Ostatnie dwa lata w Polsce to wysyp postępowych i liberalnych ruchów społecznych. Rozkwitły ruch feministyczny, prodemokratyczny i ruch obrońców dzikiej przyrody. Jednego jednak zabrakło – ruchu klimatycznego. Miejscami, gdzie rodzą się radykalne ruchy klimatyczne są obozy klimatyczne. Pierwszy taki obóz w Polsce odbędzie się w lipcu.
Zmiany klimatu to mało wdzięczny temat, i do pisania, i do działalności społecznej. Konkretnego wroga wskazać trudno, bo winni, w mniejszym lub większym stopniu, są wszyscy. Na najgorsze skutki, które skutecznie wszystkich przestraszą, przyjdzie nam jeszcze poczekać. Przy odrobinie szczęścia starsi z nas nawet ich nie doczekają. Do tego rozwiązanie problemu wymaga tak wielu rozproszonych działań, że nie do końca wiadomo, od czego zacząć.
Jedno jest jednak pewne: jeśli mielibyśmy wygrać, to nie obędzie się bez ofiar. Wśród naukowców – inaczej niż wśród polityków – nie ma już wątpliwości, że w ciągu kilkudziesięciu lat musimy przestać spalać paliwa kopalne. A więc upadną całe gałęzie przemysłu. Przestaniemy wydobywać i przetwarzać węgiel, ropę, a z czasem również i gaz. Głównie tym zajmuje się 6 z 10 największych polskich firm według rankingu „Wprost”. Na warszawskiej giełdzie nie będzie przyjemnie.
Do tego pewnie nie obejdzie się bez zmiany stylu życia. Na wakacje nad Morzem Śródziemnym pojedziemy co najwyżej na rowerze, czyli raczej rzadko. Mięso zjemy równie często co polski chłop pańszczyźniany w XVII wieku, chyba że to z próbówki. Weganizm przestanie się opierać na importowanych z końca świata awokado i mleku kokosowym.
Nie jest wcale wykluczone, że ten nowy świat będzie dla większości z nas przyjemniejszy do życia. Więcej osób będzie pracowało w zawodach polegających na kontakcie z drugim człowiekiem: edukacji, opiece społecznej, ochronie zdrowia. Wakacje spędzimy pod miastem. Będziemy kupowali lokalne produkty i lepiej znali swoich sąsiadów. Brytyjski badacz Tim Jackson nazwał tę nową gospodarkę Cinderella economy(„ekonomią Kopciuszka”).
Obraz przyjemny dla jednych, dla innych oznacza koniec modelu biznesowego ich firmy, utratę miejsc pracy, a z czasem i koniec całych zawodów. Zachwianie pewności jutra w społecznościach opartych na pracy w sektorach wydobywczym i turystycznym. Nie obędzie się bez ofiar. Nie obędzie się bez gwałtownego oporu.
Wprowadzenie tych zmian, zmian koniecznych, jeśli nie chcemy naszym dzieciom i wnukom zafundować życia w chaosie rozpadających się państw i społeczeństw, wymaga nowych strategii. Publikowanie raportów o ekonomicznych korzyściach z odejścia od węgla i lobbing nakierowany na kluczowych urzędników – w czym dziś specjalizuje się duża część organizacji zajmujących się zmianami klimatu – zdecydowanie nie wystarczą.
Nowe strategie, oparte na masowej mobilizacji, obywatelskim nieposłuszeństwie, poświęcaniu swojego prywatnego komfortu dla załatwienia epokowej sprawy, wymagają też nowych aktorów. Kolonializm nie upadł, bo ktoś grzecznie wyperswadował kolonizatorom, że robią niedobrze albo że im się to nie opłaca. Segregacja rasowa w USA nie skończyła się dlatego, że ktoś cierpliwie przekonywał rasistów, że jednak trzeba inaczej.
Od kilku lat w Europie najważniejszymi miejscami, gdzie powstają nowe, radykalne ruchy klimatyczne, są obozy klimatyczne. Odbywają się one tam, gdzie wybuchają szczególnie gwałtowne konflikty związane z klimatem: koło elektrowni, kopalni, lotnisk, rafinerii i portów importujących paliwa kopalne. To tam skupiają się aktywiści, którzy zadają fundamentalne pytania. O to, dlaczego pozwalamy, by nieliczny czerpali olbrzymie zyski kosztem zniszczenia całych ekosystemów i społeczności. A także o to, czy transformacja energetyczna jest w ogóle w kapitalizmie możliwa i jak możemy się zorganizować, by wygrać. Obozom często towarzyszą też akcje obywatelskiego nieposłuszeństwa. W zeszłym roku w Czechach 140 osób weszło do kopalni węgla brunatnego, by symbolicznie, na jeden dzień, wbrew prawu pozwalającemu na niszczenie naszej przyszłości, zablokować wydobycie.
Pierwszy polski Obóz dla Klimatu, który odbędzie się w dniach 18–22 lipca w okolicach Konina, nie będzie blokował działania żadnej kopalni. Zdecydował się jednak na coś znacznie bardziej radykalnego. Oddał współdecydowanie o kształcie obozu lokalnej społeczności, która walczy z dalszym wydobyciem węgla brunatnego. Choć kopalnie zabierają im niezbędną w rolnictwie wodę, choć sprawiają, że przez wysychanie jezior upada lokalna turystyka, mieszkańcy zdecydowali, że nie będą ich blokować w czasie Obozu. Za to wójt Wilczyna i lokalni działacze otworzą Obóz, a strażacy pomogą stawiać namioty.
Właśnie takie nietypowe sojusze będą cechą nowego ruchu klimatycznego. Bo dla jednych ochrona klimatu to kwestia solidarności z globalnym Południem, podczas gdy dla innych pielęgnowanie tradycyjnego stylu życia, troska o Dzieło Stworzenia, sposób obrony liberalnego porządku przed chaosem czy też droga do obalenia kapitalizmu. Pomimo licznych różnic w innych sferach nowych ruch klimatyczny będzie w takie sojusze musiał wchodzić. Dlatego też na polskim Obozie dla Klimatu spotkają się przyrodnicy, anarchiści, rolnicy, katolicy i wielu innych.
Skala zmian, którą niesie ze sobą transformacja energetyczna, i skala oporu, na którą natrafimy, wymaga też nowej kultury dyskusji o sprawach publicznych. Może za 10 lat moglibyśmy zamarzyć o minimalnym zwycięstwie wyborczym sił proklimatycznych, o większości w parlamencie, wprowadzeniu niezbędnego prawa. Wyobraźmy sobie jednak ogrom sprzeciwu, jeśli radykalne rozwiązania transformacyjne zostaną wprowadzone odgórnie, jeśli nie zadbamy o najsłabszych spośród tych, którzy na zmianach stracą.
Aby zmiany te były trwałe, będziemy musieli wsłuchać się w głos tych ludzi. Zrozumieć i zaakceptować to, że mają obawy. Odpowiedzieć na najważniejsze potrzeby. Jako społeczeństwo zatroszczyć się o nich. Demokracja przedstawicielska i głosowanie większościowe nie służą takiemu podejściu. Spotkanie twarzą w twarz i próba podjęcia decyzji na drodze konsensusu – dużo bardziej. Dlatego sercem każdego obozu klimatycznego i miejscem podejmowania decyzji jest codzienne plenum. Każdy głos jest tam równy. Każda osoba mile widziana. Wystarczy przyjechać.
Pierwszy polski Obóz dla Klimatu odbędzie się 18-22 lipca we wsi Świętne koło Konina. Więcej informacji znajdziecie na stronie www.obozdlaklimatu.org.
Tekst ukazał się 6 lipca 2018 r. na stronie Krytyki Politycznej w ramach seminarium „Geo-polityka nad Wisłą i nie tylko – jak odzyskać Ziemię i przyszłość w czasach kryzysu ekologicznego” prowadzonego przez Edwina Bendyka i dra Adama Ostolskiego w Instytucie Studiów Zaawansowanych. przy wsparciu Fundacji im. Heinricha Bölla.
Zawarte w tekście poglądy i konkluzje wyrażają opinie autora i nie muszą odzwierciedlać stanowiska Fundacji im. Heinricha Bölla.