Polska perspektywa. Potrzeba woli politycznej

Atlas pestycydów 2024

W Polsce brakuje zdecydowanych działań zmniejszających stopień uzależnienia rolnictwa od chemicznych środków ochrony roślin (ś.o.r.). Zakłada się, że sprzedaż ś.o.r. będzie nadal rosła. Jednocześnie pojawiają się inicjatywy społeczeństwa obywatelskiego, których celem jest zwiększenie kontroli nad nimi oraz ograniczenie negatywnych skutków ich stosowania.

Co dalej?
Teaser Image Caption
Należy dążyć do ograniczania stosowania chemicznych środków ochrony roślin, promować i rozwijać alternatywne rozwiązania, takie jak prawidłowa agrotechnika i zmianowanie, utrzymywanie organizmów pożytecznych czy biologiczna ochrona roślin

Pierwszy „Krajowy plan działania na rzecz ograniczenia ryzyka związanego ze stosowaniem środków ochrony roślin”, do którego nasz kraj jest zobowiązany dyrektywą w sprawie zrównoważonego stosowania pestycydów, został przyjęty w 2013 r., a kolejny został opracowany na lata 2018–2022. Zaplanowano coroczne wydawanie lub rozszerzanie zakresu co najmniej 50 zezwoleń dla środków ochrony roślin w zastosowaniach małoobszarowych (m.in. owoców, warzyw i roślin ozdobnych) lub do stosowania w rolnictwie ekologicznym, w szczególności zawierających substancje czynne niskiego ryzyka lub substancje przeznaczone do stosowania w uprawach ekologicznych. Natomiast ze sprawozdania wynika, że liczba środków dopuszczonych do stosowania w rolnictwie ekologicznym nie rosła tak szyb- ko jak liczba zezwoleń na stosowanie chemicznych środków ochrony roślin dla upraw małoobszarowych.

Mało alternatyw
W ostatnich latach corocznie wydawano nieporównywalnie więcej zezwoleń na zastosowanie chemicznych środków ochrony roślin do upraw małoobszarowych niż środków ochrony roślin dopuszczonych do stosowania w rolnictwie ekologicznym

W Krajowym planie nie zakłada się redukcji stosowania chemicznych ś.o.r., lecz ograniczenie ryzyka i zapobieganie zagrożeniom związanym z ich stosowaniem, w tym upowszechnianie ogólnych zasad integrowanej ochrony roślin. Fundusze na promocję i wsparcie ich wdrażania zostały przewidziane w Planie strategicznym dla WPR. W okresie wdrażania planu spadła liczba zatruć ludzi ś.o.r.

Duże nadzieje organizacji ekologicznych wzbudziła ogłoszona w 2020 r. strategia „Od pola do stołu”, w której zakładano cele w zakresie redukcji ryzyka związanego ze stosowaniem pestycydów. Te cele są oczekiwane przez europejskich konsumentów i branżę rolnictwa ekologicznego, ale nie przez branżę intensywnego przemysłowego rolnictwa oraz związanych z nią producentów i dystrybutorów chemicznych środków ochrony roślin.

Komisja Europejska postulowała, by zachęcać rolników do redukcji stosowania ś.o.r. pozytywnymi rozwiązaniami, jak integrowana ochrona roślin i alternatywne techniki, takie jak zmianowanie upraw i odchwaszczanie mechaniczne czy rozwój rolnictwa ekologicznego, za pomocą środków finansowych w ramach Planu strategicznego (PS) dla Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2023–2027. W ramach polskiego PS za- planowano m.in. ekoschemat „Biologiczna ochrona upraw”, ale trudno oczekiwać, że przyczyni się on do upowszechnienia biologicznej ochrony roślin, skoro – by otrzymać płatność ok. 90 euro/ha – wystarczy zastosować preparat biologiczny tylko raz, a jeśli zabieg okaże się nieskuteczny, można stosować dowolną ilość razy oprysk chemicznymi ś.o.r. Ponadto na ten ekoschemat przewidziano fundusze zaledwie na 5 tys. ha rocznie, podczas gdy tylko jabłonie uprawiane są w Polsce na powierzchni około 160 tys. ha, a jest to gatunek o największym zużyciu substancji czynnej chemicznych ś.o.r. I właśnie w tych uprawach najbardziej potrzebne byłoby zastąpienie środków chemicznych środkami biologicznymi.

Konsumenci mają w ostatnich latach coraz więcej obaw związanych ze stosowaniem ś.o.r. i poszukują produktów, które są wolne od ich pozostałości. Także organizacje społeczeństwa obywatelskiego zabiegają o wprowadzenie zakazu stosowania najpopularniejszego herbicydu – glifosatu – w rolnictwie i przestrzeni publicznej, a sadownicy tworzą nową markę jabłek, w której produkcji stosowanie ś.o.r. jest znacznie ograniczone i podlega ściślejszej kontroli. Te trzy inicjatywy zyskały w ostatnich latach popularność w Polsce.

Program FoodRentgen od 2017 r. publikuje raporty po- święcone różnym grupom produktów spożywczych. Do badania wybierane są artykuły z półek sklepowych, a publikacja wyników ma służyć wyłonieniu produktów najlepszych pod względem niskiej zawartości pozostałości pestycydów lub metali ciężkich. Takie badania mają pomóc wyeliminować problem dostępu do rzetelnej informacji, z jakim mierzą się konsumenci. Po przebadaniu danej grupy produktów w niezależnym laboratorium – do tej pory były to płatki śniadaniowe (2017 r.), kasza gryczana (2019 r.), kasza jaglana (2020 r.), piwo (2020 r.), mąka (2021 r.) – publikowany jest raport z wynikami badań i rekomendacjami dla kupujących. Badania i publikacje raportów w dużej mierze finansowane są przez dobrowolne wpłaty konsumentów, oni też mogą wpływać na to, jakie produkty będą badane w następnej kolejności. Zgodnie z danymi FoodRentgen raporty zostały pobrane ponad 100 tys. razy. Dodatkowy skutek tej inicjatywy stanowi fakt, że pod wpływem presji społecznej związanej z publikacjami producenci zaczęli sami bardziej restrykcyjnie kontrolować wykorzystywane przez siebie surowce pod kątem zawartości pozostałości pestycydów, w tym glifosatu. Instytut Spraw Obywatelskich (INSPRO) prowadzi kam- panię, której celem jest zwrócenie uwagi na problem stosowania glifosatu w przestrzeni publicznej, szczególnie w miastach, i w konsekwencji doprowadzenie do ograniczenia jego użycia. Glifosat to najpopularniejszy i najbardziej kontrowersyjny herbicyd, a jego użycie nie ogranicza się do zastosowań rolniczych: powszechnie używa się go do usuwania roślinności na terenach miejskich, przez co mieszkańcy miast nieświadomie narażeni są na kontakt z nim w parkach, na chodnikach lub placach zabaw. Elementem kampanii było uzyskanie informacji na temat stosowania glifosatu w 48 największych miastach w Polsce. Zebrane dane wskazują, że chociaż jest on używany dość powszechnie, nie zawsze władze miast mają kontrolę nad jego stosowaniem, zdają sobie natomiast sprawę z tego, że temat jest kontrowersyjny.

Niskie ambicje
Komisja Europejska wyznaczyła ambitne cele, jednak do ich realizacji potrzebna jest wola polityczna ze strony państw członkowskich

Polscy sadownicy stworzyli markę Amela, która miała gwarantować produkcję jabłek, a potem także innych owoców, bez pozostałości środków ochrony roślin. Z jednej strony jest to odpowiedź na oczekiwania klientów szukających owoców bez pozostałości pestycydów, z drugiej zaś próba obrony interesów ekonomicznych w branży, która stale mierzy się ze znaczną nadprodukcją i niskimi cenami skupu. Koncepcja „zero pozostałości” opiera się na stosowaniu w ochronie roślin metody integrowanej produkcji z wykorzystaniem w większym stopniu metod niechemicznych i ograniczonym stosowaniu chemicznych środków ochrony roślin, jednak nie dłużej niż do momentu kwitnienia, dzięki czemu owoce nie będą zawierały ich pozostałości. I choć założenie to nie okazało się w stu procentach prawdziwe, marka Amela jest przykładem poszukiwania rozwiązań problemów stojących przed branżą. Nie tylko zatem działania formalne: wycofywanie z rynku najbardziej niebezpiecznych ś.o.r., szkolenia i kontrole producentów, przyczyniają się do ograniczenia ryzyka wynikającego z ich stosowania, także sami producenci znajdują praktyczne rozwiązania, by je ograniczyć, a jednocześnie poprawić swój wizerunek i spełnić oczekiwania konsumentów.