce zarówno jeśli chodzi o wiatraki, jak i o fotowoltaikę, nieufność budzi sposób wdrażania inwestycji. Inwestycje w sektorze energetyki są bardzo często związane z dużymi inwestorami, często zagranicznymi, którzy przychodzą, wynajdują najbardziej nadające się do tej aktywności tereny i negocjują z właścicielami. Inwestycje nie są nastawione na rzeczywisty dialog i strategię win-win, która przyniesie korzyść zarówno danej społeczności, jak i inwestorowi, tak żeby obie strony współuczestniczyły w tej inwestycji. Często, np. przy fermach wiatrowych, jest tak, że lokalne społeczności protestują przeciw budowie, bowiem narzucono im tego typu inwestycje w sposób niepartnerski. Poza tym brakuje gminnych spółdzielni produkujących energie odnawialne. To system, w którym gmina współuczestniczy razem z mieszkańcami w wytwarzaniu energii i tworzy lokalną wspólnotę energetyczną albo spółdzielnię energetyczną, tak jak dzieje się to np. w Niemczech. U nas takich struktur praktycznie nie ma, m.in. dlatego, że brakuje dobrze przygotowanej oprawy prawnej do tego typu wspólnot. Z drugiej strony, nie ma dobrych przykładów i polityki państwa w tym zakresie.
Jeśli chodzi o fotowoltaikę na obszarach wiejskich, mamy ten problem, że tam coraz więcej prywatnych, przemysłowych inwestorów tworzy wielkie fermy fotowoltaiczne. Takie fermy zajmują teren rolniczy w przeciwieństwie do niewielkich instalacji, które montuje się na dachach. Te drugie są zarządzane przez lokalną społeczność i jej służą. W przypadku pierwszych, podobnie jak z wiatrakami, przychodzi inwestor, wykupuje albo wydzierżawia za dobre pieniądze od właścicieli grunty, często bez żadnych porozumień z lokalną społecznością i bez konsultacji, po to, żeby postawić wielką elektrownię fotowoltaiczną, na ogromnym obszarze, który zostaje wyłączony z użytkowania gruntów dla rolnictwa i deformuje krajobraz. Więc sam sposób prowadzenia inwestycji powoduje, że są opory przed „tą całą transformacją”.
Polska będzie musiała wdrożyć przepisy umożliwiające tworzenie spółdzielni i wspólnot energetycznych, co będzie sprzyjało ich powstawaniu. To proces, który będzie wymagał dużo czasu i wysiłku. I tutaj jest znowu istotna rola kobiet, ponieważ kooperatywy i spółdzielnie które są wielką nadzieją dla transformacji energetycznej i jest już ich około 4000 w Europie, to struktury, które mają demokratyczny kształt, a deficyt demokratycznego współzarządzania jest u nas bardzo poważny. Takie struktury mają teoretycznie służyć produkcji energii, ale też dystrybucji tej energii w społeczności poprzez lokalne sieci, czyli zaspokajaniu potrzeb lokalnej społeczności związanych z prądem albo ciepłem, albo jednym i drugim. W tych strukturach jednak tak samo ważne jest zrozumienie procesów technicznych jak i umiejętność zarządzania i współdecydowania, czyli relacje między członkami struktury, jaką jest spółdzielnia czy kooperatywa energetyczna. I tutaj kobiety odgrywają kluczową rolę, budując, rozwijając i w demokratyczny sposób zarządzając tego typu strukturą. Zachęcałabym wszystkie samorządy do tego, żeby wciągać Koła Gospodyń Wiejskich, ale też inne stowarzyszenia kobiece, do takich projektów, bo one mogą zdecydować o sukcesie danej inicjatywy. Włodarze nawet się nie spodziewają, jak ważną rolę kobiety mogą odegrać. Właśnie poprzez łatwiejsze zrozumienie tego, czemu ma służyć taka kooperatywa, dlaczego ma się rozwijać i jakie muszą stać za nią wartości.
Jest jeszcze jedna kluczowa dziedzina, gdzie kobiety mogą odegrać istotną rolę - gospodarka obiegu zamkniętego. Dlaczego ona jest taka istotna? Dlatego że cała nasza gospodarka do tej pory jest oparta na stałym wzroście gospodarczym. Tempo wzrostu w tej chwili jest bardzo szybkie i na razie Europejski Zielony Ład nie jest gotowy na zmianę modelu. Czyli cały czas marzymy o wzroście, mówiąc, że możliwe jest utrzymanie na skończonej planecie wzrostu gospodarczego, a jednocześnie powstrzymanie wzrostu zużycia zasobów. I temu ma służyć między innymi to, co nazwano gospodarką obiegu zamkniętego, która ma się opierać na tak zwanym ekoprojektowaniu. Czyli w momencie, kiedy projektuję dany przedmiot, to od początku się zastanawiam, w jaki sposób będzie użytkowany i w jaki sposób będzie kończyć życie, mówiąc krótko – odnosi się to do odpadów. I tu dochodzimy do kobiet na wsi. W momencie, kiedy zaczynamy mówić o odpadach, np. o segregacji odpadów i recyklingu, natychmiast kobiety stają się ważnymi aktorkami tych działań, uczestniczkami. Podam przykład działania, które podjęły kobiety nie tylko z Koła Gospodyń Wiejskich, ale też z całej tej społeczności w miejscowości w województwie małopolskim, skąd pochodziło kilka uczestniczek szkolenia, które prowadziłam. Kobiety zdobyły grant i zrobiły projekt szycia woreczków na warzywa z nieużywanych już dłużej firanek. Zrobiły zbiórkę firanek i zorganizowały szycie woreczków, a następnie całą akcję i kampanię dla lokalnej społeczności. We wszystkich sklepikach lokalnych te woreczki były rozdawane, co spotkało się z ogromnym sukcesem. To była akcja, która bardzo zmobilizowała lokalną społeczność, bardzo się podobała i która ma dalszy ciąg, bo następne kobiety zaczęły szyć woreczki, które są za darmo w tych sklepikach, i te kobiety te woreczki donoszą, czyli jest szansa, że ta społeczność zaadoptuje to na stałe. To właśnie pokazuje bardzo dobrze, jak kobiety mogą wprowadzić w danej społeczności dynamikę, która sprzyja rozwojowi działań na większą skalę. To wszystko działa na świadomość ludzi poprzez konkretne działania tu i teraz, ponieważ to te społeczności integruje, nie jest to narzucone z góry i przy tym jest organizowane wspólnie.
Jest jeszcze temat mobilności, a więc rowery, tworzenie ścieżek. One coraz częściej powstają na wsi, ale mają sens tylko wtedy, jeżeli nie są skierowane wyłącznie do turystów, przyjezdnych, ale jeżeli służą potrzebom lokalnych społeczności, łączą ze sobą miejscowości, w których są ulokowane różne obiekty użyteczności publicznej, do których ludzie dojeżdżają. Są tak pomyślane, żeby dzieci mogły dojechać do szkoły albo do domu kultury i żeby można było dojechać do pracy w pobliskim miasteczku. To jest bardzo ważny element mobilności. Tutaj też kobiety muszą przede wszystkim uczestniczyć w procesach decyzyjnych, ponieważ one opiekują się dziećmi, one dowożą je do domów kultury, na lekcje, i one po prostu wiedzą, gdzie ta ścieżka powinna przebiegać.
M.P.: Europejski Zielony Ład to także sektor rolnictwa. Co mogą wnieść kobiety w transformację sektora rolno-żywnościowego?
E.S.-J.: Kiedyś się mówiło tylko o Wspólnej Polityce Rolnej, która była skierowana na zapewnienie godnych dochodów rolnikom, a kwestie dotyczące samej żywności rozpatrywano w ramach polityki bezpieczeństwa żywności czyli osobno, podobnie jak różnorodność biologiczną i klimat. Zapewnienie spójności wszystkich tych polityk było trudne. Teraz stworzono jedną wspólną strategię „Od pola do stołu” – czyli rzeczywiście od tego, co rolnik produkuje do tego, co konsument ma na talerzu – i przez całą tę ścieżkę spójność ma zapewnić dążenie do najważniejszych celów Europejskiego Zielonego Ładu, czyli neutralności klimatycznej do 2050 roku. Polityka „Od pola do stołu” dla rolnictwa ma bardzo ambitne cele. W skrócie najważniejsze z nich to ograniczenie wpływu rolnictwa na środowisko, na klimat, na zanieczyszczenia i na różnorodność biologiczną. W związku z tym cele do 2030 roku to: zmniejszenie ilości używanych pestycydów o 50%, w tym o 50% tych najbardziej szkodliwych, zmniejszenie o 50% użycia środków przeciwdrobnoustrojowych takich jak antybiotyki w hodowli zwierząt, zmniejszenie o 20% użycia nawozów syntetycznych i to, co najtrudniejsze u nas w Polsce – doprowadzenie do tego, aby w 2030 roku aż 25% użytków rolnych było objętych rolnictwem ekologicznym. My dzisiaj mamy w Polsce troszkę ponad 3% takich obszarów i na dodatek od 2014 roku zarówno liczba gospodarstw, jak i powierzchnia upraw w rolnictwie ekologicznym spadała do ostatniego roku mniej więcej o 6% rocznie. Od 30 lat bardzo szybko rozwija się rolnictwo przemysłowe na dużą skalę – szczególnie hodowla przemysłowa. Powstała ogromna ilość przemysłowych ferm, szczególnie do produkcji kurczaków i jaj, ale też hodowli świń i krów. Rolnictwo zatem bardzo rozwinęło się w stronę uprzemysłowienia, a poza tym odkąd weszliśmy do Unii, objęła nas Wspólna Polityka Rolna, która spowodowała, że rolnicy robią to, za co dostaną najwięcej dopłat, a więc to dopłaty decydują o tym, co rolnicy uprawiają. Jest to bardzo ważne narzędzie, ale do tej pory w niewielkim stopniu było ono połączone z tym, czego konsumenci oczekują.
Obecnie, w nowej Wspólnej Polityce Rolnej niestety o kobietach w ogóle nie ma mowy, jak w całym Europejskim Zielonym Ładzie. Jest ogólna zasada, która nazywa się gender budgeting, czyli budżetowanie ze względu na płeć, która mówi, że wszystkie projekty powinny być przeanalizowane ze względu na płeć, a więc istnieje takie stałe narzędzie, które jest jednak bardzo słabo wdrażane. Ale przy konkretnych pieniądzach, konkretnych budżetach, to już na ten temat nie ma praktycznie mowy poza ogólnikowymi deklaracjami. I we Wspólnej Polityce Rolnej na lata 2023-27, i w powstającym tak zwanym Krajowym Planie Strategicznym Wspólnej Polityki Rolnej, który definiuje wszystkie narzędzia i kierunki tej nowej Wspólnej Polityki Rolnej, tak naprawdę o kobietach nie ma nic.
To, co również jest dosyć charakterystyczne, to to, że utrzymuje się niski poziom gospodarstw rolnych prowadzonych przez kobiety, w których kobieta jest zarejestrowana jako osoba stojąca na czele gospodarstwa. Jest to zaledwie około 20%, czyli 1/5 gospodarstw rolnych. W projektach nakierowanych na podnoszenie konkurencyjności i innowacyjności gospodarstw rolnych częściej występują mężczyźni, oni prowadzą też większość gospodarstw. Jak wykazują analizy, kobiety nie wykorzystują w pełni istniejących możliwości ze względu na bariery społeczno-kulturowe i psychologiczne – to znaczy, są niewystarczająco przygotowane, nie mają wiedzy, że istnieją takie możliwości, nie wiedzą, jak szukać wsparcia. Głównie program Leader przyczynił się do aktywizacji kobiet. Dane monitoringowe zaprezentowane w raporcie analizującym PROW 2007-2013 pokazują, że odsetek kobiet wśród beneficjentów PROW była na poziomie zaledwie około 20%.
Potrzebne byłyby narzędzia wspierające dla kobiet. W WPR w pewnych dotacjach mogłyby być dodatkowe albo wyższe płatności dla gospodarstw zakładanych przez kobiety, np. przy dopłatach dla młodych rolników. Większa feminizacja rolnictwa powinna być rozumiana nie tylko jako zwiększenie liczby jego uczestniczek, ale też osób decydujących w gospodarstwach, bądź właśnie w grupach producenckich – bo w przypadku grup producenckich można powiedzieć to samo, co mówiłam o spółdzielniach energetycznych – to jest ten sam proces, grupa producencka żeby sprawnie działała, musi prowadzić dialog między swoimi uczestnikami. Większy udział kobiet jako osób stojących na czele gospodarstw rolnych, pomógłby moim zdaniem tworzyć grupy producenckie rzeczywiście nastawione na bardziej proekologiczne rolnictwo, ambitniejszą realizację celów prośrodowiskowych, skierowanych na ochronę bioróżnorodności i produkcję żywności wysokiej jakości. Wprowadzenie narzędzi stymulujących podejmowanie działalności rolniczej przez kobiety byłoby bardzo właściwe. Takie rozwiązania pomogłyby, aby znaczenie kobiet w gospodarstwach wzrosło. Biorąc pod uwagę fakt, że w tej chwili mamy ambitniejsze cele środowiskowe i że nowa Wspólna Polityka Rolna ma je realizować oraz że świadomość ekologiczna kobiet jest wyższa, uważam, że wciągnięcie kobiet do działalności rolniczej jako osób prowadzących gospodarstwo mogłoby zwiększyć stopnień realizacji tzw. ekoschematów, czyli działań prośrodowiskowych.
W związku z powyższym ważne byłoby ułatwienie startu młodym rolniczkom, w tym wsparcie rozwoju usług doradczych adresowanych do kobiet, które chciałyby podjąć działalność rolniczą albo dokonać transformacji gospodarstwa. Dodatkowo powinny zostać wprowadzone dotacje na rozwój sieci współpracy, na grupy producentów rolnych, żeby tam też były na przykład preferencje dla grup producenckich, w których jest duży udział kobiet, ponieważ to może mieć wpływ na ich stabilność i na kierunek produkcji, który będzie podejmowany.
M.P.: Przez lata Polska przenosiła środki z II filara WPR, przeznaczone na rozwój obszarów wiejskich, do I filara, z którego finansowane są dopłaty bezpośrednie dla rolników. Powiedziała Pani, że gospodarstw prowadzonych przez kobiety jest około 20%. Jak zatem wygląda sytuacja zawodowa kobiet? Jak wpływa na stan rozwoju obszarów wiejskich?
E.S.-J.: Żeby wyjaśnić problem z zatrudnieniem kobiet na obszarach wiejskich, należy zacząć od tego, że kobiety przede wszystkim szukają pracy poza rolnictwem. Główna bariera, którą w tym kontekście napotykają to problem wykluczenia komunikacyjnego. Kiedy nie ma dojazdów o odpowiednich godzinach i jeżeli kobiety nie mają dostępu do miejsc pracy we własnej gminie, gdzie mogą przemieszczać się rowerem, muszą dojeżdżać własnym samochodem. To niestety może być utrudnione z tego powodu, że albo nie mają prawa jazdy, albo nie mają własnego samochodu do dyspozycji. Jeżeli jest jedno auto w gospodarstwie domowym, to zazwyczaj jest ono użytkowane w pierwszej kolejności przez mężczyznę.
Innym bardzo poważnym problemem jest ograniczenie dostępu do usług publicznych takich jak żłobki czy przedszkola. Polska, jeśli chodzi o ilość żłobków, jest w Europie naprawdę na szarym końcu, więc jest to szerszy problem – na obszarach wiejskich jest to jednak szczególnie odczuwalne. Te kobiety, które nie mają możliwości powierzenia dzieci babci, są natychmiast wykluczone z możliwości podejmowania pracy zarobkowej. To dotyczy również wszelkich funkcji opieki – jeśli w rodzinie jest osoba chora, niepełnosprawna itd. Być może pewne światełko w tunelu pojawi się w związku z postępującą cyfryzacją i coraz szerszym obejmowaniem wsi siecią światłowodów w związku z pandemią. Ponieważ szkoła obecnie przeszła na tryb zdalnego nauczania w całej Polsce, toczy się proces poprawiania sieci internetowej na obszarach wiejskich i właśnie za unijne pieniądze instalowane są sieci światłowodowe, dzięki czemu być może będzie więcej możliwości pracy zdalnej dla kobiet. Tym bardziej, że kobiety chętnie podejmują indywidualną działalność gospodarczą, co oznacza, że różnego typu usługi świadczone przez Internet mogą być pewnym kierunkiem rozwoju źródeł dochodu dla kobiet na obszarach wiejskich. I wreszcie taką trzecią barierą, nad którą należałoby pracować, są utrudnienia w dostępie do edukacji, kultury i służby zdrowia, co jest między innymi również powiązane z utrudnieniami komunikacyjnymi. Szczególnie seniorki, w szczególności te samotnie żyjące, wymagają wsparcia.