W Social Europe Saskia Sassen porównuje losy Chicago i Detroit i pokazuje, w jaki sposób przemysłowa przeszłość Chicago dostarczyła mu atutów i zasobów, dzięki którym stało się „miastem globalnym” z gospodarką opartą na wiedzy. W przeciwieństwie do Detroit, które było i jest samochodową monokulturą, przemysły zlokalizowane w Chicago były bardziej zróżnicowane i, co jeszcze ważniejsze – zorganizowane na zasadzie sieci, co dawało im większą elastyczność i możliwość przekształceń. Sassen stawia tezę, że historia gospodarczej organizacji miast i regionów jest niedocenianym czynnikiem w analizie gospodarczej miast i prowadzi wielu badaczy do błędnej tezy, że wszystkie miasta konkurują ze sobą.
Wizyta przedstawicielki Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka Raquel Rolnik w Wielkiej Brytanii zakończyła się publikacją raportu w sprawie „podatku od sypialni”, czyli cięć w dodatkach mieszkaniowych dla osób, które mają „za duże” mieszkania. Według Rolnik na skutek tych cięć osoby o i tak już niskich dochodach stają przed dramatycznymi wyborami: są zmuszone do oszczędzania na jedzeniu albo ogrzewaniu, bądź też do przeprowadzki. Cięcia dotyczą również osób chorych i niepełnosprawnych, które dostosowały swoje mieszkania do potrzeb wynikających z ich sytuacji zdrowotnej. Rolnik wypowiadała się krytycznie również o zmianie statusu mieszkalnictwa społecznego skutkującego stygmatyzacją osób, które z niego korzystają. Jej raport spotkał się z ostrą reakcją brytyjskich konserwatystów – Rolnik stwierdziła, że w żadnym innym kraju nie spotkała się z tak wrogą postawą ze strony władz.
Rada miasta Richmond w Kalifornii chce wykupić i dofinansować kredyty mieszkaniowe, których właściciele nie mogą spłacić – dosłownie wywłaszczyć banki z zaciągniętych w nich długów i zrestrukturyzować je tak, aby dłużnicy mogli pozostać w swoich domach. Ma to dotyczyć tych kredytów, których wartość przekracza aktualną wartość kredytowanych nieruchomości. Dwa banki już pozwały miasto twierdząc, że przejęcie kredytów przez miasto jest sprzeczne z konstytucją. Twierdzą również, że w dłuższej perspektywie jest to decyzja niekorzystna dla mieszkańców, bo banki niechętnie będą udzielać im kredytów. Miasto odpowiada, że takie praktyki byłyby karalne, ponieważ stanowią formę dyskryminacji. Więcej informacji tu i tu.
W Indiach Narodowe Stowarzyszenie Sprzedawców Ulicznych wywalczyło ustawę chroniącą ich przed policyjną korupcją i przemocą. Uchwała pozwoli również na tworzenie lokalnych organizacji sprzedawców i ich udział w podejmowaniu decyzji dotyczących regulacji ulicznego handlu.
W wywiadzie dla magazynu „Dissent” Seyla Benhabib analizuje sytuację polityczną w Turcji i źródła protestów w parku Gezi upatrując ich w powstaniu nowej, względnie zamożnej i otwartej na świat klasy średniej, która nie jest reprezentowana przez żadną z tureckich partii politycznych. Nowa miejska klasa średnia czuje się reprezentowana w i poprzez przestrzenie wolności, pluralizmu, anonimowości, przygody, rozrywki, romansu i handlu, których symbolem stał się park Gezi. Według Benhabib protestującym przeciw jego przebudowie chodziło nie tylko o drzewa, ale również o pamięć i tożsamość miasta, które Erdogan chce zamienić w islamski banał architektoniczny na wzór miast z Zatoki Perskiej.
Al Jazeera opublikowała dwie bardzo optymistyczne analizy globalnych ruchów miejskich. W drugą rocznicę Occupy Wall Street redaktorzy Adbusters (czyli magazynu, który zainicjował całą tę awanturę), piszą: W XXI wieku demokracja mogłaby wyglądać tak: dynamiczne, instynktowne, nigdy nie kończące się sprzężenie zwrotne między okrzepłymi strukturami władzy i ulicą. Poza tym, kapitalizm już umarł, a to co widzimy, to jego agonalne drgawki. Drugi tekst to podsumowanie ostatnich protestów w Turcji, Bułgarii i Brazylii z perspektywy nowych form organizacji i protestu.
New York Times donosi, że wyznawca supremacji białej rasy, entuzjastyczny czytelnik „Mein Kampf” i członek amerykańskiego Ruchu Narodowo-Socjalistycznego, poszukiwany w Kanadzie na podstawie zarzutów o szerzenie nienawiści, chciał założyć kolonię rasistów Północnej Dakocie. Pan Cobb wykupywał ziemię w miasteczku Leith od niczego nie podejrzewających mieszkańców po to, aby sprzedać ją członkom swojej organizacji. Celem było stworzenie przestrzeni przyjaznej białym nacjonalistom poprzez przejęcie władzy w miasteczku, co nie byłoby trudnym zadaniem, bo liczy ono 24 mieszkańców. Władze miasta uspokajają: jeśli mu się uda „rozwiążą miasto” (zrzekną się praw miejskich?), natomiast jedyny czarny mieszkaniec miasteczka twierdzi, że na razie nie zamierza się wyprowadzać, bo sąsiedzi zapewniają go, że będą go bronić.
Na stronie Copenhagenize można zobaczyć kilka nowych zdjęć z serii Subversive Bicycle Photos, tym razem z Rio de Janeiro. Autorzy ostrzegają: Kiedy je oglądasz, używaj serwera proxy w Tadżykistanie a potem wyczyść pamięć podręczną. Nikt nie musi wiedzieć, że rower był normalnym środkiem transportu w Rio de Janeiro. To nasz mały sekret. Zwłaszcza nie mów tego szefowej brazylijskiej firmy paliwowej Petrobras, która ostatnio stwierdziła, że „uwielbia korki. Są dobre dla biznesu”.
Tekst powstał dzięki dofinansowaniu Fundacji im. Heinricha Bölla.
Polecamy dossier miejskie na portalu Res Publiki Nowej.