Heinricha Bölla spotkanie z polską literaturą i historią

Cytat Heinricha Bölla: "To, co robię, musi mi sprawiać przyjemność, inaczej czuję się chory"ory"

Heinrich Böll z wielkim zainteresowaniem śledził wydarzenia za wschodnią granicą Niemiec. Interesował się zarówno stanem demokracji w PRL, jak też polską debatą i literaturą. Czego poszukiwał u polskich pisarzy? Komu przypisywał szczególne znaczenie?  Na te pytania odpowiada prof. Leszek Żyliński w artykule z antologii wydanej w 2004 roku z okazji Getyńskich Dni Polskiej Literatury.

Heinrich Böll należał do tego pokolenia niemieckich pisarzy, których pochodzenie i pozycja społeczna właściwie wykluczały możliwość poznania Polski i jej literatury. Wskutek nadreńskiej proweniencji, wykształcenia pobieranego w latach trzydziestych w szkole narodowosocjalistycznej, jak też politycznego i uwarunkowanego winą wykluczenia wschodniej części Europy po 1945 roku dla Niemców jego pokroju było nieomal oczywiste, że Polska znajduje się poza zasięgiem ich intelektualnej percepcji. Jeśli Böll mimo to od czasu do czasu zajmował się książkami polskich pisarzy, to jego zainteresowanie nie było równoznaczne z zainteresowaniem krajem czy specyfiką polskiej literatury. Utwory polskich pisarzy stanowiły dla Bölla raczej wehikuł wiodący ku czemuś innemu. Szukał w nich opisów stanu faktycznego i rozrachunków z teraźniejszością, które niosły ze sobą nowy wymiar współczesności. Polskie książki, o których pisał, były poniekąd interesujące, informowały bowiem o doświadczeniach z ideologią komunistyczną czy z okresem nazistowskim, co wzbogacało percepcję Bölla.

Jedynie trzem polskim pisarzom Böll poświęcił odrębne artykuły. Wszyscy oni należą do tego samego pokolenia, są rówieśnikami Bölla, świadkami porównywalnego doświadczenia historycznego.

Szczególne znaczenie miał jednak dla Bölla tylko Czesław Miłosz (1911-2004), który osiem lat po nim, w 1980 roku, został także uhonorowany Nagrodą Nobla. Obaj pisarze prawdopodobnie nigdy się nie spotkali, w każdym razie nie istnieją na ten temat żadne wypowiedzi, zapisy w dziennikach czy notatki prasowe. Mimo to Heinrich Böll dość wcześnie poznał nazwisko Czesława Miłosza, gdyż w 1953 roku recenzował opublikowaną wtedy  w Niemczech książkę Zniewolony umysł. Dzieło to, które ukazało się po niemiecku w wydawnictwie Kiepenheuer & Witsch, gdzie swoje utwory publikował również Böll, wzbudziło w nim prawdziwe zainteresowanie. Zniewolony umysł nie był przypadkową lekturą, Böll dość często i przy różnych okazjach powoływał się na tę książkę i jej oddziaływanie, w każdym razie zawsze wtedy, gdy snuł refleksje o zagrożeniu dla wolności myślenia lub odgórnych nakazach i skorumpowaniu w tym zakresie. Po latach powiedział wręcz, że wspólnie z żoną – Annemarie – „opracował” niemieckie wydanie tej pozycji.[1]

Miłosz był dla Bölla gwarantem intelektualnego rozrachunku z komunizmem z pozycji insidera, który sam nie uległ osławionemu „ukąszeniu heglowskiemu”, i to nie dlatego, że zawsze i niezachwianie potrafił odróżniać dobro i godność od ich przeciwieństw, ale dlatego, że jako poeta stale zadawał więcej pytań o rzeczywistość, niż udzielał odpowiedzi. Wywód Miłosza o zniewoleniu przez totalitarną ideologię zachował do samego końca aktualność dla autora Portretu grupowego z damą. Taki pogląd nie był wcale powszechny w latach osiemdziesiątych, gdy Böll na krótko przed śmiercią mówił o tej książce. Dla wielu ludzi – przede wszystkim z obozu liberalnego i konserwatywnego – późna faza komunizmu i tak nie miała już żadnej siły przyciągania, inni natomiast – zwłaszcza polityczna lewica – traktowali Zniewolony umysł jako przestarzałą propagandę antykomunistyczną. […]

Böll czytał ten wielki esej Miłosza już w latach pięćdziesiątych jako „rzetelną analizę, której elementarnym nastrojem nie jest nienawiść, lecz bezgraniczny ból cierpiącego człowieka, obserwującego z wrażliwością poety i z precyzją namiętnego narratora grozę i różne taktyki totalitarnego reżimu”.[2] W analizie Miłosza fascynowała Bölla po pierwsze trafność argumentów i diagnozy. Jeszcze dwadzieścia pięć lat później przyznawał, że nadal uważa Zniewolony umysł za „klasyka analizy”, który był „cichym bestsellerem okresu zimnej wojny”.[3] Po drugie postawa Miłosza uwiarygodnia jego intelektualną uczciwość oraz wycierpiane współuczestnictwo w czasie, jak również integralność jego polemiki z tym wówczas jeszcze ogromnym politycznym i ideologicznym zjawiskiem. W przypadku pisarza, dla którego własne współuczestnictwo w czasie jako zasada tworzenia stanowi nader ważną przesłankę etyczną i estetyczną, nie powinno to chyba zaskakiwać.[4]

[…]

Wszędzie tam, gdzie była mowa o dyktaturze, zniewoleniu człowieka w imię chiliastycznej ideologii oraz o uwodzeniu umysłów, Böll podpierał się w swoim sprzeciwie argumentami Miłosza. Trafnie rozeznał, że w krajach realnego socjalizmu przestały panować surowa ideologia i aparat terroru urzędu bezpieczeństwa państwowego, ale że rozprzestrzenia się tam raczej „korumpowanie myślenia i działania, myślenia „korzyściami” – w rodzaju pomadek do ust, rajstop, kawałka kiełbasy, dżinsów, aż do dacz, szybkich samochodów i porcyjek kawioru”[5]. W konsekwencji obowiązuje teraz „nowa wersja Zniewolonego umysłu”, która informuje nie o historycznym, a o „codziennym, zwykłym materializmie”.[6] To z kolei wydawało się trafnym porównaniem do społeczeństwa znanego Böllowi z własnego doświadczenia. Postulował więc, aby uwzględnić jako obiekt badań tej nowej wersji również permanentnych uwodzicieli umysłu w zachodnim społeczeństwie konsumpcyjnym.

W 1983 roku Böll był przerażony dominacją takiego uwodziciela, który występował pod postacią gazety, z którą pisarz toczył spór już od dziesięciu lat. W ważnym tekście z tamtego czasu „Im grinsenden Swinegel-Land” nazwał gazetę „Bild”, która po zmianie rządów w Republice Federalnej zyskała na znaczeniu, „urodzonym uwodzicielem umysłów”.[7] List otwarty, przedrukowany przez adresata Hansa Schwaba Felischa w znamienitym miesięczniku „Merkur”, był niejako krytyką uproszczenia intelektualnego wymiaru dyskursu politycznego w Zachodnich Niemczech, którego współrzędne miała od tej pory wyznaczać „Bild-Zeitung”. Uwodzona jest jednak nie intelektualna mniejszość, którą opisywał Miłosz, tym razem to cała sfera publiczna poddana jest takiemu uwodzeniu. ,Przez postępujących nie fair polityków[8] i upraszczające massmedia wszyscy ludzie są traktowani nie jako świadomi obywatele, lecz głównie jako konsumenci i masy wyborcze. Böll miał pewnie rację, jeśli chodzi o różne taktyki i skutki psychologiczne dla ludzi, o których mówił. Niewątpliwie można sobie wyobrazić Ketmana w przypadku sterowanego konsumenta, który również tutaj praktykuje z góry wyznaczone myślenie.[9] Mimo to nie powinno się bezrefleksyjnie stawiać na równi analizy Miłosza, rozpatrującej umysłowy ucisk i uwodzenie w zamkniętym społeczeństwie, za którymi bądź co bądź stała naga przemoc, z sytuacją – choćby była nie wiem jak dramatyczna – człowieka uciskanego i uwodzonego w społeczeństwie zorganizowanym pluralistycznie.

W tej kwestii Böll starał się w innym miejscu pokazać suwerenność, która również u jego politycznych sprzymierzeńców pozwalała mu dostrzegać błędy czy zaślepienie. Na początku lat osiemdziesiątych potrafił na przykład zarzucić niemieckiemu ruchowi pokojowemu, z którym sympatyzował, „uparte odrzucanie istnienia ruchu pokojowego w NRD, ignorowanie zagrożenia rakietami sowieckimi, >wykluczanie< Polski i Afganistanu”[10], czyli – w słowniku Miłosza – Ketmana ślepej woli pokoju. Wszystko to podważało uczciwość humanistycznych postulatów tego ruchu choćby w oczach Polaków z czasu stanu wojennego.

W obszernym omówieniu książki Andre Glucksmanna Philosophie der Abschreckung z roku 1984 Böll wspomniał nazwisko Miłosza, ale nie wdał się w bardziej wnikliwą analizę jego dzieła. Niemniej jednak intensywna lektura tego polskiego poety i ówczesne silne zainteresowanie Polską pozwoliły Böllowi na stwierdzenia, wykraczające poza polityczną poprawność obowiązującej koncepcji odprężenia, co pokazuje choćby następujące zdanie: „Zgadzam się prawie ze wszystkim, co Glucksmann pisze o Polsce, o strasznej niemocie zachodnich intelektualistów, zwłaszcza niemieckich”.[11]

Niezwykle intensywne zainteresowanie polityczną i duchową sytuacją w Polsce poświadcza przemówienie, które Böll wygłosił w 1983 roku w Darmstadt z okazji wręczenia nagrody przyznanej jego tłumaczce Teresie Rządkowskiej-Jętkiewicz. W tym kontekście aż osiem razy wymienił nazwisko Miłosza i nazwał go „wielkim polskim pisarzem”[12], którego zabiera jako swojego przewodnika w podróż przez dwudziestowieczną historię Polski. Powoływał się teraz już nie tylko na Zniewolony umysł, który stał się dlań „koniem trojańskim”[13] w sporze z komunizmem. Aby unaocznić historię Polski i losy swoich rówieśników w Polsce, Böll zacytował fragmenty z autobiograficznej powieści Miłosza Rodzinna Europa, w której noblista z ogromną empatią opisuje swoją młodość spędzoną w Wilnie i duchowy klimat czasu przełomu lat trzydziestych i czterdziestych w wolnej i okupowanej Polsce. Böll pokusił się o porównanie Polaków, mieszkańców krajów nadreńskich i Irlandczyków – narodów, które ze względu na podobne losy historyczne, taką samą religię i coś, co opisuje on jako postawę antypruską, darzy szczególną sympatią.[14] Böll złożył też obietnicę, której jednak nie dotrzymał. Zapowiedział bowiem, że napisze obszerną książkę o Umyśle zniewolonym Miłosza, książkę, która „bardzo go poruszyła, już przed laty”.[15] W swoim wystąpieniu niemiecki laureat Nagrody Nobla składał hołd polskiemu koledze po piórze, zaświadczając o jego najwyższym poziomie intelektualnym: „Cichy pisarz. Nie wiem, czy chciałbym nazwać go spokojnym. Zbyt cichy, żeby w zgiełku rynków literackich wzbudzić zainteresowanie. A przecież jego twórczość zawiera wszystko, wszystko, co od 1917 roku poruszało Europę i świat”.[16]

Nie ulega wątpliwości, że Miłosz był dla Heinricha Bölla pisarzem dużej klasy, pisarzem, który jako świadek epoki potrafił przekonująco wyjaśnić mu pewien wymiar rzeczywistości. Bez Miłosza zrozumienie Polski i komunizmu byłoby w przypadku Bölla o wiele słabsze, a jego zainteresowanie Polską trudno byłoby udokumentować.

Dwaj koleni pisarze – jeśli mowa o intensywności lektury i znaczeniu dla rozumienia świata przez Bölla – nie dotrzymują niestety kroku znaczeniu Miłosza. O Jerzym Andrzejewskim (1909–1983) i o Władysławie Bartoszewskim (1922–2015) Böll napisał po jednym tekście.

W przypadku Andrzejewskiego był to wstęp do angielskiego wydania jego powieści Popiół i diament. Ten kilkustronicowy artykuł z 1980 roku zdradzał już bardzo głęboką znajomość polskiej współczesności przez Bölla. Tak więc niemiecki pisarz wtajemniczał angielskich czytelników w historię Polski i czynił to – co należy podkreślić – z wyczuciem i znajomością rzeczy, chociaż polski kontekst recepcyjny tej książki był mu najwyraźniej nieznany. Böll zanalizował powieść Andrzejewskiego przez pryzmat własnych doświadczeń. Starał się więc zaprezentować angielskim czytelnikom jako temat przede wszystkim sytuację w zwycięskiej, choć przecież pokonanej Polsce tuż po wojnie, uwzględniając zjawiska typowe dla czasu między wojną a pokojem, kiedy powszechna dezorientacja, moralne spustoszenie i niepewność polityczna miały ogromny wpływ na życie codzienne. Własne doświadczenia Bölla z tego okresu w Niemczech sprawiły, że należycie docenił on krytyczny wobec czasów impet Andrzejewskiego. Z drugiej strony Böll polecał Popiół i diament „jako nadal pouczającą lekturę, może nawet jeszcze bardziej pouczającą dla czytelników zagranicznych, niżby to było w roku jej ukazania się; pouczającą również dla zrozumienia współczesnej Polski i jej rozwoju od 1945 roku”.[17]

[…]

Jako że kontrowersyjne przyjęcie tej powieści w Polsce nie interesowało Bölla, pisał o niej znacznie swobodniej, a jednak bardzo celnie, bo bez patosu i idiosynkrazji polskiej krytyki: „To, co opisuje tu Andrzejewski, okazało się modelem dla wielu porównywalnych, jeśli nie podobnych sytuacji od 1945 roku po współczesność. Chwiejni bohaterowie, nastawieni na uciechy i przeżycie, niewiedzący jeszcze za bardzo, po której stronie mają stanąć, podczas gdy historyczno-polityczna sytuacja w Polsce jest jednoznaczna: Armia Czerwona wyzwoliła Polskę i >wyzwala< ją, i to ona będzie decydować”.[18] Böll potrafił docenić niezwykle barwne panoptikum postaci występujących w powieści Andrzejewskiego, odpowiednio zinterpretować ich uwikłanie w zgubną historię, z czego zrodziło się poczucie ogromnego wymiaru dokonującej się zmiany politycznej, w której było miejsce dla patosu i nikczemności, dla tragizmu i ideologii. W końcowym zdaniu wstępu Bölla czytamy nawet, że Andrzejewski ukazał w Popiele i diamencie „polską, ale również europejską panoramę”.[19]

Kolejne prawdziwie europejskie doświadczenie przyniosło Böllowi dzieło życia „polskiego pisarza i bojownika ruchu oporu Władysława Bartoszewskiego”.[20] Tegoż książkę, napisaną od razu również po niemiecku i zatytułowaną Warto być przyzwoitym, opublikowano w 1983 roku, a zatem w czasie, gdy sytuacja w Polsce oddziaływała na publiczność zachodnioeuropejską raczej przygnębiająco. W swoim omówieniu Böll podkreślał gest polskiego pisarza („całkiem nieromantyczny i niesentymentalny, by w oryginale mówić i pisać po niemiecku”), zaświadczając, że ta książka, „napisana dla Niemców”, ba, „skierowana do Niemców”, „daje wgląd w dzieje Polski i jej mentalność”.[21] Ciekawe jest to, co Heinrich Böll zaprezentował swoim rodakom jako niezatarte wrażenie po lekturze Bartoszewskiego i czego wreszcie nauczył się od tego polskiego patrioty i intelektualisty. Bartoszewski, którego droga życiowa tak bardzo była spleciona z polską historią współczesną, dzięki swojemu dziełu i postawie okazał się nieomal wzorcem dla stwierdzenia Bölla, że „być Polakiem i stawiać opór to pojęcia prawie identyczne”.[22]

Ten tekst stanowi kolejny dowód na intensywne postrzeganie polskiej problematyki przez Bölla w późnym okresie jego życia. Wraz z Bartoszewskim, który wkrótce potem, w 1986 roku, otrzymał Nagrodę Pokojową Niemieckich Wydawców, postanowił przybliżyć Niemcom trudne drogi polskiej historii, unaocznić tragedię narodu, który znajdując się w kleszczach dwóch potężnych sąsiadów na wschodzie i zachodzie, usilnie walczy o zachowanie swojej odrębności. Zasługa Bölla polegała również na tym, że nie interpretował rozwoju polityki w Europie Wschodniej od czasu drugiej wojny światowej z dominującego punktu widzenia władców, lecz – bez typowego nawoływania do zachowania spokoju i porządku, a także prymatu polityki realnej – uświadamiał zachodnim Niemcom pewne imponderabilia i fakty z polskich dziejów, aby mogli w tym kraju-ofierze dostrzec również podmiot historii. Rozliczał się z egoistycznym i upraszczającym przedstawianiem Polski przez znaczną część zachodniej opinii publicznej, szkicując związki, które akurat w życiorysie Bartoszewskiego wydają się paradygmatyczne dla losów Polski w XX wieku. „Kiedy w grudniu 1981 roku ogłoszono w Polsce stan wojenny, świat zachodni, a zwłaszcza ta jego część, którą można by nazwać lewicą czy lewicowymi liberałami, okazał się zakłopotany i bezradny. Pojawił się ton arogancji, ożyły dawne stereotypy o leniwych, niesolidnych Polakach. Bardzo chętnie zalecono by im posłuszeństwo i porządność, doradzono by to, co absolutnie odrzucano we własnych krajach: law and order. W kraju rządzonym przez komunistów – w ramach komunistycznego Układu Warszawskiego – pozostawało wszakże tylko jedno: dostosować się. Zachód nie dostrzegał, że w tym kraju rządzonym przez komunistów jest mniej komunistów niż w większości państw zachodnich, że stacjonowanie i zachowanie się Armii Czerwonej pod Warszawą w 1944 roku, że doświadczenia związane z okupacją sowiecką w latach 1939-1941 po pakcie Ribbentropp-Mołotow, że wszystko to nie pozwoliło uczynić z Polaków komunistów posłusznych Moskwie i że wreszcie historię Polaków i ich życie wyznacza sprzeciw.[23]

Kolejne doświadczenie Bölla, wynikające dlań z życia Bartoszewskiego, wiązało się z tegoż aresztowaniem i transportem do Auschwitz. Jako że w publicznej debacie w Niemczech Auschwitz równa się Holocaustowi, poniższe zdanie niemieckiego noblisty zabrzmiało zapewne dla wielu ludzi jak odkrycie: „Auschwitz został założony w celu wyniszczenia polskiej inteligencji, do której zaliczał się także kler, a jednym z największych obozów zagłady Żydów stał się dopiero półtora roku po zwolnieniu Bartoszewskiego”.[24] Z pewnością nie chodziło Böllowi o relatywizację wymordowania Żydów przez nazistów, lecz o sprostowanie faktów w stosunkach między Niemcami a Polakami.

Godność, cześć i opór tego polskiego pisarza – wszystkie te cechy, które Bartoszewski określił w swojej książce nieco przestarzałym i zaściankowym pojęciem „przyzwoitość” – Böll zachwala swoim czytelnikom jako nader humanistyczną postawę „kroczącego uczciwą drogą współczesnego sobie człowieka”, wręcz „bohatera”.[25] Spotkanie z książką Bartoszewskiego to niewątpliwie w znacznej mierze spotkanie z polską historią, której przebieg i interpretacja jest komplementarna wobec historii Niemiec.

Przedstawione powyżej raczej rzadkie spotkania Bölla z polską literaturą i historią świadczą jednak o tym, jak poważnie i gruntownie niemiecki noblista zajmował się tym problemem. Zdradzają też, jak intensywnie nurtowała go tragedia obydwu totalitaryzmów w Europie Środkowej i jak książki Miłosza, Andrzejewskiego i Bartoszewskiego jako inspirujące intelektualnie świadectwa poszerzały horyzonty jego percepcji.

Tekst analizy udostępniony za uprzejmą zgodą autora na zasadach licencji CC-BY-NC-ND.

Tłum. Biuro Tłumaczeń Sine Qua Non Maciej Zgondek

Oryginał: Żyliński Leszek: „Heinrich Bölls Begegnung mit polnischer Literatur und Geschichte“, [w:] Reinhard Lauer, Leszek Żyliński (red.): Göttinger Tage der polnischen Literatur. (Wechselseitigkeit - Theorie - Interpretationen). Göttingen: Seminar für Slavische Philologie der Georg-August-Universität 2004 (Der blaue Turm. Kleine Schriften zur Slavistik 27), s. 73-80.

 

[1] „Przed ponad dwudziestu laty opracowałem wspólnie z żoną przekład książki Czesława Miłosza, polskiego poety. Angielski tytuł brzmiał Captive mind, po żmudnych rozważaniach został on przetłumaczony na język niemiecki jako Veführtes Denken”. W: „Dann wird das Feuilleton zur Quarantäne-Station. An die Herausgeber der Frankfurter Allgemeinen Zeitung“ [1977], H. Böll: Schriften und Reden 6, Monachium 1985, s.191. (To poręczne wydanie dtv będzie dalej przytaczane jako skrót SuR.)

[2] H. Böll, „Verführtes Denken. Über Czesław Miłosz, Verführtes Denken“, [1953], SuR 1, Monachium 1985, s. 99.

[3] Jak w przyp. 1, s. 192.

[4] Patrz na ten temat wywody Bölla w dwóch rozmowach z Heinrichem Vormwegiem, obie zatytułowane „Schreiben als Genossenschaft” (I+II), w: Heinrich Böll/Heinrich Vormweg: Weil die Stadt so fremd geworden ist... Gespräche, Monachium 1987. Por. dalej na ten temat rozdziały I i II w mojej książce Heinrich Bölls Poetik der Zeitgenossenschaft, Toruń 1997.

[5] Tamże.

[6] Tamże, s. 168.

[7] Tamże. W 1982 roku doszło do zmiany rządu federalnego, na którego czele stanął kanclerz Helmut Kohl. Rzecznikiem rządu został dziennikarz „Bilda”, Peter Boenisch, co skłoniło Bölla do stwierdzenia: „No to mamy teraz „Bild” jako ciało współrządzące”. Tamże, s. 167.

[8] Podobnie jak Miłosz opisywał grę polityczną i udawanie jako dominujące cechy społeczeństwa stalinowskiego, tak i Böll zobaczył w tym chichocie losu oznakę nowej polityki, dla której nadrzędnymi wartościami nie były jej treści, lecz sprytne praktykowanie i przedstawianie władzy. Słowa Bölla: „Poza tym: ten ciągły chichot! Cały gabinet razem i obok siebie zjednoczony w permanentnym chichocie. Kohl „w jakiś sposób” chichocze najlepiej”. Tamże, s. 163.

[9] Pojęcie „Ketman” zaczerpnął Miłosz z islamu i używał go w znaczeniu praktyki tolerowania rzeczywistości i utrzymywania prawdziwych przekonań w tajemnicy w sytuacji, gdy wyjawienie prawdy było zagrożone wysoką karą.

[10] „Ein Erbauungsbuch für Abschreckungschristen.

 Zu André Glucksmanns Philosophie der Abschreckung, SuR 9, Monachium 1988, s.123.

[11] Tamże, s. 130.

[12] „Rede zur Verleihung des Robert-Bosch-Preises an die polnische Übersetzerin Teresa Rządkowska-Jętkiewicz“, op.cit., s.137.

[13] Tamże, s. 141.

[14] W swoim wystąpieniu Böll próbuje znaleźć „kilka drobnych wspólnych cech łączących Polskę i Nadrenię, cytując ze sprawozdań pruskich urzędników „tylko cztery słowa”, których używano w odniesieniu do tych obydwu narodów: „zepsute, niesolidne, leniwe, katolickie”. Dalej pisze: „Czasem myślę, że Irlandczycy są Polakami Wielkiej Brytanii. Wobec nich również używa się przymiotników „zepsuci, leniwi, katoliccy”. W: „Rede zur Verleihung des Robert-Bosch-Preises an die polnische Übersetzerin Teresa Rządkowska-Jętkiewicz“, op.cit., s.138 i nast.

[15] Tamże, s. 141.

[16] Tamże, s. 137.

[17] „Vorwort zu Jerzy Andrzejewski, Asche und Diamant, SuR 7, s. 112.

[18] Jak w przyp. 20, s. 116.

[19] Tamże, s. 120.

[20] Taki podtytuł miało omówienie ksiązki Bartoszewskiego Warto być uczciwym, którą Böll zaprezentował w 1983 roku w Westdeutscher Rundfunk. Tu cytat za wydaniem Sur 8, s. 186-195.

[21] H.Böll: „Es lohnt sich, anständig zu sein. Über den Lebensbericht des polnischen Autors und Widerstandskämpfers Władysław Bartoszewski“, SuR 8, s.192.

[22] Tamże, s. 187.

[23] Tamże, s. 189.

[24] Tamże, s. 188.

[25] Te sformułowania znajdują się na s. 195 i 188, tamże.