Jak nie negocjować z Unią - krótki przewodnik

Blog

Między Polską a Unią Europejską: Puszcza Białowieska, reforma systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2, ochrona klimatu - Michał Olszewski pisze o polskiej dyplomacji ekologicznej.

Przez ostatnie dwa lata prawicowe Prawo i Sprawiedliwość skupiło się głównie na powstrzymywaniu procesów, które gdzie indziej rozwijają się w najlepsze - ceny energetyki odnawialnej na całym świecie spadają i, wszystko na to wskazuje, ten proces będzie postępował. Politycy zablokowali rozwój energetyki wiatrowej, wycofali się również z ułatwień dla prosumentów, zamiast tego całą swoją energię skupiając na znajdowaniu kolejnych kroplówek dla polskiego górnictwa. Przykłady? Opłata przejściowa w rachunkach elektrycznych ma wesprzeć elektrownie węglowe, upadające spółki górnicze zostały uratowane dzięki interwencji rządu, który nakłonił wierzycieli do przejęcia aktywów nowo powołanej Polskiej Grupy Górniczej. Nie widać nawet zapowiedzi modernizacji, która przestawiłaby polską energetykę na nowe tory, co w sytuacji, gdy koszty uprawnień do emisji wzrosną, będzie miało dalekosiężne skutki. 

Duże szkody poniosła również polska dyplomacja ekologiczna i na niej chciałbym się przez chwilę skupić - to, jak i co negocjują Polacy, ma znaczenie nie tylko dla Polaków, ale również dla całej Unii. Podczas gdy Unia chce rozwijać OZE i wygaszać energetykę węglową, polskie ministerstwo środowiska proponuje sadzenie lasów jako panaceum na globalne ocieplenie. Pomysł ciekawy, ale w praktyce nierealizowalny - specjaliści od ekonomii środowiska wyliczyli, że aby sadzenie lasów odniosło rzeczywisty wpływ na poziom emisji Polski, trzeba byłoby zalesić powierzchnię większą niż cały kraj.

Batalia o Puszczę Białowieską kończy się dla rządu porażką w skali europejskiej. Bruksela nie dała się przekonać, że harwestery w jednym z najcenniejszych lasów europejskich służą tego lasu ochronie, pozostała również głucha na argument, że masowa wycinka konieczna jest ze względów bezpieczeństwa. Jan Szyszko zapisał się w historii Unii jako pierwszy polityk, który nie zastosował się do decyzji Trybunału Sprawiedliwości.

Równolegle do batalii o Puszczę Białowieską toczył się jednak spór mniej popularny ale równie istotny, zakończony w listopadzie. Polskie Ministerstwo Środowiska próbowało blokować unijną reformę systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2, który ma w konsekwencji doprowadzić do wzrostu cen za emisję. To jedno z najważniejszych narzędzi, dzięki którym Unia ma zredukować ilość emitowanych gazów cieplarnianych. Cel jest ambitny: w 2030 roku redukcja powinna wynieść 40 proc. w stosunku do roku 1990. Polska delegacja uznała, że reforma stanowi zagrożenie dla naszego systemu energetycznego i może spowodować wzrost cen energii.

Częścią umowy jest Fundusz Modernizacyjny, dzięki któremu najmniej zamożne kraje unijne będą mogły inwestować w bezbolesną transformację energetyczną. Nasi urzędnicy próbowali bronić węglowej racji stanu, lobbując za tradycyjnymi by-passami dla Polski, umożliwiającymi poprawę efektywności instalacji węglowych. Stawka jest niebagatelna: udział Polski w Funduszu Modernizacyjnym wynosi 44 proc. Według ekonomicznego think tanku WiseEuropa, Polska może liczyć w drugiej dekadzie na kwotę od 3 do 14 mld złotych, w zależności od cen uprawnień do emisji.

Efekt negocjacji? Z punktu widzenia nastawionej na podtrzymywanie zależności od węgla polityki energetycznej rządu, z Brukseli Polska wróciła na tarczy - Fundusz, owszem, jest, ale w poprawę instalacji węglowych inwestować pieniądze będą mogły tylko Rumunia i Bułgaria. Polska pieniądze dostanie, ale nie może ich wykorzystać na inwestycje związane z gospodarką węglową (z czego akurat ekolodzy powinni być zadowoleni, zostaną one bowiem przeznaczone np. na termomodernizację). Oficjalny powód jest taki, że nie należy już do grona krajów najbiedniejszych. Nieoficjalny przekaz z Brukseli brzmi jednak inaczej: negocjatorzy zamiast dyskutować ze sztywnym stanowiskiem Polski, postanowili je omijać. Chcecie inwestować w węgiel? Wspaniale, ale róbcie to za swoje pieniądze - sugerują, nauczeni doświadczeniem. Przypomnijmy, że pieniądze z tzw. derogacji (oszczędności z tytułu darmowych uprawnień do emisji) polska energetyka miała przeznaczyć na rozwój niskoemisyjnych metod produkcji energii. Stało się inaczej: ich lwia część została zużyta na modernizację sektora węglowego.

Na początku grudnia nastąpiła zmiana na stanowisku premiera. Nowym szefem rządu jest Mateusz Morawiecki, który zapowiedział, że Polska dostosuje się do unijnych wytycznych w sprawie Puszczy Białowieskiej. Za wcześnie jednak wyrokować, czy to zapowiedź nowego kursu w zielonej dyplomacji, uprawianej przez Polskę.  

Zawarte w tekście poglądy i konkluzje wyrażają opinie autora i nie muszą odzwierciedlać oficjalnego stanowiska Fundacji im. Heinricha Bölla.