Optymizm Mutirão zweryfikowany podczas COP30 w Belém

Analysis

Brazylia jako przewodnicząca COP30 w Belém obiecywała, że będzie to „COP prawdy” i „COP implementacji”, przeprowadzony w duchu Mutirão z globalną społecznością współpracującą w celu stawienia czoła kryzysowi klimatycznemu. Szczyt zweryfikował te założenia.

Z COP30 wiązano duże oczekiwania – miała to być odmiana po poprzednich trzech szczytach klimatycznych, które odbyły się w państwach rządzonych przez autorytarne reżimy, ograniczające działalność i głos społeczeństwa obywatelskiego. Ponieważ konferencja miała się odbyć w Belém, u ujścia Amazonki – w regionie pokrytym jednymi z najważniejszych lasów tropikalnych na świecie, a Brazylia jest znana z żywiołowych ruchów społecznych i aktywnego społeczeństwa obywatelskiego, była nadzieja, że negocjacje klimatyczne znów zaczną skupiać się na pilności problemu i ludziach oraz ich prawach. I rzeczywiście liczba osób uczestniczących w szczycie i setki wydarzeń towarzyszących zorganizowanych przez społeczeństwo obywatelskie na marginesie szczytu były źródłem nowej energii w czasach, kiedy szeroko rozumiany multilateralizm, a w szczególności międzynarodowy system zarządzania klimatem stają w obliczu bezprecedensowych wyzwań w odniesieniu do legitymizacji i przyszłości.

Ostatecznie okazało się, że sama lokalizacja i energia ludzi uczestniczących w wydarzeniach towarzyszących nie przełożyły się na ambitny wynik negocjacji, którego oczekiwano, mimo że w dzisiejszych czasach już sam fakt uzgodnienia dokumentów końcowych jako taki można by świętować jako pewnego rodzaju sukces, w tym między innymi podjęcie kilku dobrych decyzji jak tej dotyczącej poczynienia postępów w rozmowach na temat sprawiedliwej transformacji. Mimo to po dwóch tygodniach negocjacji w tropikalnym upale, przy ulewnych deszczach, a nawet w obliczu pożaru w centrum konferencyjnym w atmosferze rosnących podziałów Belém pokazało też smutną prawdę – niezależnie od obecności czy braku obecności USA nie ma konsensusu w ramach wielostronnego systemu zarządzania klimatem, który pozwoliłby uporać się z kluczowymi problemami hamującymi ambicje klimatyczne – odejść od paliw kopalnych i zapewnić państwom rozwijającym się od państw rozwiniętych finansowanie na działania związane z klimatem, co stanowi kluczowy element implementacji, umożliwiający podjęcie ważnych i pilnych działań klimatycznych. W związku z powyższym po szczycie w Belém w pamięci pozostanie prawdopodobnie nie niezwykle potrzebne przyspieszenie implementacji, lecz rosnąca świadomość co do pilnej potrzeby zreformowania UNFCCC. Reformy te muszą obejmować sposób podejmowania decyzji w sytuacji braku konsensusu wszystkich 196 państw będących stronami konwencji, aby wielostronny system zarządzania klimatem zachował znaczenie, a wraz z nim porozumienie paryskie dziesięć lat po jego przyjęciu, a także by cel ograniczenia globalnego ocieplenia do 1,5°C w porównaniu z okresem sprzed epoki przemysłowej pozostał aktualny – mimo że zarówno świat nauki, jak i osoby prowadzące negocjacje przyznają z bólem, że przynajmniej tymczasowe przekroczenie tego poziomu wydaje się już nieuchronne.

Mutirão

Jednym z wyników COP30 była „decyzja Mutirão”, która, mimo że nie jest, ściśle rzecz biorąc, decyzją ramową, stanowiła ze strony przewodniczącej szczytowi Brazylii próbę zebrania ważnych i bardzo spornych kwestii, które nie znalazły się w formalnym porządku obrad. Były to w szczególności rozmowy na temat wkładów ustalanych na poziomie krajowym, oddolne zobowiązania państw w zakresie ochrony klimatu, zgłaszane po raz trzeci krótko przed szczytem w Belém, i reprezentowany przez nie poziom ambicji (a raczej ich brak, jak wykazano w ostatnim sprawozdaniu podsumowującym wkłady ustalane na poziomie krajowym), zapewnianie przez państwa rozwinięte środków finansowych na działania dotyczące klimatu zgodnie ze zobowiązaniem przewidzianym w art. 9.1 porozumienia paryskiego, a także jednostronne działania handlowe i wysiłki na rzecz przejrzystości, które Brazylia podjęła w ramach odrębnych konsultacji trwających niemal do końca drugiego tygodnia szczytu. Słowo „Mutirão” pochodzi z tubylczego języka Tupi-Guarani i oznacza ludzi współpracujących w celu osiągnięcia wspólnego celu w duchu wspólnoty. Brazylia jako państwo przewodniczące obradom obiecywała, że będą się one toczyć właśnie w duchu Mutirão, ale przedłużające się negocjacje w ostatnich dniach ujawniły wyłomy w tej strategii i w tym podejściu, również te spowodowane przez brazylijską dyplomację wahadłową, zakulisowe rozmowy i brak przejrzystości – szereg państw i grup wyrażało na ostatniej sesji plenarnej niezadowolenie ze sposobu, w jaki Brazylia prowadziła końcową fazę negocjacji.

Decyzja Mutirão jest pierwszą decyzją ramową COP, w której wspomina się o działaniach handlowych, co odzwierciedla silny sprzeciw ze strony państw rozwijających się pod przywództwem Boliwii i podobnie myślących krajów takich jak Indie wobec działań regulacyjnych podejmowanych przez państwa rozwinięte, których przykładem jest działający w UE mechanizm dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2 (Carbon Border Adjustment Mechanism, CBAM). Przewidziano cykl corocznych forów dialogu na przestrzeni trzech lat i potwierdzono, że działania dotyczące klimatu nie powinny ograniczać handlu w sposób arbitralny i dyskryminacyjny.

Wycofanie się z paliw kopalnych

Wysiłki Brazylii na rzecz tego, aby w decyzji Mutirão uwzględnić dwa plany działań dotyczące wycofania się z paliw kopalnych i walki z wylesianiem, które zyskały poparcie kilkudziesięciu państw w drugim tygodniu rozmów, zakończyły się niepowodzeniem. Ostatecznie w tekście decyzji o paliwach kopalnych nie wspomina się w ogóle, ponieważ nie było porozumienia w tej kwestii – grupy krajów takie jak Podobnie Myśląca Grupa Krajów Rozwijających Się (Like-Minded Group of Developing Countries, LMDCs), Grupa Arabska, Rosja i inne państwa sprzeciwiały się wszelkim próbom ujęcia formalnego planu działań w wynikach negocjacji pomimo dużych nacisków ze strony grup państw takich jak UE, Sojusz Małych Państw Wyspiarskich (Alliance of Small Island States, AOSIS) i Niezależne Stowarzyszenie Ameryki Łacińskiej i Karaibów (Asociación Independiente de Latinoamérica y el Caribe, AILAC) oraz wsparcia ze strony Brazylii. W szczególności Kolumbia wykazała się nieustannym przywództwem i ogłosiła plany zorganizowania u siebie kluczowej pierwszej konferencji w sprawie wycofania się z paliw kopalnych w kwietniu przyszłego roku, która odbędzie się nawet bez formalnego dokumentu będącego wynikiem negocjacji COP30 w tej sprawie. Podobnie przewodnicząca COP30 Brazylia ogłosiła zamiar kontynuowania prac nad takim planem działań w zakresie wycofania się z paliw kopalnych w ramach własnej inicjatywy, poza procesem negocjacji formalnych w kolejnym roku (podobnie do tegorocznych wysiłków na rzecz mapy drogowej z Baku do Belém w celu osiągniecia finansowania działań klimatycznych na poziomie 1,3 biliona USD rocznie do 2035 r., rozpoczętych podczas COP29 na podstawie dokumentu niebędącego częścią oficjalnych wyników negocjacji), obiecując sprawozdanie z tych działań podczas COP31.

Lasy

Brazylia ogłosiła także początek podobnych wysiłków na rzecz stworzenia pod przywództwem państwa przewodniczącego COP planu działań w zakresie ochrony lasów poza formalnym procesem negocjacji klimatycznych. Uzupełnia to brazylijską inicjatywę, jaką stanowi Fundusz „Lasy Tropikalne na Zawsze” (Tropical Forest Forever Fund, TFFF), budowany już od kilku lat, oficjalnie uruchomiony podczas szczytu przywódców i przywódczyń COP30. Fundusz TFFF, który zebrał podczas negocjacji 6,6 mld USD (przede wszystkim od Norwegii i Niemiec), a więc kapitał początkowy mniejszy niż 25 mld USD, które są wymagane, by zgromadzić kolejne 100 mld USD na rynkach kapitałowych, uzyskał formalne poparcie 53 państw, w tym państw, które mają lasy tropikalne i mają otrzymywać rekompensaty za pozostawienie ich w nienaruszonym stanie, na przykład w regionach Amazonii czy basenu Konga. Instrument ten, znajdujący się poza mechanizmem finansowym UNFCCC i w związku z tym przyczyniający się do dalszej fragmentaryzacji wysiłków na rzecz finansowania działań dotyczących klimatu zamiast do wzmacniania przepisów regulujących te kwestie w ramach systemu zarządzania klimatem, spotyka się jednak z poważną krytyką w odniesieniu do rozliczalności i priorytetowego traktowania wypłat na rzecz inwestorów z rynków kapitałowych w porównaniu ze świadczeniami na rzecz krajów posiadających lasy tropikalne. Po uruchomieniu funduszu TFFF ponad 150 grup reprezentujących społeczeństwo obywatelskie i ludy tubylcze odrzuciło to podejście, sprzeciwiając się przede wszystkim temu, że zbyt małą część planowanej pomocy finansowej, według aktualnych ustaleń 20%, przeznaczono na rzecz ludów tubylczych jako głównych strażników i strażniczek ochrony i integralności lasów, a także temu, że fundusz nie zajmuje się rozwiązywaniem problemów strukturalnych stanowiących przyczynę wylesiania.

Finanse

Podczas COP30, mimo że formalnie nie był to szczyt poświęcony finansowaniu działań związanych z klimatem, czkawką odbiły się wydarzenia z zeszłorocznego COP29 w Baku, podczas którego przyjęto nowy zbiorowy cel ilościowy (new collective quantified goal, NCQG), dotyczący finansowania działań związanych z klimatem, obiecując mobilizowanie dla krajów rozwijających się 300 mld USD rocznie do 2035 r. Kraje rozwijające się, głęboko rozczarowane tym, że nowy zbiorowy cel ilościowy okazał się rozmytym celem mobilizacyjnym z niejasnym poziomem wsparcia ze środków publicznych, bez celów w zakresie finansowania działań adaptacyjnych czy też środków przeznaczonych na wyrównywanie strat i szkód, starały się wywalczyć jasne sformułowania w tekstach decyzji we wszystkich obszarach negocjacji – w zakresie łagodzenia skutków zmiany klimatu, adaptacji, wdrażania rozwiązań zaproponowanych w świetle wyników pierwszego globalnego przeglądu i przygotowań do drugiego – które potwierdziłyby obowiązki państw rozwiniętych w zakresie finansowania działań dotyczących klimatu na podstawie Ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (UNFCCC) i porozumienia paryskiego oraz wyznaczyły konkretne zobowiązania na przyszłość. Kraje rozwijające się naciskały w szczególności na utworzenie nowego obszaru negocjacji poświęconego zapewnianiu im przez państwa rozwinięte środków publicznych na podstawie art. 9 ust. 1 porozumienia paryskiego. Było to częścią konsultacji prowadzonych przez Brazylię jako kraj przewodniczący COP30. Wysiłki te w dużej mierze zakończyły się niepowodzeniem. Rozczarowaniem jest to, że w decyzji Mutirão obiecano jedynie dwuletni program roboczy w odniesieniu do całego art. 9, w tym art. 9 ust. 1, co stanowi bardzo słabe zobowiązanie i zwycięstwo UE, która sugerowała takie podejście już sześć miesięcy wcześniej w Bonn. Podczas COP30 można było zaobserwować wspólne działania państw rozwiniętych we wszystkich istotnych obszarach negocjacji – w tym tych dotyczących wielostronnych funduszy klimatycznych takich jak Fundusz na rzecz Globalnego Środowiska (Global Environment Facility, GEF), Zielony Fundusz Klimatyczny (Green Climate Fund, GCF) czy też Fundusz Strat i Szkód (Fund for responding to Loss and Damage, FRLD), które są kluczem do wdrożenia porozumienia paryskiego – aby jeszcze bardziej osłabić powzięte zobowiązania w zakresie zapewnienia krajom rozwijającym się wsparcia finansowego, co stanowi kolejne skutki decyzji w sprawie nowego zbiorowego celu ilościowego. Pod przywództwem UE (po wycofaniu się USA z negocjacji nie mogąc się już ukrywać za plecami amerykańskich zespołów negocjacyjnych sprzeciwiających się dalszym zobowiązaniom w obszarze finansowania działań dotyczących klimatu) państwa rozwinięte usuwały odwołania do ich własnej roli, naciskając zamiast tego na sformułowania wzywające „wszystkie państwa, które mogą sobie na to pozwolić”, aby płaciły za działania dotyczące klimatu, oraz zachęcające do mobilizacji sektora prywatnego, aby wypełnić luki w finansowaniu.

Skupienie się na wykorzystaniu finansowania pochodzącego z sektora prywatnego oraz mobilizowaniu zasobów krajowych to również sedno mapy drogowej z Baku do Belém, mającej prowadzić do poziomu 1,3 bln USD, którą państwa przewodniczące COP29 i COP30 przedstawiły w Belém jako dokument nienegocjowany i nawiązanie do podjętej w Baku decyzji w sprawie nowego zbiorowego celu ilościowego, ale bez wyraźnego planu wdrożeniowego z kluczowymi celami, wymaganymi działaniami i obowiązkami przypisanymi poszczególnym zainteresowanym. Kraje rozwijające się okazały niezadowolenie z wysiłków Azerbejdżanu i Brazylii, jedynie „odnotowując”, a nie „popierając” ten dokument w decyzji Mutirão. W Belém podjęto ponadto decyzję dotyczącą finansowania działań związanych z klimatem, w której była mowa o kontynuowaniu dialogu w celu dostosowania wszelkich przepływów pieniężnych do wymogów wynikających z porozumienia paryskiego (na podstawie art. 2 ust. 1 lit. c), zaznaczając jednak, że wszelkie wysiłki na rzecz osiągnięcia tego celu muszą być podejmowane na szczeblu krajowym i nie mogą podważać suwerenności poszczególnych państw ani mieć charakteru kar, a także decyzję dotyczącą zwiększenia przejrzystości i szczegółowości informacji przekazywanych przez państwa rozwinięte w sprawozdaniach na temat przyszłego wsparcia w zakresie finansowania działań związanych z klimatem, jakie zamierzają zapewnić w ciągu kolejnych dwóch lat.

Adaptacja

Z COP30 w Belém wiązano nadzieję na dobre rezultaty w obszarze adaptacji do zmiany klimatu, w tym finansowania działań z tego zakresu. Nie sprostano również tym oczekiwaniom. W decyzji Mutirão uwzględniono wprawdzie obietnicę potrojenia środków przeznaczanych na działania adaptacyjne do 2035 r., zgodnie ze zobowiązaniami podjętymi w ramach nowego zbiorowego celu ilościowego przyjętego w zeszłym roku w Baku, ale jest to znacznie mniej niż cel 120 mld USD na działania adaptacyjne do 2030 r., którego w drodze do Belém spodziewały się kraje rozwijające się i społeczeństwo obywatelskie. Postulat „potrojenia podwojenia” oznaczałby potrojenie w ciągu pięciu lat starego celu w zakresie finansowania działań adaptacyjnych przyjętego podczas COP26 w Glasgow, zgodnie z którym finansowanie to miało zostać podwojone w porównaniu z poziomem z 2019 r. (około 20 mld USD) do 2025 r. do poziomu 40 mld USD. Cel z Glasgow (który prawdopodobnie nie zostanie osiągnięty, ponieważ w 2024 r. i 2025 r. odnotowano znaczne spadki finansowania działań związanych z klimatem) był ujęty w przepisach przewidujących wyraźnie odpowiedzialność państw rozwiniętych w zakresie zapewnienia finansowania ze środków publicznych, natomiast przyjęty w Belém cel potrojenia finansowania jest rozłożony na dziesięć lat, nie ma wyraźnego punktu odniesienia w postaci wartości początkowej, został przyjęty w kontekście jedynie mobilizacji środków i nie precyzuje, kto jest odpowiedzialny za ich zapewnienie. Nowy cel w zakresie finansowania działań adaptacyjnych nie jest też ściśle powiązany z Globalnym Celem Adaptacji (Global Goal on Adaptation, GGA).

W Belém negocjacje dotyczące adaptacji do zmiany klimatu skupiały się na uzgodnieniu zestawu wskaźników, w świetle których państwa mogłyby mierzyć postępy osiągane na drodze do Globalnego Celu Adaptacji. W ramach tego porozumienia w ciągu ostatnich dwóch lat zredukowano pierwotną listę wskaźników, liczącą tysiące, do zaledwie 59 wskaźników przyjętych w Belém, mimo że w tekście końcowym Globalnego Celu Adaptacji podkreślono dobrowolny i niewiążący charakter wskaźników, które miały zostać wdrożone w ramach dwuletniego programu. Po jej ogłoszeniu decyzja w sprawie Globalnego Celu Adaptacji spotkała się z silną krytyką na sesji plenarnej ze strony szeregu państw, w tym UE i Szwajcarii, ale też krajów takich jak Sierra Leone, Panama i inni członkowie Niezależnego Stowarzyszenia Ameryki Łacińskiej (AILAC) i rozwijające się małe państwa wyspiarskie. Mówiono, że decyzja i cel są „niemal niemożliwe do zrealizowania” po tym, jak wskaźniki techniczne, które zostały starannie opracowane podczas spotkań technicznych grup eksperckich i warsztatów, w ostatniej chwili wykreślono i w nieprzejrzysty sposób zastąpiono szeregiem wskaźników motywowanych politycznie, w tym bardzo słabymi dotyczącymi środków realizacji, w tym finansowania.

Artykuł 6 / rynki handlu uprawnieniami do emisji CO2

Pomimo braku formalnych negocjacji w kwestii art. 6 i rynków handlu uprawnieniami do emisji CO2 te niewłaściwe rozwiązania zajęły sporo miejsca podczas obrad. Co ciekawe, na tydzień przed COP30 rząd brazylijski uruchomił Otwartą Koalicję na rzecz Integracji Rynków Handlu Uprawnieniami do Emisji CO2, a następnie dołączyły do niej rządy 17 państw. Celem tej dobrowolnej inicjatywy jest ujednolicenie tego, co zwolennicy rynku handlu uprawnieniami do emisji CO2 postrzegają jako rozdrobiony krajobraz krajowych systemów handlu uprawnieniami do emisji CO2. Nie wiadomo jednak, w jaki sposób większa integracja tych systemów poprzez art. 6 miałaby rozwiązać którykolwiek z głęboko strukturalnych problemów związanych z rynkami handlu uprawnieniami do emisji CO2.

Jeśli chodzi o formalne negocjacje, nie było wielkich oczekiwań co do wyników „nienegocjacji” nad art. 6 ust. 2 i art. 6 ust. 4. Mimo wszystko ciągnęły się one w nieskończoność w ramach długich narad oraz niedostępnych i nieprzejrzystych procesów decyzyjnych. Jednym z konkretnych rezultatów jest decyzja o tym, by wreszcie zakończyć działalność Mechanizmu Czystego Rozwoju (Clean Development Mechanism, CDM) – poprzednika ar. 6, który ułatwiał offsetowanie emisji CO2 na podstawie Protokołu z Kioto. Jednocześnie wydłużono o kolejne sześć miesięcy do czerwca 2026 r. termin, w jakim należy złożyć wnioski o przeniesienie projektów realizowanych w ramach Mechanizmu Czystego Rozwoju do nowego mechanizmu opartego na art. 6 ust. 4 porozumienia paryskiego. Kolejne 760 mln ton ekwiwalentu CO2 może w ten sposób wejść do mechanizmu opartego na art. 6 ust. 4. Nie likwiduje to także kluczowych słabości systemu związanych z tym, że usuwanie emisji CO2 w ramach mechanizmu opartego na art. 6 jest nietrwałe i odwracalne. Pełny przegląd art. 6 zaplanowano na 2028 r. i do tego czasu możemy spodziewać się dalszych prób rozmywania i zmieniania wielu istniejących – i tak już słabych i niewystarczających – zasad działania rynków handlu uprawnieniami do emisji CO2 w ramach porozumienia paryskiego.

Ponieważ handel uprawnieniami do emisji CO2 na podstawie art. 6 staje się kluczowym elementem wielu wkładów ustalanych na poziomie krajowym, w szczególności w państwach należących do Globalnej Północy, nadal obserwujemy rozprzestrzenianie się fałszywych rozwiązań oraz utrzymującą się niechęć do tego, by zająć się pierwotnymi przyczynami kryzysu klimatycznego. Finansowanie rynku handlu uprawnieniami do emisji CO2 również coraz częściej zachwala się jako finansowanie działań dotyczących klimatu, w tym również jako kluczowy czynnik umożliwiający realizację celu 1,3 bln USD przewidzianego w mapie drogowej z Baku do Belém w ramach zobowiązań wynikających z nowego zbiorowego celu ilościowego.

Sprawiedliwa transformacja

Mocna decyzja podjęta w dwóch obszarach negocjacyjnych w ramach Programu Prac na rzecz Sprawiedliwej Transformacji (Just Transition Work Programme, JTWP) to bez wątpienia niekwestionowany sukces szczytu w Belém. W ostatecznym tekście dokumentu odniesiono się do Mechanizmu Sprawiedliwej Transformacji (Just Transition Mechanism) – wysiłków na rzecz koordynacji, budowania zdolności, wspólnej nauki i kształtowania polityki, których społeczeństwo obywatelskie domagało się na przestrzeni dwóch ostatnich lat. Decyzja COP w sprawie Programu Prac na rzecz Sprawiedliwej Transformacji charakteryzuje się niezwykle ambitnymi i kompleksowymi sformułowaniami w kwestii praw i podejścia włączającego – praw człowieka, praw pracowniczych, praw ludów tubylczych i osób pochodzenia afrykańskiego – a także bardzo mocnym odniesieniem do równości płci, wzmacniania pozycji kobiet, edukacji, rozwoju młodzieży itd. To rzadkie zwycięstwo w obszarze praw człowieka osiągnięte w procesie, w którym przez ostatnią dekadę nie było żadnych postępów w kwestii wdrażania sformułowań dotyczących praw człowieka, stanowiących część preambuły do porozumienia paryskiego. W innych pokojach, w których toczyły się negocjacje w Belém, wciąż atakowano sformułowania dotyczące praw człowieka, próbując je osłabić lub wyeliminować. Kraje takie jak Rosja, Argentyna i Paragwaj umieściły w przypisach do tekstu szeregu negocjowanych dokumentów uwagi dotyczące ich regresywnego rozumienia płci jako kategorii binarnej. Podobnie jakiekolwiek próby uwzględnienia ostatniej opinii doradczej Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie spoczywających na wszystkich krajach zobowiązań klimatycznych były udaremniane wskutek sprzeciwu ze strony kilku krajów, w tym w szczególności Arabii Saudyjskiej.

W decyzji z Belém otwarto także dyskusje na temat wspierania ścieżek sprawiedliwej transformacji i wyraźnie pokazano siłę i zbiorową moc związków zawodowych, społeczności, ruchów społecznych i społeczeństwa obywatelskiego w szerszym rozumieniu (był to główny postulat CAN International w tym roku), organizacji skupiających ludy tubylcze oraz grup feministycznych (idea powstania Mechanizmu Sprawiedliwej Transformacji narodziła się wśród młodych feministek działających w grupie Women and Gender Constituency), które eskalowały swoje postulaty, domagając się ich odzwierciedlenia w wynikach tegorocznego szczytu.

Plan działań na rzecz równości płci

Podczas COP30 przyjęto Plan działań na rzecz równości płci z Belém (Gender Action Plan), który jest wynikiem kilku lat skoordynowanych i nieustannych działań rzeczniczych pod przywództwem grupy Women and Gender Constituency, w których uczestniczyły także kluczowe kraje i instytucje sojusznicze. Odzwierciedla on zarówno postępy, jak i straty, które będą kształtować działania klimatyczne uwzględniające kwestie płci w ramach Programu prac UNFCCC z Limy w dziedzinie równości płci, który ostatni raz przedłużono na dziesięć lat podczas COP29 w Baku. Pozytywne jest to, że wyraźnie przyznano istnienie szeregu grup strukturalnie wykluczonych, nakazano opracowanie wytycznych w celu ochrony i zabezpieczenia kobiet, które bronią środowiska, i stworzono przestrzeń do zajęcia się długookresowymi i nowymi problemami takimi jak praca opiekuńcza, ochrona zdrowia i przemoc wobec kobiet, zgłaszanymi przez poszczególne kraje. Z negatywnych aspektów należy natomiast wskazać to, że wyrażany podczas negocjacji szeroki sprzeciw wobec praw związanych z płcią pozwolił na jedynie rozmyte odniesienie do „wielowymiarowych czynników” we wszystkich działaniach (zamiast wyraźnych sformułowań dotyczących intersekcjonalności), a także uniemożliwił uznanie osób o różnorodnej tożsamości płciowej. Kluczowe sformułowania dotyczące praw człowieka, zawarte w preambule do Programu prac z Limy w dziedzinie równości płci, z Planu działań na rzecz równości płci usunięto. Nie przewidziano w nim także wyraźnych wskaźników, co podważa rozliczalność. Pomimo słabego finansowania (działania w ramach Planu działań na rzecz równości płci nie są finansowane w ramach zasadniczego budżetu UNFCCC, lecz wymagają dodatkowego dobrowolnego wsparcia) istnieje przynajmniej powiązanie ze wsparciem finansowym udzielanym w ramach wysiłków na rzecz równości płci przewidzianych w Zielonym Funduszu Klimatycznym (GCF).

Prawa ludów tubylczych

COP30 był szczytem klimatycznym, w którym do tej pory wzięło udział najwięcej osób reprezentujących ludy tubylcze – ponad 3500 uczestników i uczestniczek spośród 385 ludów zamieszkających 42 kraje. Siłę tę było wyraźnie widać na korytarzach w oficjalnym centrum konferencyjnym (w strefach niebieskiej i zielonej). Drugiego dnia COP30 dziesiątki osób reprezentujących ludy tubylcze starło się z ochroną, próbując wejść do pokojów, w których toczyły się negocjacje, aby upomnieć się o demarkację terytoriów ludów tubylczych w Brazylii i większą ochronę grup tubylczych przed megaprojektami poprzez gwarancje zapewnione w ILO 169 – konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy chroniącej prawa ludności tubylczej i plemiennej, zobowiązującej rządy do konsultowania z tymi społecznościami decyzji, które mają na nie wpływ, poszanowania ich kultur oraz uznania ich praw do ziemi, zasobów naturalnych oraz samodzielnie określanych priorytetów w rozwoju.

Rzeczywiście podczas COP30 w decyzji Mutirão uznano prawa ludów tubylczych do ziemi i wyraźnie uwzględniono je w uzgodnionym Mechanizmie Sprawiedliwej Transformacji. Ponadto Brazylia jako państwo przewodniczące COP30 zwołało wydarzenie wysokiego szczebla, podczas którego zobowiązano się przeznaczyć 1,8 mld USD na wsparcie praw własności ludów tubylczych i osób pochodzenia afrykańskiego w okresie od 2026 do 2030 r. w ramach Zobowiązania na rzecz Własności Lasów i Ziemi (Forest and Land Tenure Pledge). Aktualnie prawa terytorialne ludów tubylczych uznano jednak jedynie w niewielkiej liczbie wkładów ustalanych na poziomie krajowym. Liderzy i liderki ludów tubylczych wyrażali w toku negocjacji frustrację w związku z tym, co określali jako wciąż słabe włączenie i niewielką partycypację w formalnych negocjacjach, o czym świadczy między innymi fakt, że jedynie mała część osób reprezentujących brazylijską ludność tubylczą, które wyraziły zainteresowanie, uzyskała formalną akredytację i mogła wziąć udział w COP30. Kilka brazylijskich grup tubylczych próbowało zamiast tego wyrazić swoje zdanie przed centrum konferencyjnym, gdzie – po pierwotnym starciu między osobami protestującymi w imieniu ludów tubylczych a personelem ochrony z ramienia ONZ drugiego dnia szczytu – już do końca negocjacji miały przed sobą zmilitaryzowaną strefę chronioną przez liczne uzbrojone oddziały żandarmerii. Liczna i wzbudzająca strach obecność brazylijskich sił bezpieczeństwa wynikała z prośby dyrektora wykonawczego UNFCCC i była mocno krytykowana przez społeczeństwo obywatelskie.

Społeczeństwo obywatelskie i Szczyt Ludowy

Po trzech kolejnych szczytach klimatycznych goszczonych przez kraje autorytarne, które zakazywały dużych zgromadzeń i organizowania się przez społeczeństwo obywatelskie, COP30 w Belém wyróżniał się również dynamicznym zaangażowaniem i partycypacją społeczeństwa obywatelskiego, zwłaszcza poza centrum konferencyjnym. W szczególności pięciodniowy Szczyt Ludowy (People’s Summit), w którym uczestniczyło ponad 25 000 akredytowanych i który wspierała Fundacja im. Heinricha Bölla, pozwolił wyrazić swoją perspektywę osobom, które mieszkają na terytoriach najbardziej dotkniętych zmianą klimatu. Poprzez akcje i debaty skupiono się na ujawnianiu i potępianiu strukturalnych przyczyn kryzysu klimatycznego, a także fałszywych rozwiązań, które rzekomo mu przeciwdziałają – zarówno jedne, jak i drugie mają korzenie w kapitalizmie i ekstraktywizmie. W końcowej deklaracji przekazanej Brazylii jako państwu przewodniczącemu COP30 przedstawiono 15 propozycji. Ich celem jest ochrona praw terytorialnych ludów tubylczych i społeczności lokalnych oraz ich wiodącej roli w opracowywaniu rozwiązań klimatycznych w oparciu o ich wiedzę i doświadczenie. Przeprowadzono także szereg akcji w różnych obszarach – zażądano zaprzestania wydobywania paliw kopalnych, podwyższenia podatków dla korporacji i najbogatszych osób fizycznych, promowano agroekologię i walkę z rasizmem środowiskowym, a także domagano się wzmocnienia międzynarodowych narzędzi służących ochronie praw terytorialnych.

Energię i żywiołowość siły ludu widać było w końcu podczas wielkiego protestu klimatycznego, który odbył 15 listopada – na ulice Belém wyszło 70 000 osób, które w ramach radosnej, kolorowej i głośnej manifestacji domagały się sprawiedliwości klimatycznej. W czasach, kiedy przestrzeń dla społeczeństwa obywatelskiego w ramach UNFCCC jest coraz bardziej ograniczana, ten pokaz siły służył upomnieniu się o prawa ludzi w całej ich różnorodności do tego, by podczas oficjalnych negocjacji wysłuchano ich obaw i głosów, a tym samym na półmetku negocjacji zwiększył presję na to, by wyniki COP30 w Belém były istotne i sprawiedliwe.

Spojrzenie w przyszłość

COP30 był pierwszym szczytem klimatycznym, w którym przy stole negocjacyjnym nie zasiadły Stany Zjednoczone. Szczerze mówiąc, nikt za nimi nie tęsknił. Gdyby były obecne, prawdopodobnie storpedowałyby ciężko wywalczone (częściowe) zwycięstwa takie jak Mechanizm Sprawiedliwej Transformacji, Plan działań na rzecz równości płci z Belém czy też – jakkolwiek słabe i niewystarczające – zobowiązanie do potrojenia skali finansowania działań adaptacyjnych do 2035 r. Jednak nawet bez USA lista państw blokujących pozostaje długa. Jedno jest pewne – lobby sektora paliw kopalnych było w Belém żywe i aktywne, wykazując się niezmienną siłą (było również licznie reprezentowane w delegacjach poszczególnych krajów). W stworzonym przez ONZ systemie zarządzania klimatem ich udział nie jest nielegalny, mimo że już dawno powinno się było go zakazać w związku z konfliktem interesów. COP30 pokazał konieczność przemyślenia procedur obowiązujących w ramach UNFCCC, w tym tego, czy i w jaki sposób określa się i uzyskuje „konsensus” lub też można go określić i uzyskać, oraz czy to w ogóle możliwe, by uzyskać konsensus przełamujący ciągłe skupienie poszczególnych krajów na swoich własnych wąskich interesach narodowych, z których część broni ich za wszelką cenę. Widać to na przykład w odmowie wsparcia dla wycofania się z paliw kopalnych, w odmowie przekazania adekwatnego i obowiązkowego wsparcia finansowego dla Globalnego Południa, w stosowaniu jednostronnych działań handlowych czy też nieprzedstawianiu przez poszczególne kraje najlepszych możliwych wkładów ustalanych na poziomie krajowym w ramach spoczywających na nich obowiązków prawnych, w tym w świetle wydanej ostatnio opinii doradczej Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Dziesięć lat po przyjęciu porozumienia paryskiego bilans jest zatem otrzeźwiający – państwa kontynuują działania, które zbliżają nas do klimatycznej katastrofy i świata, w którym nie da się żyć.

W przyszłym roku COP31 odbędzie się w tureckiej Antalyi po tym, jak stoczona między Turcją a Australią walka o przewodniczenie kolejnemu szczytowi zakończyła się kompromisem, który prawdopodobnie nie sprawdzi się w praktyce – Turcja ma być gospodarzem fizycznego COP31, ale Australia będzie prowadzić negocjacje polityczne, a także gościć poprzedzające szczyt spotkanie państw regionu Pacyfiku. Choć rozwiązanie go okrzyknięto jako innowacyjne, jest to kolejny znak świadczący o tym, że kompromis w imię większego, wspólnego dobra pozostaje w wielostronnym systemie zarządzania klimatem nieosiągalny, a duch Mutirão, tak heroicznie przywoływany przez przewodniczącą COP30 Brazylię, w Belém się nie przyjął.


Ten artykuł pojawił sie pierwotnie na stronie: us.boell.org