Choć prezydent Stanów Zjednoczonych jawnie krytykuje członkostwo tego kraju w NATO, poparcie Amerykanów dla Sojuszu jest obecnie na jednym z najwyższych poziomów w historii.
Tekst powstał w ramach programu Transatlantic Media Fellowships, w którym Fundacja im. Heinricha Bölla w Warszawie wspiera zaangażowane dziennikarstwo i udziela stypendiów dla dziennikarzy na podróż do Stanów Zjednoczonych. Adam L. Reichardt jest redaktorem naczelnym anglojęzycznego dwumiesięcznika New Eastern Europe. W relacjach skupia się na tematach związanych z społeczną percepcją rosyjskiej ingerencji w amerykańską demokrację oraz poparciem dla multilateralnej współpracy w ramach NATO.
Żadne inne państwo na świecie nie wydaje na obronność tyle, ile USA. W 2018 roku Stany Zjednoczone przeznaczyły 3,2% PKB (tj. 649 miliardów USD) na budżet obronny. Prezydentura Donalda Trumpa upływa pod znakiem tendencji do zwiększania budżetu Pentagonu. Jednocześnie, od czasu objęcia przez niego urzędu, poważnemu przesunięciu uległy priorytety w dziedzinie obronności. Strategia polityki zagranicznej i bezpieczeństwa obecnego prezydenta USA opiera się głównie na zasadzie America First – „Po pierwsze Ameryka”, która większe znaczenie przypisuje kwestiom takim jak imigracja i handel. Oznacza to również, że strategia Trumpa w mniejszym stopniu uwzględnia zagrożenia zewnętrzne, a zwłaszcza te dotyczące sojuszników takich jak Polska czy kraje wschodniej flanki NATO. Potwierdza to decyzja Pentagonu o przesunięciu 771 milionów USD – pierwotnie zabudżetowanych na inwestycje w zdolności odstraszania NATO, zwłaszcza na wschodniej flance Sojuszu i w Polsce – na dofinansowanie budowy muru wzdłuż południowej granicy USA.
Niektórzy urzędnicy administracji Trumpa wciąż zapewniają sojuszników, łącznie z Polakami, o swoim wsparciu. Niemniej pozostaje oczywiste, że sam prezydent jest bardzo sceptyczny wobec współpracy wielostronnej w ramach NATO. Rzadko mówi cokolwiek pozytywnego o Sojuszu, nazywał go też „przestarzałym”. Według niektórych źródeł Trump w prywatnej rozmowie miał wyrazić opinię, że USA powinny opuścić Sojusz.
Rosnące poparcie dla NATO
Donald Trump nie jest zbyt popularnym prezydentem. Jego poparcie utrzymuje się stale na poziomie ok. 40% – tylko tylu Amerykanów pozytywnie ocenia jego prezydenturę, choć przyznać należy, że bazowy elektorat Trumpa jest bardzo silny i całkowicie aprobuje jego politykę zagraniczną. Po trzech latach prezydentury należałoby zatem zadać pytanie: co Amerykanie sądzą o członkostwie w NATO? Czy sceptycyzm wobec Sojuszu rośnie, zwłaszcza wśród zwolenników Trumpa? To wszak odpowiadałoby postawie popieranego przez nich prezydenta.
Szukałem odpowiedzi na to pytanie podczas mojej ostatniej podróży do USA. Odwiedziłem St. Louis i Chicago. To dwa miasta znajdujące się w centralnej części Stanów, z dala od waszyngtońskiej bańki. Miałem zamiar wybadać podejście Amerykanów do NATO. Chciałem się dowiedzieć, czy – ich zdaniem – współpraca na rzecz bezpieczeństwa w ramach takich wielostronnych organizacji służy amerykańskim interesom.
– Tutaj, w Missouri, NATO nie należy raczej do najistotniejszych spraw – oświadczył mi w St. Louis Jack Grone, lokalny dziennikarz. – Kiedy prezydent wspomina NATO, to zwykle w formie przygany wobec Europejskich sojuszników, którzy nie wydają wystarczająco dużo na obronność. To część polityki i mentalności spod znaku America First – dodał. I rzeczywiście, Trump porusza ten temat nie tylko podczas wieców wyborczych, ale także w rozmowach z sojusznikami. Media doniosły, że w 2018 r. Trump napisał list do kanclerz Niemiec Angeli Merkel, w którym oświadczył, że „w Stanach Zjednoczonych rośnie zniecierpliwienie wobec niektórych naszych sojuszników, którzy pomimo obietnic nie spełniają swoich zobowiązań”.
W Chicago odwiedziłem z kolei Chicago Council on Global Affairs, niezależny think tank zajmujący się badaniem opinii publicznej na wiele tematów związanych ze sprawami zagranicznymi, włączywszy w to poglądy Amerykanów na bezpieczeństwo, sojusze i NATO. Chicago Council prowadzi tego typu badania od 1974 r. i sprawdza także poparcie dla NATO. W ostatnim raporcie, wydanym 9 września i zatytułowanym „Rejecting Retreat. Americans Support US Engagement in Global Affairs [Niezgoda na odwrót. Wsparcie obywateli dla zaangażowania Stanów Zjednoczonych w sprawy globalne]”, Chicago Council wykazał, że 78% Amerykanów sądzi, że USA powinny utrzymać bądź zwiększyć obecne zaangażowanie w NATO. To jeden z najwyższych poziomów poparcia w 45-letniej historii tych badań.
We wnioskach do raportu autorzy wskazali, że pomimo ataków prezydenta na NATO i niektórych sojuszników, przeciętny Amerykanin zdecydowanie opowiada się za aktywną polityką zagraniczną USA. „Ze wszystkich wniosków najbardziej uderza ten, że Amerykanie nieprzerwanie popierają taką politykę zagraniczną, która zakłada dzielenie się przywództwem, silne sojusze, wolny handel i selektywne użycie sił zbrojnych w celu obrony USA i ich sojuszników” – czytamy w raporcie.
Koniec America First?
Czy to oznacza, że polityka America First forsowana przez Donalda Trumpa została odrzucona? – Powodem takiej sytuacji może być fakt, że coś, co przez długi czas zdawało się oczywiste, nagle zostało zakwestionowane. I w ten sposób jedynie zyskało na wartości – twierdzi Ivo Daalder, dyrektor Chicago Council i były ambasador USA przy NATO. – To jak z powietrzem. Nie masz pojęcia, ile dla ciebie znaczy, dopóki ci go nie zabraknie.
W bardziej szczegółowym ujęciu widać jednak, że poparcie dla NATO ma silny komponent polityczny. Gdyby podzielić respondentów według klucza partyjnego, można zauważyć znaczące różnice. 86% badanych określających się jako zwolennicy Partii Demokratycznej jest przekonanych, że NATO stanowi kluczowy element polityki bezpieczeństwa i obrony USA. Z drugiej strony, 62% republikanów – czyli wciąż większość – również popiera NATO. Wśród respondentów nieidentyfikujących się z żadną z dwóch największych partii poparcie dla Sojuszu wynosi 68%.
Jeszcze ciekawszy jest fakt, że podziały partyjne przekładają się bezpośrednio na stosunek do artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, który stanowi, że atak na jednego z członków NATO jest atakiem na cały Sojusz. – Z naszych badań wynika, że respondenci określający się jako „liberalni demokraci” chętniej przyznają, że Stany Zjednoczone powinny pospieszyć na pomoc naszym bałtyckim sojusznikom, gdyby ci zostali zaatakowani przez Rosję – mówi mi Dina Smeltz, szefowa działu badań w Chicago Council.
Kwestia wyborcza?
To, czy Amerykanie rozumieją mechanizmy kierujące NATO, to osobna sprawa. – Ludzie myślą, że NATO oznacza sojuszników, że to nasi przyjaciele i że współpracujemy z nimi, kiedy dochodzi do konfliktu zbrojnego – zaznacza Daalder. Z badań Chicago Council nie wynika jednak, czy Amerykanie rzeczywiście wiedzą czym NATO jest i jak działa. Ellen Carnaghan, profesor i szefowa departamentu nauk politycznych na Uniwersytecie w St. Louis, twierdzi, że wiedza na temat NATO nie jest zbyt rozpowszechniona, zwłaszcza poza Waszyngtonem: – Zwykli Amerykanie mają niewielkie pojęcie na temat tego, czym jest Sojusz i dlaczego USA są gotowe do odgrywania w nim dominującej roli w porównaniu do innych państw – oświadcza.
Tymczasem kampania przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi w USA przyspiesza. Prawyborcze debaty właśnie wystartowały u demokratów. Obecnie w sondażach prowadzi były wiceprezydent USA, Joe Biden, i dziś to on ma największe szanse na zmierzenie się z Trumpem w 2020 roku. Prawyborcze głosowania ruszą nie wcześniej niż w lutym. Pierwsze zagłosują stany Iowa i New Hampshire.
Czy polityka zagraniczna, łącznie ze współpracą wielostronną w ramach struktur takich jak NATO, odegra istotną rolę w prawyborach i później, podczas właściwej elekcji? – Kluczowe pytanie brzmi: kto jest na tyle zdolny, by i zjednoczyć Demokratów, i pokonać Trumpa – przyznaje Daalder. – Polityka zagraniczna może wpłynąć na nominację kandydata demokratów na prezydenta w takim stopniu, w jakim odpowie na to pytanie. To z kolei może okazać się korzystne dla Joe Bidena, bo akurat w sprawach zagranicznych jest bardziej doświadczony od pozostałych – dodaje.
Jest wciąż za wcześnie by wskazać pretendenta zdolnego rzucić wyzwanie Trumpowi, a także by określić jego lub jej szanse na zwycięstwo w wyborach w listopadzie 2020. Ale jedno jest pewne: jeśli Trump zwycięży w walce o reelekcję, to NATO czekają nowe, dodatkowe wyzwania.
Artykuł pojawił się także w Dzienniku Gazeta Prawna w dniu 24.10.2019 r.
Zawarte w wywiadzie poglądy i konkluzje wyrażają opinię autora i nie muszą odzwierciedlać oficjalnego stanowiska Fundacji im. Heinricha Bölla.